Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety Fundacja musiała się wstrzymać z przyjmowaniem nowych podopiecznych :( Zebrana kwota pozwoliła nam uregulować część faktur, ale na wszystko nie wystarczyło. Wszystkim którzy przyłożyli cegiełkę do naszej zbiórki bardzo dziękujemy!
Historia zatacza koło, jak co roku. Fundacja Głosem Zwierząt działa od 2011 roku i rok w rok nadchodzi taki moment, że brakuje nam kasy na dalsze pomaganie, że pożyczamy by zapłacić faktury u weterynarzy. W 2018 właśnie nadszedł ten moment. Mamy 10 tysięcy długów i wielkie zero złotych na prace bieżące. Co roku udaje nam się wyjść z tarapatów finansowych dzięki Wam, naszym przyjaciołom, sympatykom fundacji, miłośnikom zwierząt.
Od 2 miesięcy nie przyjmujemy nowych zwierząt. Nie stać nas na to. Póki co, starałyśmy się opanować sytuację zdrowotną tych, już przebywających pod naszą opieką. Niestety, większość naszych podopiecznych choruje.
Zwierzaki, które do nas trafiają, oprócz tego, że wymagają testów, odrobaczeń i szczepień, najczęściej wymagają skomplikowanej diagnostyki u specjalistów (neurolog, ortopeda, kardiolog, okulista, itd.), długiego leczenia i dobrego odżywienia. Trafiają do nas psy i koty skrajnie wygłodzone, z chorymi nerkami, uszkodzonymi wątrobami, z wirusami, uporczywymi biegunkami, grzybicą, z guzami, z nadżerkami, z zębami do usunięcia. Raz po raz, mimo wyśrubowanych standardów higieny w kociarni, wkrada się jakiś wirus. Wtedy choruje kilka zwierząt na raz.
Ostatnio odnotowałyśmy kilka zachorowań na FIP, które niechybnie kończą się śmiercią poprzedzoną pobytami w szpitalu celem ulżenia w cierpieniu. Zdarzają się również przypadki operacyjne - każdy kto choć raz operował np. rzepkę kolanową swojego zwierzęcia wie, jakie to są koszty.
Do nas trafiają zwierzęta z wypadków, wymagające skomplikowanego poskładania narządów i kości. Jeden taki zwierzak to kilka tysięcy złotych. Do tego dochodzą opłaty stałe, takie jak czynsz za wynajem kociarni + opłaty, usługi księgowe i prawnicze, hotele piesków chorych, starych i mało adopcyjnych.
Równolegle, staramy się finansować sterylizacje kotów podmiejskich i wiejskich. Doświadczenie z ostatniej akcji sterylizacji kotów z terenu giełdy w Przeźmierowie mówi jednak, że jak już kot bezdomny zostanie odłowiony na sterylkę, wymaga leczenia i zostaje generując kolejne koszty.
Często, po kilkutygodniowym leczeniu, taki kot już nie wraca na wolność, bo oswaja się i łaknie kontaktu z człowiekiem. W ten sposób w nasze szeregi trafiają dziesiątki podopiecznych. Nie wspominamy już o takich kosztach, na które nie możemy sobie pozwolić, a o których marzymy, typu promocja, ulotki, gadżety fundacyjne...
Obecnie, opanowałyśmy sytuację zdrowotną w kociarni na tyle, że możemy przyjąć nowe koty. Niestety, nie mamy za co. Sytuacja finansowa pozwala nam jedynie na sfinansowanie sterylki lub kastracji od czasu do czasu.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni napłynęły do nas zgłoszenia kotów w potrzebie, które bardzo chciałybyśmy przyjąć, mamy wolne klatki w kociarni, lecz zgłaszany stan tych zwierząt pozwala sądzić, że każdy z nich będzie wymagał dużych nakładów finansowych. Zgłoszona nam młodego kociaka ze zdeformowanymi przednimi łapkami, który dziwnie się porusza, zgłoszono nam trzy skrajnie wychudzone, sponiewierane, zaniedbane koty z zaropiałymi oczami (już patrząc na same zdjęcia widać, że doskwiera im znacznie więcej niż tylko głód). Zgłoszono nam stado źle traktowanych kotów u starszego zbieracza. Nie przyjęłyśmy żadnego z nich.
Bardzo chcemy móc pomagać. Pracujemy dużym nakładem własnych środków, ale koszty prowadzenia fundacji dla zwierząt bezdomnych bardzo przekraczają nasze możliwości "dokładkowe". To koszty na poziomie 20 tys. miesięcznie, co daje ok. ćwierć miliona w skali rocznej. Zdecydowana większość to koszty leczenia, czyli faktury od weterynarzy.
Późnym latem i jesienią zaczną spływać pieniądze z 1%. Co roku czekamy na ten moment. Aby jednak do niego dotrwać nie siedząc bezczynnie, pomóżcie nam uzbierać minimum 5 tysięcy. Dla nas to otwarcie furtki na przyjęcie kilku zwierząt.
Pomóżcie nam pomagać.
Na zdjęciach część zgłoszeń, którym odmowiłyśmy pomocy i które przekierowałyśmy do innych organizacji. Nasze wielkie wyrzuty sumienia. Nie jesteśmy w stanie jednak się bardziej zadłużać, bo doprowadzimy do zamknięcia organizacji i nigdy więcej nie pomożemy już żadnemu zwierzęciu. Takie decyzje o odmowie pomocy nie przychodzą łatwo. Nie chcemy ich więcej podejmować.
Ładuję...