Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Ogromnie dziękujemy wszystkim za wsparcie! Bez Was, nasza działalność charytatywna nie byłaby możliwa.
Świąteczno - noworoczna zbiórka dla podopiecznych Inspektoratu Fundacji Bonifacy w Krakowie! Kochani, nie ukrywamy, znaleźliśmy się w kryzysowej sytuacji i pilnie potrzebujemy pieniędzy na spłatę długów w lecznicach i dalszą profilaktykę weterynaryjną (również zabiegi kastracji/sterylizacji). Potrzebujemy także zakupić profesjonalne chwytaki, aby móc bezpiecznie odławiać dzikie psy, specjalistycznych szelek antyucieczkowych oraz klatkę łapkę. Koszt samych tych akcesoriów wynosi 1500/2000 zł. Na ten moment posiadamy karmę bytową, ale niektórzy z naszych podopiecznych wymagają karmy specjalistycznej.
Aby zapewnić przyjeżdżającym do nas szczeniakom odporność na wszelkie choroby zakaźne, dużo pieniędzy wymagamy również na zakup surowicy (szczepienia na choroby zakaźne nie zapewniają takiej ochrony jak naturalne przeciwciała).
12 długich miesięcy codziennej, ciężkiej pracy naszych inspektorów i wolontariuszy. Dziesiątki interwencji w terenie. Ponad setka uszczęśliwionych psów, które trafiały do nas z najróżniejszych części Polski.
Jesteśmy dumni zarówno z siebie, jak i z Was - nowych i przyszłych opiekunów naszych czworonogów, a także osób, które nie mogą posiadać psa na stałe i pomagają nam w zapewnianiu psom nowego startu w drodze do szczęśliwego, lepszego życia. Dziękujemy Wam za okazaną ludzkość, za serce, za każdą, nawet najdrobniejszą pomoc zwierzakom. Bez Was nasza praca nie miałaby sensu!
Chcielibyśmy podsumować naszą pracę w roku 2019, podzielić się kilkoma historiami, które chwyciły nas za serca najmocniej, jak i poprosić Was o pomoc, by w następnym poszło nam razem jeszcze lepiej!
Zacznijmy od początku...
Wraz z początkiem stycznia trafiła do nas Diana - dwuletnia suczka, która odebrana została właścicielowi z łańcucha. Z początku nieśmiała i zrezygnowana życiem na uwięzi, szybko okazała się cudownym, pełnym radości pieskiem i szybko znalazła nowy domek. Razem z nią przyjechała do nas przeurocza biała suczka - Śnieżka. Wiadome było, że znajdzie dom w mgnieniu oka, ale musimy szczerze przyznać, trudno nam było rozstać się z taką ślicznotką!
A teraz kilka słów o naszym ulubieńcu, Ramzesie! Niepozorny, ślepy psiak, którego z ogromnym trudem udało nam się wyciągnąć ze schroniska aż spod Gorzowa Wielkopolskiego. Spędził tam ponad rok, a przez cały ten czas nie dostał tam nawet imienia, tylko numerek. Przyjechał struchlały, sparaliżowany strachem i zapchany jedzeniem... a w domu tymczasowym stało się coś niesamowitego! Po półtora miesiąca Ramzes zaczął biegać, dokazywać, chodzić po schodach, zaczął też wydawać dźwięki i żyć pełnią życia! Teraz mieszka sobie z dwójką cudownych ludzi i psim towarzyszem! Ramziku, jesteś cudownym psem!
Są takie psy... jak Furia. Wyjątkowe w każdym calu, niepowtarzalne. Delikatne i świadome. Niekiedy jednak w ich życiu dzieje się coś, co wywraca je do góry nogami. Tak było z Furią. Sunia przeżyła pożar - była sama w domu, gdy nagle pojawiły się płomienie i dym. Strażacy siekierami rozwalali drzwi, aby ją wydostać i ugasić pożar. Jej droga do nowego życia nie była krótka ani prosta. Po rozstaniu ze swoją właścicielką trafiła pod opiekę jednego z naszych domów tymczasowych, gdzie pozwoliła dać się nam poznać. Z początku wycofana i lękliwa, wkrótce okazała się prawdziwą damą o magicznych oczach! Nie minął miesiąc, a już znalazła kochających opiekunów i nowy domek, skąd wysyła pozdrowienia!
