Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Misio i Piotruś dojechali bezpiecznie do naszego ośrodka! Zobaczcie kochani, jakie to są dwa przystojniaki. Nie mieści mi się w głowie, że ktoś chciałby pozbawić ich życia. Takie piękne stworzenia, pełne miłości i empatii. Kto chciałby im to odebrać…
Oboje zostają u nas, Misio pogalopował na padok, a Piotruś odpoczywa w boksiku. Później się zamienią, by nie stresować ich zbyt dużymi wrażeniami na raz.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc. Sami widzicie, że są naprawdę grubaskami i wcale nie tak łatwo było podarować im życie. Koszta, jakie przychodzą z takimi zwierzętami są duże, ale dzięki Wam mamy możliwość zmieniać ich los i życie.
Brawa dla Was!
Zaledwie w kilka godzin podjęto decyzję, która Misiowi odebrała wszystko. Z domu, który znał od podszewki, Misio trafił do zalanego odchodami boksu, gdzie jedynie co może zrobić to obrócić się wokół siebie i wystawić głowę przez zardzewiałe kraty. To tutaj przeczeka ostatnie chwile swojego życia, nim trafił do ubojni.
Historia Misia opowiada o tym, jak człowiek może zawieść zwierzę, które nie spełniło jego oczekiwań. Misio pracował w rekreacji. Ten kilkuletni wałaszek, nie miał szczęścia w życiu, bo nie zadowolił swoich opiekunów, którzy potrafili oszczędzać na jedzeniu i opiece weterynarza. Może dlatego dziś jest w stanie znacznie gorszym, niż powinien być zdrowy dorosły koń.
Przyjaciele i rodzina okazali się jego największym utrapieniem, a to przecież oni powinni o niego dbać, darzyć miłością i zapewniać bezpieczeństwo oraz godne życie. Być może Misio kochał ich mimo wszystko, może myślał, że jest po prostu gorszy. Może myślał też, że jemu się nic nie należy, że skoro tak jest, to musi umrzeć, bo do niczego się więcej nie przyda. Może się też z tym już zdążył pogodzić…
W jego grzywie i ogonie widzę masę kołtunów, nie wyglądają jakby dopiero co powstały, musi je mieć już dobre kilka tygodni, a może i miesięcy. To wstyd, że nikt nie potrafił albo nie chciał zadbać nawet o jego wygląd. Od Misia też bardzo śmierdzi, handlarz sam mnie o tym uprzedził i kazał samej wejść do środka, bo jak stwierdził „ma już dosyć tego brudasa”.
Dla wielu Misio już nie żyje. Nie chcą go pamiętać ani myśleć co dalej się z nim będzie działo. Został skazany na śmierć, bo był niepotrzebny i „gorszy”, a jak dobrze wiecie, tutaj nie ma miejsca dla zwierząt, które zysku nie przynoszą. Dla Misia tego miejsca również nie było.
Handlarz zgodził się, bym wykupiła Misia, choć powiedział, że tanio nie będzie. Prócz wykupu w kwocie 8600 zł, bo tyle wyniosła jego cena na wadze rzeźnickiej, dojdą do tego koszty transportu oraz opieki weterynarza i utrzymanie. Tak, tanio nie jest, ale w przypadku gdy chodzi o życie, powinno mieć to mniejsze znaczenie. Misio sam sobie nie poradzi, nie zarobi pieniędzy i nie spłaci swojego długu, choć wiem, że gdyby tylko mógł, zrobiłby to bez zastanowienia. Niestety tak się nigdy nie stanie, a kolejnej szansy na ratunek już nie będzie.
Dlatego jesteśmy my, i to my możemy wspólnie odmienić jego los. Sprawić, że odzyska swoją wolność. Podarować mu najwspanialszy prezent, jakim jest bezpieczny dom, w którym będzie mógł zostać już na zawsze. Kto wie? Może jeśli uda się go ocalić, znajdzie jeszcze kochający dom adopcyjny? Wszystko jest możliwe, jedynie na przeszkodzie stoją pieniądze, których Misio nie ma.
Handlarz, żeby mieć pewność i nie być stratnym, domaga się zadatku w wysokości 3000 zł, płatnego najdalej do kolejnego poniedziałku. W tym czasie zamierza tuczyć Misia, by w razie co, zarobić na nim jeszcze więcej, gdyby trafił do ubojni.
Tu nie ma nad czym się zastanawiać, tylko trzeba działać. Każda wpłata i udostępnienie przybliża Misia do ratunku, a każda kolejna godzina zmniejsza szansę na powodzenie. Tylko tak możemy odmienić jego los. Jednak musimy to zrobić wspólnie, dlatego z całego serca prosimy o pomoc dla Misia. Jeszcze nie jest za późno, by wszystko się zmieniło. On też zasługuje na godne życie i wspaniały dom.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Loading...