Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Moi drodzy, mam dla Was wspaniałe wieści dotyczące Zefirka.
Tak jak pisaliśmy w poprzedniej aktualizacji, stan kociaka uległ znacznej poprawie dzięki leczeniu, jakie udało nam się wdrożyć. Jego sytuacja, przez niejednoznaczną diagnostykę, była dość skomplikowana, jednak po długich zmaganiach udało się nareszcie uporać z jego problemami. Teraz kociak trafił do domu tymczasowego, z którego będzie kontynuował leczenie.
Żadna z tych rzeczy nie byłaby możliwa, gdyby nie Wasza ogromna, bezinteresowna pomoc. Jestem Wam bardzo za to wszystko wdzięczna. Dodatkowo, zachęcam Was do Wirtualnej Adopcji naszego bohatera. Dzięki temu możecie wspierać go w jego dalszym życiu.
Dagmara
Niezapowiadający niczego dzień, zmienił jeden moment, jedna chwila, którą zapamiętam na bardzo długo…
Zadzwonił telefon, to była starsza kobieta, seniorka, nie wiem skąd miała mój numer. Łamiącym głosem prosiła o pomoc dla znalezionego na ulicy Zefirka. Wskazałam jej klinikę do której może przyjść z kotkiem, a sama zjawiłam się tam w ciągu godziny. Nie spodziewałam się, że jeszcze ujrzę tak bardzo szczery i bolesny płacz z oczu osoby, która przecież na tym świecie już widziała tak wiele. A jednak seniorka była zrozpaczona i prosiła o pomoc dla maluszka. Nie miałam serca jej odmówić…
Zefirek rozlewał się na rękach, nie dawał żadnych oznak życia. Wszyscy się zmartwiliśmy, że to być może jego koniec, że już nie uda się go uratować, że na wszystko już za późno.
Lekarze nie czekali, od razu podłączyli kroplówkę i podali leki. Puls był ledwo wyczuwalny, ale Zefirek nagle się przebudził i zaczął przeraźliwie miauczeć. Był wystraszony i bardzo obolały. Nigdy również nie widziałam, żeby ktoś tak zechciał zatroszczyć się o obcego kotka, którego na ulicy przechodnie mijali już jak powietrze. Dla nich był martwy i nieistotny.
Niestety nie wiemy, co się stało, być może wykończyło go życie na ulicy, a może ktoś wyrzucił z domu i sobie z tym nie poradził. Jest bardzo odwodniony, jego brzuszek wzdęty. Czekamy na wyniki krwi i dalszą diagnostykę, choć już wiem, że leczenie nie będzie należało do najtańszych.
Kochani, jestem zdruzgotana tą całą sytuacją, bo dobrze znacie naszą sytuację i to jak jest ciężko. Każdy dzień to walka o lepsze jutro dla dziesiątek żyć, którym los zgotował piekło. One na to nie zasłużyły, ale same sobie z tym również nie poradzą. Cierpią w milczeniu i liczyć mogą jedynie na Was. Na Wasze dobre serca, które mogą jeszcze coś zmienić. Dziś proszę Was o pomoc dla Zefirka, przed nim dopiero początek drogi i leczenia. Najbliższe dni będą kluczowe, lekarze cały czas obserwują biednego Zefirka. Niestety brakuje nam środków, by zapewnić mu godną opiekę. Zefirek dziś walczy o swoje życie, które uratowała mu starsza Pani, choć wcale nie musiała… Teraz to my musimy go wesprzeć w tej nierównej walce o swój los.
Jeśli masz pytania napisz na fundacja@fundacjakubusiapuchatka.pl lub zadzwoń +48 882 032 002
Zbiórka obejmuje koszty leczenia, lekarstwa, opłacenie weterynarza oraz suplementy i dobrej jakości karmę.
Zobacz więcej - www.fundacjakubusiapuchatka.pl
Loading...