Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Wam udało nam się pomoc koteczkom :) Fistaszek i Pistacja znaleźli domy :)
Urodziliśmy się na ulicy jak mnóstwo innych kotków. Wiecie, było nas więcej i była też nasza mamusia, ale jak to bywa z takimi kotkami jak my, przeważnie nie żyjemy długo… Mieszkaliśmy koło ruchliwej drogi i… no rozumiecie, nie zawsze się udawało przez tę ulicę przebiec. Wiemy, że nie przeżylibyśmy zimy, już teraz potwornie marzliśmy, nie mieliśmy się gdzie schować, a spanie pod samochodami zupełnie nie jest bezpieczne.
Znalazła nas miła Pani i przywiozła do cioć. Pierwszy raz w życiu przespaliśmy noc w cieple, z pełnymi brzuszkami, które nas nie bolały. Tam, gdzie mieszkaliśmy, ludzie starali się nam pomóc, ale nie wiedzieli, że wędlinka i mleczko nam szkodzą. Jedliśmy to wszystko bardzo chętnie, bo byliśmy bardzo głodni, ale potem całą noc bolały nas brzuszki i musieliśmy szybko biegać na trawniczek. Ciocie nam obiecały, że kiedy już będziemy gotowi, to poszukamy dla nas domków, takich gdzie zawsze będzie nam ciepło, sucho, będziemy mieć jedzonka, tyle ile zechcemy i będziemy bezpieczni.
Nawet sobie nie umiemy jeszcze wyobrazić, jak to jest – zasypiać sytym i suchym i się nie bać, że nas pogryzie piesek, albo zabije samochód. Tylko zanim będziemy mogli zacząć szukać domków, musimy mieć jakieś zabiegi i zastrzyki, żeby nie chorować. Wiemy, że ciocie nie mają pieniążków i dlatego pomyśleliśmy, że może Wy nam pomożecie…
Pistacja i Fistaszek urodziły się na osiedlu w małym mieście pod Warszawą. Ich mama musiała być domową, oswojoną kotką, bo nauczyła malce ufać ludziom. Kociaki są trochę zdezorientowane, ale milutkie. Weterynarzom szybko udało się opanować ich biegunkę, która wynikała ze złego żywienia.
Zanim Fistaszek i Pistacja będą mogły zamieszkać w swoich cudownych domkach, muszą zostać: odpchlone, odrobaczone, wykastrowane, zaszczepione. Musimy wykonać im testy na choroby zakaźne i opłacić ich pobyt w lecznicy. Funduszy starczyło nam na opłacenie pierwszych dwóch dni pobytu i leczenia brzuszków, naprawdę nie mamy więcej funduszy. Błagamy Was o pomoc, bez Was nie damy rady ratować kotków…
Ładuję...