Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za Wasze wsparcie, które pozwoliło nam uratować Yuki i Adiego.
Kilka miesięcy opieki nad nimi pozwoliło nam je odpowiednio przygotować do adopcji. Psy zostały wyleczone, zaczipowane, wykonaliśmy całą profilaktrykę zdrowotną i ozakowaliśmy ich czipami.
Mamy nadzieję, że ich życie będzie już tylko lepsze.
Za oknem mróz i okropny wiatr powodujący zawieje śnieżne. Na skrzynce maila wiadomość, która nie pozostawia wiele do myślenia. Już wiemy, że trzeba rzucić wszystko natychmiast tu i teraz, by ratować psa ze zgłoszenia.
Wyniszczony pies nie przeżyje ani jednego dnia dłużej w takich warunkach.
Docieramy na miejsce.
Obok domu pusta buda i pusty łańcuch. Aż nas zatkało. Pomyśleliśmy o najgorszym... Uff, w domu ktoś jest. Pytamy o psa. Mężczyzna prowadzi nas na tył posesji, gdzie leży śnieg, a na nim brak śladów. Nikt nie był dzisiaj u psa. Dostrzegamy psa ze zgłoszenia. Chwilowa ulga. Szybka ocena stanu psa i milion myśli co z nim zrobić... bo już wiemy, że bez niego nie opuścimy tej posesji.
Sytuacji nie ułatwia fakt, że na miejscu są w sumie dwa psy. Żaden nie na budy. Za to w kojcach jest mnóstwo zalecających odchodów, brak jednak wody - psy próbują się ratować, jedząc śnieg.
Samiec wygląda bardzo źle, co chwile podnosi do góry przemrożone łapy. Widać każdą jego kość, ma wypadnięte prącie. Wszystko dookoła jest zamarznięte, ale mimo to czuć straszny smród.
Są miski, te prawdopodobnie na wodę puste. W kojcu suczki walają się CZIPSY wymieszane z odchodami. Samiec ma do dyspozycji resztki karmy i CZIPSY - niestety zamarznięte.
Przerażający wiatr przeszywa nasze ciała. Próbujemy spisać dokumentację, kolejny długopis zamarza, a ręce pękają i krwawią. Odkrywamy koleje fakty.
Przedstawiciele Gminy Jastków wydali zalecenia do poprawy warunków utrzymania psów na tej posesji TRZY LATA TEMU - i całe TRZY LATA psy tak wegetują, bo nikt nie raczył sprawdzić, czy zalecenia zostały wykonane. Właściciel wielokrotnie podczas naszej wizyty nazywana suczkę „głupią” - "No głupia jest i tyle!”
Budy nie ma przynajmniej od roku...
Psy kiedyś biegały poza posesją, czego następstwem miały być mandaty i odcięcie zwierząt od świata poprzez zamknięcie ich w kojcu. Nikt jednak nie raczył sprawdzić w jakich warunkach...
Kilkukrotnie pytamy, czy mężczyzna lub ktoś z rodziny jest w stanie poprawić dobrostan tych zwierząt. Padają słowa: „Teraz nie, może w lecie”. Na lato nie możemy czekać.
Tym sposobem zostaliśmy z dwoma dużymi psami, które przez OBOJĘTNOŚĆ wielu osób zapłaciłyby największą cenę - utratę życia. Dziś jesteśmy zablokowani z dalszą pomocą. Mamy ZERO miejsc na kolejne zwierzęta. Błagamy Was o domy tymczasowe i stałe oraz wsparcie. Na pomoc czekają kolejne duże, wyniszczone psy, które mogą teraz liczyć tylko na Was.
Jak podsumować to wszystko? Nam już brakuje słów. Wprowadzając psy do auta, mężczyzna musiał ich dotknąć, widać, że dawno tego nie robił. Kiedy dotknął ich wystających kości, stwierdził: "Choć nie lubię instytucji, to muszę powiedzieć - dobrze, że przyjechaliście".
Będziemy wdzięczni za pomoc w ratowaniu ich życia!
Loading...