Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy! Nie macie pojęcia, jak bardzo jesteśmy wdzięczni za Wasze wsparcie. Dzięki Wam mogliśmy spłacić zaległe faktury, dzięki Wam ciężar odpowiedzialności za te bezbronne poszkodowane przez los istoty stał się trochę lżejszy.
Nasza fundacja znowu pęka w szwach od liczby podopiecznych – oczywiście jest sezon ogórkowy na adopcje.
Za to sezon kociakowy w pełni, do tego kilka poważnych przypadków kotów po przejściach, a dług rośnie. Więcej podopiecznych to również większe zapotrzebowanie na karmę i żwirek, ale przede wszystkim na leczenie i doprowadzanie kolejnych zwierząt do zdrowia.
Za każdym razem powtarzamy sobie, że z kalkulatorem będziemy cisnąć miesiąc w miesiąc. A potem lawinowo zgłoszenia kotów do kastracji. Albo gigantyczne stada do ogarnięcia. Albo nagle się wszystko naraz sypie. Jesteśmy małą fundacją, ale o wielkich sercach i jeszcze większej liście kotów, które czekają na pomoc.
Tylko że z powodu braku środków, braku miejsca, braku wszystkiego, za to nadmiaru podopiecznych i długów w lecznicach niedługo nie zrobimy już nic. Bardzo nam przykro, że nie jesteśmy w stanie w magiczny sposób powiększyć stanu naszego konta. 0 mnożone przez 0 daje 0. A w tym momencie każde środki od razu przeznaczane są na spłatę faktur, które mnożą się w postępie iście geometrycznym. Na naszym terenie niestety gminy mają w nosie bezdomne zwierzęta, a już w szczególności koty, które traktowane są jak koty wolno żyjące, czyli dzikie, i które poradzą sobie bez pomocy człowieka. Co ciekawe – większość z tych „dzikusów”, które trafiają do naszej fundacji, jakoś wyjątkowo szybko okazuje się jednak OSWOJONA.
Postrzelony z wiatrówki Lucjusz z połamaną łapą, pies Noodie ze zgruchotaną miednicą, Cheddar - kot zaatakowany przez amstaffa - złamanie łapy prawej tylniej z przemieszczeniem.
Kociaki z zaawansowanym kocim katarem, w tym jeden który o mały włos nie stracił oczu, a jeszcze nie ma całkowitej pewności, że ich nie straci.
Paprotka - kotka cierpiąca na MHF włókniakogruczolaka gruczołu sutkowego, czyli fibroadenome.
Jednooki Karmelek, któremu z pyszczka lała się ropa i nie był w stanie jeść... Wszystkie zęby zostały usunięte podczas dwóch zabiegów. Uszkodzenia kości były tak duże, że musiał zostać zastosowany biomateriał.
Krecik wykarmiony przez jedną z nas butelką, który walczy z FIP-em.
Tri - maleństwo z okropnie złamaną łapką, którą trzeba było amputować :(.
15 kociąt, które w ogóle nie powinny trafić na ten padół łez zwierzęcych, gdyby ktoś wcześniej zadbał o ich matki i je wykastrował.
To tylko kilka przypadków z ostatniego czasu, a na utrzymaniu ponad 70 zwierzaków. A my, no cóż - co z tego, że jesteśmy w czarnej dziurze z kasą. Jaką mamy w takiej sytuacji inną opcję? Nie pomóc? I zastanawiać się tygodniami co się stało z tymi kotami? Wiemy, że oczekujemy od was wiele - ale nie mamy już sami z czego dołożyć, bo co mieliśmy już dawno wydaliśmy na weterynarzy. Nie mamy żadnej umowy z żadną gminą, na terenie których działamy – musimy to podkreślić – UTRZYMUJEMY SIĘ TYLKO Z DAROWIZN I BAZARKU CHARYTATYWNEGO, który sami prowadzimy.
Pomożecie nam? Naprawdę potrzebujemy każdej złotówki. BŁAGAMY! Z bezsilności chce nam się płakać.
One nie są niczemu winne, nie prosiły się na ten świat, a ten świat sprzedaje im ciągle kopniaki. Nie chcemy, żeby te zwierzęta dalej cierpiały, były przeganiane, krzywdzone, ranne, dlatego ratujemy je, leczymy, zabieramy do naszej kociarni i szukamy im dobrych kochających domów, ale bez Was nie damy rady dalej tego robić!
Loading...