Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Drodzy darczyńcy!
.Dziekujemy za wasze wsparcie. Za zebrane pieniądze zostały zakupione :karma dla zwierząt sucha i mokra ,środki na odrobaczywienie i odpchlenie.Pueniafzevtez pokryły transport kolejnego konwoju czyli paliwo oraz zabezpieczenie finansowe wolontariuszy w możliwości zakupu jedzenia w trasie i opłaty za miejsca noclegowe.
W przypadku mojego stowarzyszenia część środków została przeznaczona na cele statutowe oraz na utrzymanie zwierząt pod nasza opieką,ich leczenie i karmę.
Wszystkim serdecznie dziękujemy.
Ukraina - tyle cierpienia...
Czy jest możliwe, żeby zobojętnieć? Czy jest możliwe, żeby odwrócić oczy? Zamknąć? Nie widzieć?
Obojętność to przyzwolenie. Przyzwolenie nie tylko na cierpienia ludzi, również na cierpienia tych, którzy nie potrafią się bronić - zwierząt. Rzeczywistość dla nich to bezustanny szok. Jedyne co czują to przerażenie, głód, ból, wycieńczenie. W stadzie innych zwierząt wałęsają się wśród wyludnionych ruin.
Dlaczego nie mam domu? Własnej poduszki, codziennej strawy, ciepła ludzkiej dłoni?
To przeszłość. Co teraz? Koszmar ulicy, głód, zimno, bombardowania.
Nie wszystkie zwierzęta są w stanie przystosować się do tak drastycznej zmiany. Zdobycie w tych warunkach pokarmu graniczy z cudem. Warunki klimatyczne trudne, najcięższa jest zima. Wiele ze zwierząt niestety nie przeżywa.
Wśród ruin mieszkają anioły. To ci, którzy zostali bez względu na wszystko. Koczują w piwnicach, głodują, marzną. Dzielą się resztkami jedzenia z bezdomnymi zwierzętami.
W tak trudnych i niebezpiecznych warunkach działają również wolontariusze. W niektórych rejonach Ukrainy są jedyną nadzieją dla głodujących ludzi i zwierząt.
Jedną z takich wolontariuszek jest Sylwia. Niezwykla dziewczyna, która od początku wojny organizuje wyjazdy na Ukrainę. Jeden lub dwa wypady w miesiącu. To dużo. W tym pomoc głównie dla zwierząt. Zagląda w najbardziej oddalone wsie i ocalalym ludziom zostawia karmę, leki, ranne zwierzęta stara się przewozić do lecznicy.
I tak Sylwia stanęła na drodze naszego Stowarzyszenia. W jakie obszary Ukrainy wędruje ta odważna dziewczyna? Najbardziej niebezpieczne.
Pokonuje ok. 2 tys. kilometrów. Z Kijowa kieruje się na Charków, Izjum, Słowiańsk, Krematorsk... Objeżdża małe wioski w obwodzie donieckim, wjeżdża w tereny niebezpieczne, zaminowane, gdzie świst przelatujących rakiet to codzienność.
Sylwia wraz ze swoją ekipą stara się w różny sposób zdobywać środki na wyjazd. Nie zawsze to jest łatwe. Dlatego nasze Stowarzyszenie postanowiło ją wesprzeć w wolontariacie. Czekają nas nowe wyzwania. Potrzebujących jest wielu. Starzy ludzie po wioskach, którzy nie odeszli i nie mają czym karmić zwierząt, przytuliska sklecone z byle czego, żeby tylko ocalić głodujące psy i koty, czy przepełnione do granic możliwości schroniska.
Wolontariat pod kierownictwem Sylwi nie zapomina również o zwierzętach służących w armii. Taka służba szczególnie naraża na niebezpieczeństwo utraty życia. Psom brakuje wielu rzeczy - kuloodpornych kamizelek, specjalistycznych butów, wysokogatunkowej karmy, zabezpieczenia przed kleszczami, taktycznych szelek.
Na co zbieramy? Głównie na karmę dla psów i kotów. Karma będzie rozwozona sukcesywnie do miejscowości w okolicy Bachmutu i Lymania. To malutkie wsie, do których trudno dojechać. Ale mieszkańcy wyczekuja wolontariuszy, bo bez nich nie przeżyją. Wyludnione tereny, zaminowane, bez możliwości uprawy ziemi. Pojedyncze, zamieszkałe domy-ruiny a w nich ci, którzy często mówią to samo: "Nie ruszymy się stąd, co zrobią te stada wygłodniałych zwierząt bez nas? Zginą"
Połacie zaminowanych pół słoneczników. Bez możliwości zbioru.
W planach konwój już 19 maja. W nim, dzięki zbiórce, będą zabrane również dary do przytulisk i schronisk. Obecnie są to miejsca w bardzo trudnym położeniu. Schroniska przepełnione do granic niemożliwości. Brakuje tam dosłownie wszystkiego-karmy, leków, środków czystości. Przytuliska tworzone są przez prywatne osoby. Często na własnych posesjach i za własne pieniądze. Tam warunki również ciężkie. Zwierzęta dosłownie "gnieżdżą" jedno na drugim. Takim przytuliskiem jest dom Maszy pod Charkowem. 100 zwierząt, psów i kotów na niewielkim terenie, pozbieranych głównie ze zrujnowanego miasta.
Zawieziemy kojce, klatki, legowiska, koce, podkłady, miski, smycze, obroże, ubranka pooperacyjne i tym podobne rzeczy potrzebne w takich miejscach. Część uzbieranych środków przeznaczamy na transport, który przy 3 lub 4 wyjazdach wyniesie nas ok 19 tys.
Część zebranych środków przeznaczamy również na cele statutowe stowarzyszenia.
Zdajemy sobie sprawę z ogromu cierpienia na Ukrainie ,ale naszym obowiązkiem jest również zadbanie o zwierzęta w miejscu zamieszkania.
Ponieważ nasze stowarzyszenie ma na utrzymaniu 40 zwierząt:psy i koty w domach tymczasowych,zebrana kwotę częściowo przeznaczamy na leczenie, karmę,i opiekę nad tymi zwierzętami.
DRODZY DARCZYŃCY! NIE ZAPOMINAJCIE O NIEZWYKLE TRUDNYM POŁOŻENIU ZWIERZĄT NA UKRAINIE. NIE ZAMYKAJMY OCZU! TAK ŁATWO MOŻNA SIĘ OSWOIĆ, TAK ŁATWO PRZYZWYCZAIĆ! PROSIMY O WSPARCIE W NASZEJ TRUDNEJ MISJI.
Loading...