Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Moi kochani, odebraliśmy już naszego nowego wielkiego przyjaciela – Srokatego. Chciałam wam serdecznie podziękować za pomoc w uratowaniu go, wyzwanie było jedno z największych, jakie dotychczas realizowaliśmy. Wielu ludzi nie wierzyło, skazywało nas na porażkę, jednak dzięki Wam, udało się uratować naprawdę potężnego konia z rąk śmierci. To tylko pokazuje jak wiele wspólnie możemy zdziałać.
Ocalone przez nas zwierzęta zawsze są niewinne, one nie postępują jak człowiek, nie patrzą na korzyści i nie sugerują się tym co uważają aktualnie za słuszne. Często ludzie, nie poszukają innego rozwiązania, idą na łatwiznę, kosztem niczemu winnych zwierząt. Srokatemu zapewniłam od razu bardzo dobry ośrodek rehabilitacyjny, w którym specjalista zajmie się jego chorym kopytkiem. Nie było sensu wieść go do mnie, a potem znów kilkadziesiąt kilometrów dalej, dlatego bezpośrednio trafił on pod skrzydła dobrych ludzi. Oni już będą wiedzieli jak wyleczyć jego kopyta, a że sprawa jest na tyle poważna, że od tego zależy jego sprawność, musimy działać jak najszybciej. Srokaty był bardzo spokojny, zapewne świadomy swoich rozmiarów, nie chciał nikomu zrobić krzywdy. To naprawdę wspaniały koń, który zasługuje na bardzo dobre życie.
Srokaty przyciągnął moja uwagę u handlarza swoim pięknym umaszczeniem, aż nie mogłam uwierzyć w tamtym momencie, że ktoś naprawdę skazał tak pięknego konia na śmierć w rzeźni… Kiedy na niego patrzę, przypomina mi się moje dzieciństwo, jego piękna sierść wygląda jak mleko z czekoladowymi płatkami. Dokładnie takie, jakie uwielbiałam za młodu… Nie wiem dlaczego, ale jednak ktoś nie był tak zafascynowany pięknem Srokatego, jak ja i postanowił skazać go na bezwzględną śmierć na rzeźnickim haku.
Handlarz wie jaką sympatią darzą tego biedaka, zauważył to, w końcu nie pierwszy raz mnie spotyka w takiej sytuacji. „Możesz spróbować Monika, ale tanio nie będzie”
Usłyszałam i od razu złapałam za komórkę, by jak najszybciej zacząć działać. Srokaty chyba zrozumiał, w jakiej sytuacji się znalazł, ponieważ kiedy robiłam mu zdjęcia, ten chciał przytulać się do mojego ramienia, jakby dziękował za moją próbę uratowania go. Jestem pewna, że gdy tylko uda nam się wyciągnąć go z drogi do rzeźni, po czasie znajdzie wspaniały dom, w którym nigdy nie zabraknie mu miłości, bezpieczeństwa i należytej opieki. Jest to koń, który swoim wdziękiem omamiłby niejedną osobę, a cały tłum. Ale są też ludzie, którzy wybierają pieniądze w zamian za jego życie. Ot taka kolej rzeczy w tym miejscu… Niestety u Srokatego również zauważyłam problem z kopytem. Prawdopodobnie to rak, który będzie wymagał bardzo drogiego i intensywnego leczenia. Już to przerabiałam, wiem z czym, możemy mieć do czynienia.
Kochani, za życie Srokatego, handlarz życzy sobie aż 15000 zl. Ostrzegał mnie, że cena nie będzie mała bo Srokaty waży ponad 800 kg. Udało nam się już zebrać zaliczkę i część kwoty i przekazać ją dla handlarza. To już kolejna transza na życie tego biednego konia, kolejna i ostatnia przypada na 1 grudnia. Tego dnia trzeba spłacić życia Srokatego do końca. Jeśli nie zdążę przywieźć pieniędzy, po tym pięknym koniu zostaną jedynie wspomnienia i zdjęcia na komórce.
Kolejny raz muszę prosić Was o pomoc, sama nie znaczę nic i nie dam rady uratować go, szczególnie kiedy w moim schronisku również się nie przelewa.
Ale to nie znaczy, że nie mogę spróbować, a jeśli ta próba przerodzi się w kolejne uratowane życie – to znaczy, że było warto.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów dla starych koni. Dodatkowo Srokaty będzie wymagał długiego i intensywnego leczenia kopyta.
Loading...