Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
NIe udało się zebrać kwoty potrzebnej na pokrycie wydatków weterynaryjnych, ale bardzo dziękujemy wszystkim, którzy wsparli Yogiego!
Na szczęście Yogi szybko znalazł dom i jest teraz szczęśliwym psiakiem! :)
Mieszkam pod Krakowem, ale urodziłam się na Lubelszczyźnie. Uczucia związane z tym regionem mogę opisać dwoma słowami - kocham i nienawidzę.
To drugie siedzi we mnie od dawna, bo skala bezdomności i cierpienia zwierząt jest tutaj ogromna. Już jako nastolatka chciałam stąd uciec i uciekłam zaraz po 18. Owszem, złe traktowanie zwierząt widzę wszędzie i nie podlega to jakiejkolwiek dyskusji, ale są regiony gdzie widzi się go więcej i naprawdę nie trzeba się starać, żeby znaleźć zwierzęta potrzebujące natychmiastowej pomocy. Za każdym razem kiedy jadę odwiedzić moją rodzinę zabieram ze sobą transporterki i zawsze wracam z pełnymi. Nie robię nic szczególnego - po prostu jadę! Nie staram się ich szukać, ale one znajdują mnie.
Tak było także tym razem. Zwolniłam przed skrzyżowaniem, a z rowu wyskoczył malutki piesek. Był przerażony! Chciałam natychmiast bezpiecznie zaparkować samochód, ale maluch skutecznie to uniemożliwiał. Biegał jak szalony i zerkał czy nie otwierają się drzwi. Kiedy udało się zaparkować wyskoczyłam z przygotowaną wcześniej saszetką. Był tak głodny, że wyrywał mi ją z rąk jak oszalały. Zauważyłam bardzo skołtunioną sierść i te smutne oczy. Kulił się przy wyciągniętej dłoni, co uniemożliwiało mi złapanie go za kark. Poprzedni wyjazd uświadomił mi, że oprócz transporterków muszę zabierać klatkę-łapkę. Miałam ją w bagażniku, więc szybko ją wyjęłam. Nie musiałam się starać. Piesek wbiegł do niej za kawałkiem jedzenia.
Nie chciałam przywozić kolejnego psiaka, bo nie miałam pomysłu gdzie go umieścić. W domu mam gromadę własnych zwierząt i starszego psiaka na DT. Nie muszę Wam chyba tłumaczyć, że serce nie sługa i po prostu, najzwyczajniej w świecie nie spałabym po nocach, gdyby tam został.
Przyjechaliśmy do Krakowa, lecz podróż wcale nie była przyjemna. Smród, który generowały kołtuny wymieszane z odchodami był nie do zniesienia, lecz czym jest mój komfort w porównaniu z jego dotychczasowym życiem i tym, co może się wydarzyć dalej, jeśli tylko nam pomożecie...
Psiak zamieszkał w hoteliku. Musi odwiedzić groomera. Potrzebuje gruntownej profilaktyki (solidnego odrobaczenia, odpchlenia, szczepień). Na końcu zajmiemy się kastracją. Bardzo Was proszę o wsparcie dla Yogusia! Chcę wierzyć, że jadąc kolejny raz znowu pomożemy jakiemuś bidusiowi. Chcę wierzyć, że tak jak ja nie przejdziecie obojętnie obok tego malucha.
Odmieńmy jego życie, proszę...
Loading...