Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kilka dni temu, Zezolek wrócił do lecznicy, ponieważ przestał jeść. Okazało się, że w jego brzuszku zaczął zbierać się płyn. Płyn ten wskazywał na FIP, lecz dla pewności wysłaliśmy go do laboratorium do zbadania. Niestety. Zezolek nie doczekał wyników.
Mimo usilnych starań Lekarek, mimo naszych próśb i nalegań by został, mimo Waszego wsparcia i miliona ciepłych myśli… Zezolek odszedł. Pieszczoszek, którego życie nie rozpieszczało – zniknął. Smutno nam tym bardziej, że przecież był na ostatniej prostej do szczęścia. Mógł żyć, mógł znaleźć dom, mógł wygrzewać się w promieniach słońca, wysuwać bródkę do głaskania. Mógł… ale już go nie ma.
Żegnaj Kwiatuszku. Zostaniesz na zawsze w naszych sercach i umysłach. Mamy nadzieję, że gdziekolwiek teraz jesteś, jesteś szczęśliwszy niż tu byłeś.
Dziękujemy wszystkim Wam za pomoc i wsparcie.
Zezolek miał być dziki. Zezolek miał uciekać przed ludźmi. Zezolkowi miał wystarczyć kawałek dachu w stodole i resztki wyrzucane na podwórko dla kur, psów i innych głodnych nieszczęśników mieszkających nieopodal.
Zezolek miał być waleczny, dziarski i niezwyciężony. Ludzie mówią - łowny. No i był. Do czasu. Plan zepsuł brzuszek Zezolka. Kot zaczął chudnąć i słabnąć z dnia na dzień. Niknął w oczach. Szkodziło mu jedzenie dla kur? Czy może zatrute myszy i szczury, które łapał i napoczynał?
Na szczęście Zezolek spotkał na swojej drodze kogoś, kto go stamtąd zabrał. Kogoś, komu zrobiło się żal parszywka skulonego w kącie. Bateria leków, kroplówki, odrobaczenie, kroplówki, mięso na śniadanie, obiad i kolację, kroplówki. Zezolek cichutko mruczy. Chciałby już zawsze być bezpieczny i najedzony.
Pomóż nam zapewnić mu byt!
Loading...