Do psów, o których nie tylko można, ale trzeba wspomnieć, należy Lusia. Ta kochana, dwuletnia, mała sunia z wyglądu przypomina psa rasy Corgi. Jeden z najbardziej towarzyskich piesków, z jakimi mieliśmy przyjemność współpracować. Oddana do fundacji przez właścicielkę, która zrzekła się opieki nad Lusią, uwielbia bawić się zarówno z dziećmi, jak i z innymi psami. Pięknie chodzi na smyczy i szybko uczy się nowych sztuczek. Z ogromną radością bawi się z człowiekiem, ale również potrafi zająć się sama sobą, podrzucając sobie piłeczkę czy patyki. Nie ma co ukrywać, Lusia w mgnieniu oka znalazła nowy dom. Świadomy, odpowiedzialny i przede wszystkim spokojny dom. Trzymamy za ciebie kciuki, Lusiu!
Przyszła pora na historię Soldera i Lexa, które trafiły pod nasze skrzydła jako trzymiesięczne szczeniaki! Są takie psy, do których mamy słabość, ale do tych, które walczą i przeżyją - największą... Przyjechały do nas spod Białegostoku. Dopiero tutaj, w Krakowie, podczas rutynowej kontroli weterynaryjnej, na którą zabieramy wszystkie przyjęte psy, okazało się, że mają parwowirozę. Zaraziły się tą bardzo niebezpieczną dla szczeniaków (i często śmiertelną) chorobą na wsi, gdzie żyły. Mimo zapewnienia im najlepszej opieki weterynaryjnej nie było wiadomo, czy uda im się zwalczyć chorobę. Na szczęście, oba pieski przeżyły. Z uwagi na okres rekonwalescencji przebywały w swoich domach tymczasowych dłużej niż zwykle - mieliśmy dzięki temu więcej czasu na wybranie im jak najlepszych domów stałych. Solder zamieszkał z dwójką wspaniałych ludzi oraz z suczką Mariną, z którą charakterami pasują do siebie idealnie. Mały ma dużo energii i tyle samo potencjału. Obok domu ma las, psi wybieg, sporo miejsca do treningów i zabawy! Lex też nie mógł trafić lepiej. Musi jeszcze nabrać masy, mięśni i kondycji, ale wszystko już będzie dobrze w nowej rodzinie. Jesteśmy o nie w pełni spokojni.
Abi... W ostatniej chwili udało nam się uratować ją od spędzenia reszty życia na łańcuchu. Przez ponad miesiąc przebywała w gminnej przechowalni, w klatce ustawionej przy drodze, która w żaden sposób nie zabezpieczała jej przed warunkami atmosferycznymi. Dokarmiana przez osoby mieszkające w pobliżu, żyła z dnia na dzień, nie mając nawet możliwości rozprostowania łap. Przez pierwsze tygodnie spędzone w domu tymczasowym odbudowywała bardzo słabe mięśnie tylnych łap, brykając po ogródku i na spacerach. Nadrabiała stracony czas do tego stopnia, że chwilami nie dało się za nią nadążyć. Szybciutko dogadała się z mniejszym od siebie psem rezydentem, od tamtej pory nie odstępowali się ani na krok. Teraz Abi mieszka w domu z ogrodem, w towarzystwie wspaniałych nowych właścicieli i kilku kotów. Mamy tylko nadzieję, że koty są w stanie zaakceptować potężne pokłady miłości, które drzemią w naszej Abi.
Kot Śnieżek... Cały bialutki, malutki, trafił pod naszą opiekę po tym, jak ktoś przerzucił go przez ogrodzenie z - prawdopodobnie przejechaną - łapką, którą niestety trzeba było amputować. Rzadko trafiały nam się koty aż tak pragnące kontaktu z człowiekiem, dlatego Śnieżek został adoptowany, jak tylko doszedł do siebie po zabiegu.
