Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziekujemy za ogromne wsparcie.
Niestety pomimo długiej i trudnej walki Franek od nas odszedł. Zbyt późno dotarła do niego pomoc, choć wiedziało o nim wiele osób.
Franek zmagał się m.in. z silną anemią, zapaleniem jelit, wątroby oraz trzuski.
Ostatni tydzień dla naszego Franka był bardzo ciężki. Stan kocurka wciąż jest bardzo niestabilny :(
Franek wciąż ma bardzo silną anemię. Nastąpiło krwawienie do przewodu pokarmowego, anemia pogłębiła się, a z uwagi na to iż Franio jest nosicielem wirusa FIV, to jego organizm nie pozwalał produkować nowej krwi. Tym samym wcześniejsza transfuzja dała jedynie chwilową poprawę, zabrakło czasu na to, aby organizm zdążył się zregenerować :(
Wyniki krwi ponownie pogorszyły się, Franek codziennie gorączkował, zupełnie nic nie jadł. Mimo karmienia strzykawką zaistniała konieczność codziennych, wielogodzinnych dożylnych kroplówek na szpitalu.
Włączenie sterydu wspomogło walkę z anemią, jednak pojawiły sie dodatkowo zapalenie wątroby, dróg żółciowych oraz trzustki :(
Co 2-3 dni musimy ponownie badać krew, by na bieżąco monitorować stan kocurka i by w razie potrzeby rozpocząć kolejną transfuzję krwi, której potrzeba w dalszym ciągu jest bardzo realna.
Na tą chwilę Franio powoli zaczął jeść, co nas bardzo cieszy, bo nie dość że nie przybrał na wadze odkąd jest u nas, to wręcz jego waga spadła :( Parametry wątrobowe nieco się poprawiły, zapalenie dróg żółciowych ustąpiło, niestety zapalenie trzustki nie odpuszcza, a wyniki krwi nie pozwalają nam powiedzieć, że stan Franka stabilizuje się, choć Franio walczy z całych sił...
Przez cały tydzień konsultowaliśmy Franka z wieloma lekarzami m.in. z dr Pauliną-nefrologiem, oraz dr Ulą- hematologiem, by jak najlepiej poprowadzić jego leczenie i próbę walki o życie, które wciąż jest zagrożone. I tak w piątek wraz z dr Ulą zadecydowaliśmy o natychmiastowym sprowadzeniu krwi dla Franka, wczoraj odbyła się transfuzja. Całe szczęście, że nie czekaliśmy, bo już wczoraj wyniki Franka były gorsze niż w piątek.
Sama transfuzja przebiegła bez komplikacji, kocurek czuje się całkiem dobrze, ale jeszcze sporo przed nami. W środę czeka nas konsultacja u dr Uli. Bierzemy pod uwagę, że konieczna będzie jeszcze kolejna transfuzja i już próbujemy rozglądać się za dawcą. Niestety wczorajsza transfuzja kosztować nas będzie sporo. Sama krew na cito to 1500zł :( Dlatego zmuszeni jesteśmy nieco zwiększyć zbiórkę na Franka, wiedząc, że nie zmieścimy się w zaplanowanej kwocie.
Bardzo prosimy Was o każde wsparcie, byśmy bez obawy o finanse mogli walczyć o życie bezdomnych kotów
Pomagać jest coraz trudniej... Coraz trudniej jest nie tylko nam, ale przede wszystkim zwierzętom. Wśród ludzkiej obojętności tułają się każdego dnia. Samotne, chore, niepotrzebne nikomu. No bo na co komu chory kot? Brudny, stary i śmierdzący?
Franek od dłuższego czasu był widywany przez ludzi. Wiele osób widziało w jakim jest stanie, ale czy ktoś pomógł? Jak zwykle.... pomogli wolontariusze, którym los bezdomnych zwierząt nie jest obojętny. Pomogliśmy pomimo braku miejsca, funduszy, siły... Tylko inną opcją było pozostawienie kota na pewną śmierć w cierpieniach. Bez naszej pomocy nie wiemy, czy Franek jeszcze by żył, czy konał gdzieś samotnie w krzakach tuż przy wejściu do szpitala, gdzie dziennie przechodzi zapewne setki osób, w tym zapewne personel medyczny. Wśród tych setek osób znalazło się kilka, które z całych sił szukały pomocy dla kota, a my widząc jego stan na żywo nie mogliśmy go zostawić. I tak cała "wolna" niedziela zamieniła się w polowanie na kota, które okazało się być bardzo trudne, ponieważ kot NIE JADŁ!
Z bólu nie mógł jeść, a tym samym nie wchodził do klatki łapki za jedzeniem, nie dał też do siebie podejść... Na szczęście wytrwałość naszej wolontariuszki się opłaciła i po 8h udało się złapać kota. W trybie natychmiastowym ruszyliśmy z kotem do kliniki gdzie spędziliśmy kolejne 4h. Jesteśmy już po wstępnych badaniach krwi, które wykazały m.in. okropną anemię, niedożywienie, stan zapalny, chorą trzustkę. Testy na choroby zakaźne wykazały, że Franuś jest nosicielem wirusa FIV.
Wizyta u stomatologa pokazała nam kilka okrutnie skamieniałych i ropnych zębów. Kocurek rozpoczął już leczenie, a jutro (10.08.2022) czeka nas wizyta u nefrologa, gdzie rozszerzymy badania krwi, wykonamy USG jamy brzusznej, a w piątek wizyta u hematologa w związku z silną anemią, która w przypadku nosicielstwa FIV jest jeszcze groźniejsza niż u zdrowego kota. W tym całym nieszczęściu szczęściem jest to, że po zabezpieczeniu kocurka lekami, kroplówkami kocurek zaczął jeść i to sporo!
Nie stać nas na diagnostykę oraz leczenie Franka, ale mieliśmy go zostawić na ulicy jak wszyscy? Błagamy o pomoc.
Ładuję...