Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Jest coraz lepiej Losy Etny można śledzić u Yang Motyl
Historia Etny jest krótka: dała źrebaka, pochorowała się i dostała bilet w jedną stronę.
Można rzec, że oszukała przeznaczenie.
Na scenę wkraczamy my - ludzie, którzy już niejednokrotnie pokazali, że przy koniach nie ma rzeczy niemożliwych i nie jednego wyciągnęliśmy na prostą.
Etna została wykupiona, według handlarza miała mieć ochwat poporodowy. Jak zwykle BAJKI. Klacz przyjechała i już wiedzieliśmy, że jest źle, że czeka nas walka o jej życie. Jednak dopiero kolejne dni pokazały, że nie będziemy walczyć tylko z ochwatem, ale też rakiem rzekomym kopyta, który dopadł wszystkie cztery nogi. Do tej pory zawsze walczyliśmy sami, wkładając w ratunek koni nasze pieniądze, ale tym razem możemy nie dać rady...
Etna musi przyjmować leki stałe (nie stać nas) RTG wszystkich nóg, wizyta fizjoterapeutki, bo mięśnie i spięcia w całym ciele, nie ułatwiają nam pracy. Do tego mała potrzebuje butów, bo choćbyśmy chcieli, nie mamy do czego i jak przybić specjalnych podków. Suplementy, witaminy i specjalna pasza bez owsa i niską zawartością białka oraz skrobi. Niestety jeszcze przez jakiś czas, czeka ją areszt boksowy. Dodatkowo jej zapach nas mocno niepokoi i koniecznie musimy zrobić badania krwi, które wykluczą (lub potwierdzą), coś jeszcze, o czym nie wiemy.
Musimy też zdiagnozować rozwalony staw skokowy, którego handlarz nie chciał zauważyć. Na szczęście wszystkie zabiegi około weterynaryjne, robimy sami, ponieważ jesteśmy technikami weterynarii. Ale sam wykup leków i cała reszta jest poza naszym zasięgiem.
Za każdą, nawet najmniejszą złotówkę, bardzo dziękujemy! Dzięki Wam Etna ma szansę na galopy po pastwiskach, razem ze stadem. Z końskimi pozdrowieniami,
Sylwia, Mateusz i Etna ❤️
Ładuję...