Niko... Na początku grudnia zwróciła się do nas pewna Pani z prośbą o pomoc dla psa, którego ludzie chcą zabić na wsi. Rzucają kamieniami, przepędzają itp. Nikt nie chciał pomóc, więc mimo dużej ilości podopiecznych podjęliśmy wyzwanie. Okazało się, że psiak jest wychudzony, ma strupy i obicia po tym, jak ludzie obrzucali go kamieniami oraz śrut z wiatrówki w łapce. Chcieli go zabić. Nie zastanawiając się ani chwili, wsadziliśmy go do samochodu i przywieźliśmy do Krakowa. Obecnie Niko przebywa w domu tymczasowym, w którym być może zostanie na zawsze. Przekazaliśmy całą naszą wiedzę obecnym opiekunom psiaka, aby żyło mu się jak najlepiej lepiej i aby ponownie zaufał człowiekowi...
Wendżi - zdecydowanie jedna z najbardziej emocjonalnych suń, które trafiły w nasze ręce. Odłowiona z ulicy w chłodny, wrześniowy wieczór trafiła do schroniska w Bolesławiu, a stamtąd do nas. W domu tymczasowym opowiedziała nam o swojej przeszłości. Opowiedziała panicznym strachem przed najmniejszym ruchem ręki, przed każdym przedmiotem trzymanym w ręce, przed spojrzeniem jej w oczy. Na wszystkie te bodźce reagowała piskiem, wzrokiem wbitym w podłogę i uciekaniem w kąt. Z początku strasznie wycofana - mimo swojej przeszłości, mimo strachu przed nieznanym, postanowiła razem z nami, małymi kroczkami, rozpocząć swoją drogę do ponownego oswojenia się z człowiekiem. Po przełamaniu pierwszych lodów okazało się, że Wendżi to bardzo przytulaśna, przesympatyczna sunia, która nie sprawia kłopotów wychowawczych (czasami zdarzy jej się wymuszać czułości, ale po tym co przeszła rozumiemy, że musi nadrobić stracony czas).
Każdy z tych psów jest inny. Każdy ma swoją przeszłość, swoją historię, lęk i traumy zostaną z nim na długo. Każdy, znaleziony, złapany czy porzucony, został narażony na potężną dawkę stresu. Nowe warunki, dom tymczasowy, adopcja do domu stałego - to wszystko jest dla niego niezrozumiałe i stresujące. Mimo to każdy pies chce próbować. Zawsze. Bo gorzej już nie będzie.
To tylko wybrane, spośród dziesiątek historii, które napisało pieskie życie. Wszystkie, których doświadczyliśmy miały złe początki. Liczymy, że i wszystkie będą miały szczęśliwe zakończenie.
Postęp, jaki każdy pies wykonał od momentu trafienia pod skrzydła naszej fundacji, do momentu gdy został odprowadzony do nowego domu, do nowego życia. Postęp, który można zauważyć, dostrzegając radość w jego oczach, w jego merdającym ogonie, w brykaniu, w okazywaniu wdzięczności. Widoczny postęp to jeden z głównych powodów, dla których w pełni charytatywnie pomagamy psom.
Wszystkie te zwierzęce, ludzkie historie łączy jedno słowo: nadzieja. Chcemy w dalszym ciągu dawać nadzieję psom "niewidzialnym". Dlatego prosimy Was o pomoc. Zbieramy pieniądze na karmę, leki i na sprzęt (czasami dzikie psy trzeba łapać w terenie), a także na spłacenie długów w lecznicach. I na następny rok, by zaopiekować się kolejnymi potrzebującymi zwierzętami, które czekają na naszą (i Waszą) pomoc! Nieustające podziękowania składamy również na ręce naszej głównej siedziby w Białymstoku. Nie po to je oswoiliśmy, aby teraz skazywać na wygnanie... Z góry dziękujemy za Wasze wsparcie!
Loading...