Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sztutowo - kolejna nadmorska, turystyczna miejscowość, z której wolontariuszki Fundacji Viva, z grupy lokalnej Pomorski Koci Dom Tymczasowy, dostały wiadomość o kocie potrzebującym pomocy.
O kocie bez nosa...
Pojechały. Najszybciej jak się dało. Była z nimi pani Iza, która je nawigowała. Opowiadała, o tym że w Sztutowie spędzała wakacje, że pewnego dnia pod dom, w którym mieszkała, przyszedł ten szary kot bez nosa; że zaczęła go dokarmiać i szukać pomocy, że znalazła profil PKDT na Facebook’u i napisała.
Po rozmowie z okolicznymi mieszkańcami okazało się, że kot w stanie, w jakim zastała go pani Iza, żyje tam od dwóch lat! Ciężko wyobrazić sobie ogrom cierpienia i bólu, jakiego doświadczał nie dostając żadnych środków przeciw bólowych ani leków. Ale jeszcze trudniej wyobrazić sobie znieczulicę i okrucieństwo ludzi, którzy musieli go widywać, a nie zrobili NIC żeby mu pomóc!
Przy pomocy klatki-łapki kotek został złapany i przywieziony go do Gdańska. Z powodu braku miejsc w lecznicach, zamieszkał w klatce, w domu u jednej z wolontariuszek. Otrzymał na imię Franiu.
Franiu jest już po konsultacji weterynaryjnej - wolontariuszki PKDT jechały do lekarza z duszą na ramieniu - obawiały się, że to może być nowotwór, a wtedy szanse kota byłyby nikłe. Jednak diagnoza była dla kotka łaskawa. Obrażenia Frania to najprawdopodobniej uszkodzenie mechaniczne, możliwe odgryzienie przez psa lub jakieś dzikie zwierzę. Frania można, i trzeba, operować - czeka go skomplikowany zabieg udrożnienia otworów nosowych (są prawie całkiem zamknięte, przez co kot z trudem oddycha przez nos, mocno charcząc), nie jest wykluczone skrócenie kości szczękowej, rozważany jest także wariant implantu z przeszczepem skóry.
Rokowania są z jednej strony pomyślne, ale z drugiej... Takie leczenie to OGROMNE koszta!!! Napisać, że nie stać nas na tę operację, to nie napisać nic. Prawda jest taka, że bez Waszej pomocy i wpłat na leczenie Frania, nie będzie można nic zrobić. Po zabiegu potrzebna będzie wielotygodniowa hospitalizacja, karmienie przez sondę, drogie leki. To są tysiące złotych, których nie mamy. Ale zwracamy się do Was z prośbą o pomoc, bo Franiu ma szansę na komfortowe życie. Dosyć się już nacierpiał! Kocurek, przy całej swojej biedzie i nieszczęściu, zachował dobry apetyt i stoicki spokój. Wie, że chcemy mu pomóc i bardzo, bardzo chce żyć! Nie będzie pięknym kotem, ale będzie kotem, który nie będzie czuł bólu, będzie mógł normalnie oddychać, jeść, i cieszyć się życiem! Franiu nie wróci już do Sztutowa, ze swoim pooperacyjnym wyglądem nie będzie mógł żyć jako kot wolno bytujący bez żadnej opieki i kontroli, bo istnieje ryzyko, że ktoś go złapie i uśpi. Opiekunki kota liczą na to, że zauważy go ktoś, kto patrzy sercem i nie będzie mu przeszkadzał dziwny wygląd kocurka. Może znajdzie się ktoś, kto ma dla niego miejsce w ogrodzie, ciepłą budkę i pełną miseczkę. A kto wie, może z czasem zawita do domu?
Ładuję...