Żyję na przekór oprawcom...

Closed
Supported by 276 people
10 020 zł (100,2%)
Adopcje

Started: 02 March 2023

Ends: 05 May 2023

Hour: 14:43

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Sobota wczesne popołudnie, na FB zostaje wrzucony post ze zdjęciem psa, w złym stanie z prośba o ratunek dla niego. Wolontariuszka, pomimo że zdążyła wejść do domu, z azylu, zaalarmowana przez znajomych, widząc zwierzę w tragicznym stanie, na zdjęciu, wsiada w samochód i z drugą wolontariuszką jadą na miejsce.

Dojeżdżamy w ciągu niecałej godziny. W miejscu ostatniego pobytu psa, nie ma go, z nami szukają też inni państwo, którzy mieszkają niedaleko i przyjechali pomóc psiakowi. Obchodzimy pola, idąc po śladach jakie pies zostawił, olbrzymie ślady łap... Tak docieramy do domostw, które znajdują się w promieniu niecałego kilometra od tego miejsca. Rozpytując mieszkańców o psa ze zdjęcia, pokazują nam domniemanych "właścicieli".

Otwiera nam pani, mówi, że zna psa, uciekł im w nocy... Już go szukali, i nie znaleźli, na pytanie, dlaczego pies tak wygląda, słyszymy, że od małego chorował, a zimą schudł z zimna (?!). Drzwi się zamykają... jest przeraźliwy ziąb, wracamy szybko do pierwotnego miejsca, coraz bardziej obawiając się o życie psa. Z daleka widzimy już Państwa K., którzy niosą go na kocu. Znaleźli go kawałek dalej, po drugiej stronie, musiał resztami sił, obejść działkę, którą przeszukaliśmy z drugiej strony i tam zwinął się w kłębek bez sił, poddając się. Obraz straszny, skóra i kości, na ogonie olbrzymia przetoka z sączącą się ropą, przednie łapy powiększone 2 razy, pies się zatacza, nie ma siły wstać, reaguje na ciepłą saszetkę, podnosi się ostatkiem sił, chce zjeść  saszetkę razem z ręką i opakowaniem... Wiemy już, że nie widzi.

Szybko wnosimy go do samochód i szukamy lecznicy, jest sobota po południu. Jak na złość wszyscy byli na wyjazdach. Mdlący smród z gnijącej rany, nas zatyka, a łzy same płyną ze strachu, czy zdążymy...

Dziękujemy lekarzom Kujawska Grupa Weterynaryjna Kruszwica za otwarcie dla nas specjalnie lecznicy, oraz pani Przychodnia Weterynaryjna "Cztery łapy" Marta Bednarek za przyjęcie nas z rana w niedziele z tą bidą. Drops ma 33,2 stopnie temperatury (!) po 40 minutach w nagrzanym samochodzie, otrzymuje szybko leki, kroplówkę, jest odwodniony, apatyczny. Rokowania słabe, zabieramy go do siebie. Ogrzewamy, kocami i termoforami. Podajemy co 2h płynny pokarm w maleńkich porcjach i nawadniamy.

Po dwóch godzinach, dostaje dreszcze, sprawdzamy temperaturę, drgnęła, 33,8 stopnie, pies zaczyna reagować, machać ogonem, chociaż leży bez sił... Wolontariuszka cała noc pilnowała dziadka, mógł porostu z wyziębienia i wycieńczenia odejść, pomimo otrzymanych leków, to starszy piesek około 8-10 lat, ale chciał bardzo żyć, walczył.

Nad ranem przyjechała kolejna wolontariuszka i pojechaliśmy na dokładniejsze badania. Jest co dźwigać, chociaż jego waga, to tylko 35 kg, a powinien ważyć około 60 kg. Macha ogonem, wpycha swoją wielgaśna głowę, żeby go głaskać, pomimo że słaby i potyka się o swoje łapy.

W czasie poszukiwań pod postem pojawił się wpis, pewnej pani, iż pies ma na imię Drops, jest pod stałą opieką lekarza i otrzymuje leki, nie widzi, zaginął kilka dni temu i owa pani też nie mogła go znaleźć! Dziwne, bo nigdzie żadnego ogłoszenie nie znaleźliśmy o poszukiwanym niewidomym schorowanym psie... Marix jakiś czy co?

