Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kotełki zostały w domu tymczasowym. Mają się świetnie.
Koty są po pierwszej dawce Virbagenu, czują się dobrze. Figa przestała gorączkować, wierzymy, że ostrą fazę choroby ma już za sobą. Dla Bajtla potrzebne są większe dawki niż przewidywaliśmy, ponieważ kotek urósł i przybrał na wadze. Dlatego podwyższamy kwotę zbiórki, prosząc o dalsze wsparcie.
Czasami cena, jaką płacimy za naszą wrażliwość i gotowość do niesienia pomocy, jest zbyt wysoka. Poznajcie historię Figi i jej przybranego synka Bajtla.
Figa była rozpieszczaną kocią jedynaczką. Wiodła spokojne, dostatnie życie, cieszyła się dobrym zdrowiem. Pewnego jesiennego dnia coś się zmieniło. Jej Pani, zaangażowana w pomaganie bezdomnym kotom, znalazła na giełdzie warzywnej małą, rudą, porzuconą kuleczkę. Wśród samochodów, tłumu ludzi, w zgiełku i kurzu, malutki, samotny kotek miał podzielić los setek kociąt, które co roku przychodzą na świat tylko po to, by umierać w cierpieniu. Kupka kociego nieszczęścia miała około dwa tygodnie, oczy zalepione ropą i marne szanse na przeżycie nawet przy troskliwej, całodobowej opiece ze strony człowieka. Karmiony strzykawką, dogrzewany termoforem malutki koteczek bardzo potrzebował kociej mamy. Figa, jak tylko zobaczyła Bajtla, zajęła się nim, jakby był jej własnym dzieckiem – ogrzewała go, tuliła, myła chore oczka, masowała języczkiem brzuszek. Kotek był zbyt mały, aby wykonać u niego wszystkie badania na obecność kocich wirusów przed dołączeniem go do zastępczej mamy. Czy to było nieostrożne? Tak. Ale jednocześnie była to jedyna szansa Bajtla....
Dlaczego czasem tak trudno nam znaleźć idealne rozwiązanie problemu? Bo rzeczywistość, w której działamy daleka jest od ideału. To nie jest świat słodkich, puchatych kuleczek, z którymi bawimy się z braku innych życiowych pasji. To nie wirtualny świat zabawnych filmików, w których zadbane kotki pląsają radośnie i robią śmieszne rzeczy. Niemal codziennie poświęcamy czas, by pomagać kotom niechcianym i zaniedbywanym. Wyciągamy chore, czasem ledwo żywe kociaki z brudnych piwnic, z hal przemysłowych, ratujemy koty po wypadkach, sterylizujemy dziesiątki kocic, aby zapobiegać kolejnym tragediom. W sezonie nasze domy tymczasowe i lecznice pękają w szwach. Zapotrzebowanie na pomoc jest wciąż niewspółmierne do naszych realnych możliwości. W tych warunkach często nie mamy do wyboru wyłącznie w 100 % bezpiecznych opcji.
Historia Figi i Bajtla złamała nam serca. Po kilku tygodniach opieki nad przybranym synkiem Figa zaczęła źle się czuć, gorączkować. Badanie krwi, wykonane dwukrotnie, wykazało obecność wirusa kociej białaczki. Wykonany ostatnio u Bajtla test na białaczkę również wyszedł dodatni. Prawdopodobnie to Bajtel zaraził Figę wirusem. Nie potrafimy pogodzić się z faktem, że kotka przypłaciła zdrowiem ratowanie malucha. Dlatego chcielibyśmy pomóc opiekunce Figi i Bajtla w sfinansowaniu kuracji kocim interferonem, który daje najlepsze efekty w terapii białaczki wirusowej u kotów. Lekarze, z którymi współpracujemy, posiadają doświadczenie w stosowaniu tego leku u białaczkowych pacjentów. U większości kotów po kilku dawkach leku następuje długotrwała remisja choroby, a kot może normalnie cieszyć się życiem przez długi czas. Zdarzają się również przypadki całkowitego wyzdrowienia. Obydwa koty są aktualnie w dosyć dobrym stanie, co pozwala na optymistyczne rokowania.
Koszty kuracji są znaczne, ale wierzymy, że z pomocą ludzi dobrej woli uda się sfinansować leczenie wspaniałej kociej mamy i jej kochanego synka.
Proszę, pomożcie nam uratować Figę i Bajtla.
Ładuję...