Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Drodzy Państwo,
Wiemy, że czekaliście na tą wiadomość a więc: Zuzia uratowana!
Musimy przyznać, że bardzo ciężko patrzy się na cierpienie Zuzi. Nie wiemy, jak okrutnym trzeba być aby doprowadzić żyjącą, czującą istotę do takiego stanu. Ale teraz możemy jedynie skupić się na tym aby resztę życia spędziła już otoczona miłością i opieką.
Zuzia znajduje się już pod naszą opieką i robimy wszystko co w naszej mocy aby przywrócić ją do pełni zdrowia. Dzięki Wam udało nam się uzbierać środki na jej leczenie, rehabilitację i opiekę. Najmocniej Wam za to dziękujemy w imieniu naszym i Zuzi. To dzięki Wam Zuzia ma szansę na komfortowe życie, bez ciągłego bólu i cierpienia. Przed nią wiele wizyt weterynarza, kowala i rehabilitanta. Jest już na dobrej drodze do cieszenia się zdrowiem i dobrym samopoczuciem. Będziemy Was informować o postępach w leczeniu Zuzi.
Szanowni Państwo, mamy tylko chwilę na ocalenie Zuzi. Po latach udręki i cierpienia ma zostać zabita, jest już w ubojni. Jesteśmy jej jedyną nadzieją na życie. Musimy zebrać 1870 zł by ją spłacić i pokryć koszt transportu, potrzebne będą też pilnie pieniądze na leczenie. Błagamy o ratunek dla Zuzi.
Czasem spotykamy na swojej drodze konia, którego sam widok sprawia, że łamie się głos, pęka serce, a słone łzy bezwiednie kapią na stęchły obornik. Bo czasem ludzka bezmyślność i obojętność jest tak ogromna, że sprowadza na zwierzę niewyobrażalne cierpienie.
Najpierw szkoda pieniędzy, by do mało wartego kuca za kilkadziesiąt złotych wezwać kowala, a kopyta rosną i potem już wstyd go wołać. Wstyd też wyprowadzać z obórki konia, którego widok nawet laika jest szokujący. Zatrzaskują się więc drzwi i w tej obórce latami bezgłośnie cierpi koń. Oblepiony odchodami aż po samą głowę, czeka na koniec. Z ogromnymi kopytami zawiniętymi tak, że nie da się na nich ani chodzić, ani nawet stać. Leży w odchodach robiąc pod siebie. Zdany na łaskę swojego pana, nie może nawet się poskarżyć.
Ta udręka trwa latami. U jednych tworzą się odleżyny i wdaje się posocznica, kończąc ich życie -bo przecież lekarza do takiego leżaka wstyd wezwać. Inne wciągane na leżąco, bo same wejść nie dają rady, po trapie rzeźnickiej ciężarówki, jadą prosto na rzeź, często do przydomowych ubojni. Tam jedno cięcie rozwiązuje problem zaniedbanego konia. Na amen.
Oto Zuzia. Czeka na zabicie. Jest w miejscu, gdzie umieranie jest codziennością. Tutaj śmierć jest na zamówienie. Każdy może przyjść, pokazać palcem, które chce zwierzę. Potem wystarczy poczekać i odebrać gotowe mięso. Właściciel przydomowej ubojni przywiózł Zuzię od handlarza. Tamten nie chciał jej trzymać, mówił, że na takie ścierwo patrzył nie będzie. Też mu było wstyd.
Gdy zaglądamy do maleńkiej komórki, Zuzia przygląda nam się badawczo. Czy rozumie, że są ludzie, dla których życie małych zaniedbanych kucyków może być ważne? Czy wie, że póki żyje, to jest dla niej nadzieja i że zrobimy co tylko można, by wyrwać ją z tego piekła? Jej małe nóżki drżą, z trudem dźwigając wątłe ciało. Sierść oblepiona obornikiem śmierdzi kałem i uryną. W jej smutnych oczach odbija się cierpienie, jakie zgotował jej człowiek. Drepcze nieporadnie w naszą stronę, by po chwili się poddać. Ból zdeformowanych nóg i kopyt jest zbyt silny, by zrobić kolejny krok. Gdy handlarz nas wygania i zatrzaskują się stare drzwi, chyba cały wszechświat słyszy jej krzyk rozpaczy.
Zuzia nie ma szansy na klienta. Ani jako martwa, ani jako żywa. Plan jest taki, że pójdzie na karmę dla lisów z fermy. Jeszcze nie wie, że za lata udręki na zaniedbane kucyki nie czeka żadna nagroda. Nie ma dla nich miejsca w świecie, gdzie rządzi młodość, uroda i pieniądz. Koń, by żył, musi się przydać, a na co komu mała, kaleka Zuzia, której każdy się wstydził? Kto by chciał jej dać miejsce w swoim sercu i dach nad głową? No kto…?
Zuzia czeka w swojej małej komórce. Czeka na nas lub na śmierć. Kolejna dostawa karmy dla lisów na fermę jest planowana za kilka dni. Jeśli w poniedziałek, 17 stycznia, uda nam się odebrać Zuzię, będzie żyła. Jeśli nie, rzeźnicka, zimna stal uciszy jej płacz na zawsze. Nie będzie drugiej szansy, by ją uratować. Rzeźnik nie chce długo jej trzymać. Też mówi, że to wstyd.
Życie Zuzi nie jest wiele warte. Więcej będzie kosztował transport do nas – musi jechać na leżąco, nie ustoi sama na takich kopytach. By ją spłacić i przewieźć, potrzeba 1870 zł. Ale ratowanie ma sens tylko wtedy, gdy zapewnimy jej natychmiast diagnostykę (w tym RTG) oraz leczenie, a także opiekę kowala ortopedy i fizjoterapeuty. Być może konieczna będzie w jej przypadku operacja przednich nóg. Te koszty będą znacznie większe niż sam wykup.
Zuzia nie jest starym koniem. Jeśli zapewnimy jej odpowiednią opiekę i leczenie, ma szansę na długie, dobre życie bez bólu i cierpienia. Możemy ją ocalić i dać jej schronienie oraz najlepszą opiekę w prowadzonym przez nas hospicjum dla kucyków i osiołków, ale potrzebujemy Waszej pomocy. Zuzia jej potrzebuje.
Prosimy o wsparcie, czasu jest bardzo mało, poniedziałek już za chwilę. Prosimy, nie bądźmy kolejnymi osobami, które się od niej odwrócą ze wstydu.
Uprzedzając pytania. Tak, rozważaliśmy odbiór interwencyjny, ale jeśli to zrobimy, rzeźnik już zapowiedział, że nie wejdziemy już nigdy na jego podwórko. Tym samym nie będzie już żadnej szansy dla szlachtowanych tam zwierząt. Niestety czasem stawiani jesteśmy przed wyborami, których wolelibyśmy nie mieć. W tej sytuacji priorytetem dla nas jest żywe zwierzę, tym bardziej, że na dziś dzień zabijanie koni jest zgodne z prawem, a rzeźnik ma umowę kupna.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, pełną diagnostykę i profilaktykę weterynaryjną, niezbędne wizyty kowala, leczenie, a także 3-miesięczne utrzymanie.
O NAS
Działamy od 11 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku w Szewcach również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Nie zatrudniamy żadnego pracownika, wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy.
Loading...