Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
I szóstka zasmarkanych póldzikich kociąt ze wsi pod Nałęczowem. Dzienny koszt, po dużych rabatach, to ok. 100zł...
Kotka z głównego zdjęcia nie żyje. Trafiła do nas w takim stanie, że najlepsze, co można było dla niej zrobić, to skrócić cierpienie. Diagnostyka wyniosła ponad 500 zł...
Z kolei ta piękność ma poszarpaną łapkę i to tak, ze siedzi w lecznicy już ponad miesiąc. I choć wymaga tylko antybiotyku i codziennych opatrunków, to sam koszt hospitalizacji dobija już do 1500 zł.
Ta oskórowana łapka należy do kociaka, który wsadził ją gdzieś i nie mógł wyjąć. Szarpał tak, że zdarł wszystko do kości. Kolejne dni w szpitalu...
Ta ruda, stareńka koteczka, oprócz wału kamienia na zębach, przepukliny, ostrej anemii i wyniszczenia jest niedosłysząca i niedowidzi. Spędziła w lecznicy 3 tygodnie. Usunięto jej wszystkie zęby, które po zdjęciu kamienia ruszały się we wszystkie strony. Koszt ok. 1700 zł.
To szyja w okolicach węzłów chłonnych bezdomnej kotki z ogródków działkowych. Gigantyczny stan zapalny, wysadzone oko, wyłysiałe miejsca pod guzem. Pobyt w lecznicy - ok. 1000 zł.
To łapka maleńkiego kocurka z domu tymczasowego. Ropa, obrzęk, ból, dziura do kości. Od 3 tygodni w lecznicy. Koszt ponad 1500 zł.
Maluszki znalezione w śmietniku i odwiezione do kliniki 24h.
A to RTG kocurka znalezionego w krzakach nad rzeką. Ma złamany kręgosłup. Tak, on też trafił do kliniki 24h i tam został zdiagnozowany oraz otrzymał pierwsza pomoc. To tez kilkaset złotych.
Ostatni nabytek: jedyna, która przeżyła z piątki kociaków znalezionych nad jeziorem. Jeszcze, po 3 dniach opieki w klinice 24h, z oczu, uszu i odbytu wychodzą jej larwy. Nie potrafi sama jeść, jest dogrzewana, ale walczy o życie. Zanim wyjdzie z kliniki i pójdzie do domu tymczasowego rachunek za nią dobije do 2 tysięcy.
To tylko NIELICZNE przykłady przypadków, jakie Fundacja Felis ma pod opieką. Tych lżejszych: katarków, ropni, czy złamań łap nie wrzucam, bo to banalne i tego mamy na pęczki.
A to tylko przykłady leczenia. Oprócz tego cały czas odławiamy i kastrujemy koty i psy i za to też musimy zapłacić.
A szczepienia, odrobaczenia i inne drobniejsze sprawy? Utrzymanie ponad 100 zwierzaków w domach tymczasowych to też gigantyczne koszty, chociaz staramy się karmić jak najtaniej i wypraszać u ludzi ile się da za darmo.
W tej chwili (14 czerwca) nasz dług, po zsumowaniu zadłużeń w czterech lecznicach dobija już do 30 tys. zł. Jeśli przyjdzie 1%, to większość pójdzie na spłatę tych długów. Za resztę nie da się przeżyć do lipca 2022 i nie da się ratować kolejnych zwierząt. Nie jesteśmy szeroko znaną, medialną, sprawną marketingowo fundacją. Cały czas i energia idą na pracę przy zwierzakach. Na lans nie ma już ani siły, ani pomysłu.
Nie mamy nawet zwykłych ulotek, takich z opisem działania i numerem konta. Nie stać nas na nie, po prostu. Czy zechcecie Państwo nas wspomóc choćby jednocyfrową kwotą? Będziemy za wszystko ogromnie wdzięczni.
Ładuję...