Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani!
Dzięki Wam udało nam się uregulować prawie całość należności z faktur tj. 9 024 zł (kwota po odjęciu 6%), resztę dołożyliśmy z innych środków, które również mamy dzięki wsparciu ludzi o wielkich sercach.
Bardzo dziękujemy! Dzięki Wam niemożliwe stało się możliwe, a Andrzejek jest szczęśliwy w domu pod czułą opieką Oli i korzysta z życia w towarzystwie swojego najlepszego kociego kumpla.
Odkrycie naszych weterynarzy podczas operacji powypadkowego kota Andrzejka wstrząsnęło nami do głębi. Doświadczeni chirurdzy weterynarze ortopedzi powiedzieli nam, że biorąc pod uwagę skalę, umiejscowienie i specyfikę obrażeń, mogą z dużym prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzić, że Andrzejek nie jest ofiarą wypadku samochodowego. Prawda jest dużo bardziej przerażająca.
Ale zacznijmy od początku…
Na prośbę wolontariuszy z Palucha przejęliśmy powypadkowego kota, który trafił do schroniska 9 kwietnia. Jego miednica na zdjęciu rentgenowskim to była miazga. W trakcie pobytu na Paluchu przeszedł w lecznicy zewnętrznej operację. Ale zaczęto rozważać eutanazję, ponieważ jedna łapka zaczęła puchnąć – groziła mu też amputacja, kot sam się nie wypróżniał i został zacewnikowany. Jego stan się pogarszał.
Trafił pod opiekę naszej fundacji.
Jego stan był ciężki, wyniki badań fatalne, nie chciał jeść, jego tylne łapki były niewładne, nie mógł się sam wypróżniać, przyjechał z założonym cewnikiem. Nie mógł nawet siedzieć i tylko leżał. Niestety przeprowadzona wcześniej operacja objęła może ¼ tego, co powinno zostać zoperowane. Według naszych weterynarzy, którzy przeprowadzili operację Andrzejka, podczas poprzedniego zabiegu zostały popełnione błędy...
Andrzejkowi usunięto główkę kości udowej tylnej łapy – co w ogóle nie było konieczne! Z kolei nie wykonano osteosyntezy kości piszczelowej. W drugiej łapie odłam wkluczył nerw kulszowy i przez to ta łapa była niewładna. A co najważniejsze nie amputowano ogona, którego przerwanie doprowadziło do tego, że pęcherz jest spastyczny i nie wiadomo czy mu wróci odruch mikcji.
Stan ortopedyczny Andrzejka okazał się bardzo, bardzo poważny. Druga pogruchotana łapka, w której odłam uciskał nerw kulszowy i połamany ogon zostały zoperowane dopiero pod naszą opieką.
Jednak to, co powiedzieli nam chirurdzy po zakończonej operacji, jest po prostu nie do uwierzenia. Andrzejek nie jest ofiarą przypadkowego uderzenia przez jadący samochód. Biorąc pod uwagę specyfikę jego ortopedycznych obrażeń i brak charakterystycznych obrażeń dla uderzenia przez samochód, wniosek mógł być tylko jeden.
Za stan kota odpowiada człowiek – zwyrodnialec, który celowo i z premedytacją wyrządził Andrzejkowi krzywdę prawdopodobnie za pomocą kija lub łopaty lub własnych rąk i nóg.
Nie możemy poradzić sobie z myślami o tym, przez co przeszedł ten biedny kot. Do tego mamy świadomość, że jego kat nigdy nie odpowie za to, co mu zrobił. Andrzejek sam o siebie nie zawalczy – jest tylko kotem, nie ma ubezpieczenia zdrowotnego ani na życie, nie złoży doniesienia na policję o tym, kto go zaatakował i skatował. Mimo swoich strasznych przeżyć i cierpienia związanego ze stanem zdrowia pozostaje cudownym, bardzo milusińskim i proludzkim kotem.
Uważamy, że Andrzejek szczególnie zasługuje na naszą troskę i opiekę, a także walkę o jak największą sprawność i komfort życia dla niego. Nie wiemy, czy zmiany neurologiczne się cofną, czy się uda… ale chcemy walczyć… niestety sami nie damy rady.
Dlatego błagamy o Wasze wsparcie, żeby móc dalej walczyć o sprawność Andrzejka!
Za operację otrzymaliśmy fakturę na kwotę 6000 zł. Koszty pobytu w szpitalu przez ostatnie 1,5 tygodnia, konsultacje, kolejne doby w szpitalu – faktura na 2315 zł. Kolejna faktura na 1322,08 zł, a to dopiero początek kosztów.
Zaczęliśmy rehabilitację manualną i magnoterapię, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że ucisk na nerwy trwał za długo i nie wiemy, czy Andrzejkowi w ogóle wróci czucie w obrębie pęcherza i odbytu. Dodatkowo męczą go uporczywe biegunki, dlatego musi być cały czas na karmie gastrointestinal. Na szczęście chłopak ma apetyt i zjada 6 saszetek gastro dziennie.
To wszystko są koszty, których bez Waszej pomocy nie udźwigniemy ☹
Loading...