Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Do stada uratowanych osiołków dołączył Tycjanek!🫶
Kochani, zobaczcie na te oczka, na te nieporadne i krzywe nóżki, na ten zakochany w człowieku wzrok… To dzięki Wam Tycjanek dziś może czuć się bezpieczny i szczęśliwy pomiędzy swoimi nowymi kolegami i koleżankami. Osiołki nie są niestety zbyt często wielbione, są traktowane jak wyrzutki i niewielu ludzi potrafi docenić ich obecność. Dlatego tak wiele z nich wciąż trafia do rzeźni.
Wam dziękuję dziś kolejny raz za pomoc i ocalone życie. Tycjan może być pewien, że tutaj już nigdy nikt mu nie zagrozi. Dziękuję i życzę Wam spokojnego weekendu.❤️❤️❤️
Kochani, jestem bezsilna. Ostatnio z trudem spłacam konie, nawet zaliczki mi ciężko uzbierać, a co dopiero na wykup. Adopcji też nie ma dużo, a koni u handlarzy jest ogrom. Widzę te zwierzęta i łzy mi lecą, jak muszę wyjść z obory i powiedzieć handlarzowi, że ich nie kupię.
Wczoraj był straszny dzień, musiałam odmówić pięciu koniom, które już wieczorem pojechały do Włoch. Nie byłam w stanie wymyślić niczego, by im pomóc, by uratować ich życie. Patrzyłam, jak są zaganiane i myślałam, że pęknie mi serce. Jak one się szarpały, jak nie chciały wejść do samochodu. Krzyki handlarzy, strzelanie batem, zagłuszały nawet walenie kopyt o samochód. To było piekło! A one tak strasznie się bały. Przecież konie dobrze wiedzę, po co jadą. Wiedzą, że zostaną zabite. One rozumieją wszystko. Wszystkie te konie były starsze, spracowane i wykorzystane przez ludzi.
Biedne staruszki, których nikt nie chce. Przyjechały razem i razem wyjechały, nie kupiłam nawet jednego. Nie miałam pomysłu, pieniędzy, nie miałam czasu… U tego handlarza został jedynie start Tycjanek, osiołek. Zabrakło dla niego miejsca w tym samochodzie i ma jechać jutro. On pojedzie do polskiej ubojni, z samego rana w środę jest planowany jego wywóz. Handlarz opowiadał, że te konie i on, pracowały w jednej stajni i kupił je w pęczku. I to chyba prawda, bo gdy ładował konie, Tycjanek strasznie ryczał i się szarpał. Tak zezłościł handlarza, że ten przylał mu batem, ale to go nie uspokoiło. Myślę, że ten biedny osiołek był tak przerażony, że wolał iść na śmierć razem ze swoimi przyjaciółmi, niż zostać zupełnie sam w obcym miejscu.
Patrzyłam na te konie, modląc się w duchu, by umieranie nie bolało... Patrzyłam na tego starego Tycjanka i myślałam o osiołkach, które uratowaliśmy i o tym stareńkim Karolku, któremu kilka dni temu nie zdążyliśmy pomóc. Płakałam z bezsilności, widząc tragedię tych zwierząt.
Gdy samochód odjechał, podszedł handlarz i powiedział "dasz we wtorek 14 stówek, to go nie załaduje". Mówił jeszcze, że cała kwota za życie Tycjanka to 2900 zł. Ja nic nie mówiłam, nie byłam w stanie. Nie miałam też jak złożyć żadnej obietnicy. Nie, nie handlarzowi – a Tycjankowi, że po niego wrócę. Tamtym pięciu nie zdołałam pomóc i wiem, że sama Tycjana też nie dam rady uratować.
Jeśli zechcecie go wesprzeć, jeśli się uzbiera zaliczka, pojadę ją wpłacić. Tyle mogę… Tycjanku. Przepraszam. Nie mam siły, przerasta mnie to.
Jeśli masz pytania, zadzwoń. Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Loading...