Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Wiślaczek, który przetrwał 25 stopniowe mrozy mając za schronienie ustawioną na skraju pola kartonową budę, odbył kolejną wizytę kontrolną. Tym razem postępy zdrowienia sprawdzał neurolog.
Wyściskał, wymiędolił, tu szczypnął, tam puknął. Kiwał głową, potakiwał w zadumie. Potem zrobił zdjęcie i... okazało się, że jest dobrze! Pęknięte kręgi pięknie się zrastają, psiak nie ma dolegliwości bólowych, wszystkie reakcje w normie, nie ma problemów z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych.
A tak między nami mówiąc - to chłopak jest nie do poznania! Zaczyna „nabierać masy” - żeberka coraz mniej widać. Ogon mu się kręci jak śmigiełko. W oczku pojawiła się iskra rozrabiaki. Gdy czegoś chce zawzięcie dyskutuje – erudyta jeden i... jest uroczy!
Taki trzpiot, przytulas. Można już zacząć oddychać, bo powolutku rozglądamy się za domkiem dla Irusia (tak woła na niego ciocia z DT). Uff.
Temperatura -24 stopnie. Szczere pole. Wyobraź sobie, że jesteś psem. Przed zimnem chroni Cię tylko liche ubranie. Usiądź w śniegu. Jak się czujesz? Wiatr hula, a zimno wgryza się w Twoje kości. Dostałeś schronienie.
Jest nim buda zrobiona z kartonu. Mijają godziny. Zaczyna dokuczać Ci głód. Nikogo wokoło. Znikąd pomocy. Ogarnia Cię strach tak dojmujący, że nie potrafisz jasno ocenić rzeczywistości. W panice szukasz jedzenia. Jest go niewiele. Wracasz „do domu” - do tekturowego dachu. Już teraz wydaje Ci się, że tu jest odrobinę cieplej. Dni zaczynają się zlewać. Jest ich tak wiele. Gdziekolwiek się nie ruszysz – dosięgają Cię ból i nienawiść. Zamierasz. Twoje ciało przestaje czuć. Śnieg i lód to Twoi towarzysze. Nie zauważasz nawet, jak zdradzieccy. Wżerają Ci się w skórę...
A TERAZ UŚWIADOM SOBIE, ŻE TEN PIES TO CZUŁ!
Oto jego historia. Koczował w polu, a za schronienie miał prowizoryczną budę zrobioną z kartonu. Śnieg, mróz, zawierucha – a nad głową kawałek tektury! Pan Paweł próbował go złapać, szukał dla niego pomocy, ale on przerażony wymykał się, nie rozumiejąc, że ucieka przed własnym ocaleniem. I nagle zniknął. Przepadł jak kamień w wodę. Ale po 1,5 tygodnia przewrotny los znów skrzyżował ścieżki Człowieka i Psa, który tym razem nie uciekał. NIE MIAŁ JUŻ SIŁY! 1,5 TYGODNIA NA GOŁEJ ZIEMI W SIĘGAJĄCE -25 STOPNI MROZY! BEZ POŻYWIENIA, BEZ OPIEKI. PRZEMARZNIĘTY, SŁABY, WYGŁODZONY, PORANIONY, OBOLAŁY! Pies na granicy życia i śmierci! Pan Paweł nie czekał ani chwili. Odsunął na bok wszystkie swoje plany, zabrał psiaka i natychmiast pojechał z nim do lecznicy. Ratował go ze wszystkich sił. Zapłacił za badania i diagnostykę. Wiślaczek – bo tak go nazwał – był cieniem psa. Mężczyzna wiedział, że nie będzie w stanie zapewnić mu opieki, jakiej zwierzak potrzebuje. Poprosił nas o pomoc, w nadziei że maluch dostanie specjalistyczne leczenie, a potem najlepszy na świecie dom.
ROZMIAR OBRAŻEŃ PSIAKA JEST POWALAJĄCY!
1. Kompresyjne złamanie kręgosłupa
2. Złamana szczęka – psi stomatolog
3. Rana na oku – szycie i konsultacja okulistyczna
4. Rany w wyniku odmrożeń
5. Kacheksja – skrajne zagłodzenie i wycieńczenie organizmu
Psiak natychmiast trafił do całodobowej lecznicy. Zajmą się nim tacy specjaliści jak dr Klim, dr Kosiec, dr Garncarz.
Przed Wiślakiem długa droga, ale dzięki Panu Pawłowi, psiak postawił na niej pierwszy krok.
Kochani! POMOŻECIE NAM ZAWALCZYĆ O WIŚLACZKA? TEN PSIAK TAK MOCNO TRZYMA SIĘ ŻYCIA! Przetrwał tak wiele! Doświadczył tyle bólu, cierpienia, samotności! A jednak wciąż z nami jest! POMÓŻCIE BŁAGAMY!
Loading...