Serce bije, ale człowiek odebrał jej życie...

Zmarznięta, słaniająca się na łapach, nie miała siły wstać. Jej całe ciało się trzęsło. Myśleliśmy, że to koniec, że nie uda się jej uratować. Gdzie nie sięgnęło się wzrokiem to rany, stany zapalne, wyłysienia... 

A wystarczyło ją kochać. Zadbać o jej zdrowie, bo stan jej ciała, to nie efekt przemocy, a zaniedbania. Sunia jest chora na pęcherzycę liściastą. Nie da się tego wyleczyć, ale można zaleczyć tak, by poprawić nie tylko stan skóry, przyglądać się odrastającej sierści. Można zadbać o nią tak, by pies żył bez bólu.

Podobno kiedyś była w schronisku. Nie była pod naszą opieką. Wolontariusze i pracownicy od razu ją poznali. Były łzy, bo kiedy oddawali ją właścicielowi, była w dobrej kondycji. Właściciel wiedział, na co cierpi suczka, wiedział, jak dbać, bo dostał zalecenia. I zaniedbał tak, by wyglądała jeszcze gorzej niż, dawno temu, kiedy trafiła do schroniska.

Fufunia jest dzisiaj pod opieką OTOZ Animals. Od kilku tygodni, lekarz weterynarii i technicy weterynarii dbają o powrót do dobrego zdrowia. Robią to, co powinien robić właściciel, który zakpił sobie psa po raz kolejny. Szkoda, że z żartu zrodziło się niewyobrażalne cierpienie.

Kochani, prosimy Was o pomoc! O opłacenie dotychczasowej opieki weterynaryjnej. Suczka jest poddawana kąpielom, przyjmuje leki, witaminy, suplementy. Prosimy, pomóżcie nam znaleźć dla niej dom. Pęcherzyca liściasta jest chorobą autoimmunologiczną, nie zaraża innych zwierząt. Można zaleczyć jej objawy, które występują na skórze. Można opiekować się psem, by choroba nie dawała większych objawów. Wystarczy kochać.