Na teraz, po badaniach możemy powiedzieć, że pies jest zagłodzony! Wyniki badań są tragiczne, hemoglobina wynosi 68 g/l przy minimum 150 jednostek. Przez te kilka dni wolontariusze biegają, przy Dropsie, nie widzi, miskę trzeba mu podstawić, karmiony jest nadal co kilka godzin mniejszymi porcjami, ale zaczął już się przechadzać po budynku, głośno domagając się miski i zainteresowania, wydając dźwięki jak Chewbacca, to cudowny przytulak.

Więc "właścicielu, opiekunie", jakim trzeba być zwyrodniałym człowiekiem, żeby zagłodzić psa, jakim cudem pies który jest pod stałą opieką lekarza, jest w takim stanie! Przetoka jest wynikiem ropnia, jak długo ten pies chodził z czymś takim, tydzień? NIE kilkanaście dni NIE, NIE, NIE! Smród było czuć nawet na świeżym powietrzu. Pazury wrzynały się opuszki łap, powodując olbrzymi ból i stan zapalny, dlatego łapy wyglądały jak u niedźwiedzia, z chronicznej opuchlizny od stanu zapalnego, kiedy były obcinane, rok temu, czy dalej! Nie wyobrażamy sobie jaki ból ten pies musiał czuć. W dodatku nie jadł, wodę pił nawet z podłogi, gdy się wylała z miski. Po dwóch dniach zaczął robić kupę, układ trawienny ruszył, w kupach była słoma, nawet robaki padły z głodu!

Drops jest w tragicznym stanie, jest nadal słaby, ale z dnia na dzień widać poprawę w jego zachowaniu i wyglądzie.

Ogon jest prawdopodobnie do amputacji, ma szmery na sercu, ale na teraz, nie ma szans na zrobienie Echo, musimy odczekać kilka tygodni. Potrzebne będzie też USG jamy brzusznej, RTG stawów biodrowych, oraz ponowne badanie krwi na tarczycę, parametrów nerek, bo też stan tragiczny. Doprowadzenie go do porządku będzie niestety dużo kosztować. Ale najważniejsze by mógł pożyć te ostatnie kilka lat bez bólu, z pełnym żołądkiem. Sprawa zgłoszona, znęcanie się nad zwierzęciem, ze szczególnym okrucieństwem, mamy nadzieje, że udowodnimy kim jest właściciel i prokuratura, zdecyduje o postawieniu zarzutów i skierowaniu sprawy do sądu. Wtedy będziemy występować jako pokrzywdzony i oskarżyciel posiłkowy, Czekamy na decyzję administracyjną.

Wójta gminy Skulsk o czasowy odbiór zwierzęcia Czynności odbyły się zgodnie z Ustawą o Ochronie Zwierząt Art. 7. ust.3. Nie będziemy podawać wszystkich szczegółów z uwagi na etap w jakim znajduje się sprawa. Szukamy dla Dropsika domu tymczasowego, to cudowny piesiol. Kontakt przed FP Stowarzyszenia.

Prosimy, pomóżcie nam w tej walce o zdrowie, życie Dropsa, dosyć się wycierpiał, zrobimy wszystko by mógł pożyć te kilka lat, bez bólu i głodu i pragnienia, a jesień swojego życia miał taką na jaką zasługuje, po latach wiernej służby u swoich oprawców, wiemy że wisiał na łańcuchu. I w cudowny sposób, niewidomy, niedołężny pies uciekł nocą?! Postawienie go na nogi, będzie sporo kosztować, a sprawy w sadzie trwają, prosimy o każdą najmniejszą pomoc.

Wszyscy wolontariusze pracują zawodowo, lub się uczą, pomagamy w tzw. wolnym czasie, jeździmy swoimi samochodami, za własne pieniądze, nie rozliczamy faktury za paliwo, a to kosztuje i to sporo. Dajemy serce i pracę, ale bez Waszej pomocy, nie damy rady.

Supporters

Loading...

Organiser
10 actual causes
101 ended causes
Supported by 276 people
10 020 zł (100,2%)
Adopcje