Fruzia - kastracja i spółka

Fruzia to koteczka znaleziona kilka miesięcy temu przez starszą panią, która całe życie opiekuje się bezdomniaczkami. Sama mając niewiele...

Nigdy nie przejdzie obok kociego nieszczęścia. Dla jednych dziwna... Powiedzą Ci, których serce już dawno zamieniło się w kamień dla innych człowiek o wielkim sercu. Sama nie zje, ale wszystkich nakarmi...

Panią Teresę poznałam na naszej ogromnej akcji, jednej z największych, z jakimi się mierzyliśmy. Cała wieś niekastrowanych kocic. Tabuny kociąt wywożonych przez potwornych ludzi do lasu. By tam umierały, bo przecież tym "cudownym". Ludziom nie będą chodzić takie zapchlone po ogródku. Tak było. Dziś temat bardzo ogarnięty. Są oczywiście koty do zaopiekowania, ale kocięta z tego miejsca nie umierają już w krzakach i piwnicach z ropą zamiast oczu.

Fruzia dojrzała i sika po kątach. Zasikała już wszystko. W związku z brakiem funduszy prosimy Was o pomoc w uzbieranie potrzebnych pieniędzy na jej kastrację. Na kastrację dwóch innych kocic też, bo sami wiecie ile tego nieszczęścia dookoła. Na leki i wizytę u weterynarza. Karma jest bardzo potrzebna. Preparaty na kleszcze a na szczepienie to już w ogóle nie śmiem marzyć.

Gdyby ktoś chciał wesprzeć karmą panią Teresę, adres do niej podamy w wiadomości prywatnej, Dziękujemy, że wciąż pochylacie się nad tymi, którzy sami nie poproszą o pomoc ❤❗