Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Burasi nie udało się pomóc, przegrała walkę z e złośliwym nowotworem, który bardzo szybko rozrastał się na jej narządach wewnętrznych.
W ostatnie dni była otoczona troską, miała ciepło i pełną miskę, dużo pieszczot i wspólnych chwil spędzonych w ciszy.
Bardzo nam przykro, że ta historia nie mogła się skończyć inaczej...
Bura Wiewiórka jest po pełnej diagnostyce.
Kotka miała zapalenie trzustki, które dobrze zareagowało na leczenie, ten problem udało się nam opanować, niestety wyniki białych krwinek nadal szybowały w górę. Przy pierwszej kontroli WBC było kosmicznie wysokie, po drugiej kontroli było jeszcze gorzej; stan zapalny jelit cały czas się utrzymuje. Jedynie ilość płynu w brzuchu się zmniejszyła, co na pewno daje kotce większy komfort. Kolejna konsultacja i kontrola USG potwierdziła, że w przodobrzuszu jest twór, którego zdecydowanie być tam nie powinno i to on najprawdopodobniej jest źródłem złych wyników kotki. Konieczne było przeprowadzenie laparotomii zwiadowczej i podjęcie próby usunięcia tworu. Nie zostało nam nic innego. Mieliśmy ogromną nadzieję, że będzie to „zwykły guz”, a może nawet ropień, jednak od samego początku wśród potencjalnych diagnoz padał chłoniak. Ta diagnoza nie jest już potencjalna, wszystko wskazuje na to, że kotka ma chłoniaka. Wyniki histopatologii mają to oficjalnie potwierdzić.
Kotka ma kilkanaście lat, nie zostało jej dużo życia, na szczęście mimo złych rokowań czuje się dobrze. Już po wdrożeniu pierwszego leczenia jej samopoczucie się poprawiło, stała się żywiołowa, kontaktowa, dostała ogromnego apetytu. Dziś jesteśmy drugi dzień po laparotomii a ona zachowuje się jakby wcale nie miała kolejnej narkozy, dzielny, silny i kochany kot.
Ponieważ kotka czuje się dobrze i ma wyraźnie wielki apetyt na życie zapewnimy jej troskę do samego końca, do momentu, aż codzienność będzie niosła dla niej dyskomfort.
Od początku naszych zmagań wiedziałam, że dam burej dom tymczasowy i bez większych nadziei będę szukać domu stałego by choć końcówkę życia przeżyła godnie. Bardzo bałam się ostatecznej diagnozy, mimo, że jest bardzo zła w końcu dała nam spokój. Wiemy jak działać, wiemy jak reagować na niepokojące objawy, wiemy na co czekamy, jednocześnie po prostu skupimy się na tu i teraz.
Leczenie kotki to wysokie koszty, nie spodziewaliśmy się ich – burasia miała zostać jedną z kilkuset kotek, które zostaną wykastrowane i po prostu wrócą do środowiska. Los miał dla nas inny plan.
Musimy zebrać kolejne 1500 zł aby móc pokryć koszty:
- laparotomii w narkozie wziewnej,
- badania histopatologicznego,
- płynoterapii (kotka przez kilka dni była dodatkowo żywiona pozajelitowo), leków przeciwbólowych, antybiotyków i sterydu, który niedługo zostanie włączony,
- neoplasmoxanu (leku dla pacjentów nowotworowych, który znacząco może poprawić stan kotki, a którego bez wsparcia nie jesteśmy jej w stanie zapewnić),
- suplementów i diety (ze względu na zapalenie trzustki i jelit kotka musi być na specjalnej diecie).
Bardzo prosimy o wsparcie. Nasze dni są policzone, jednak nikt nie wie, kiedy nastąpi koniec. Dlatego zawalczymy, znamy przypadki kotów, które z chłoniakiem żyły dwa lata, my będziemy zadowolone ze wspólnych świąt, a potem kolejnych i kolejnych… tylko prosimy, pomóżcie nam zapewnić jej wszystko to, czego potrzebuje.
Bura Wiewiórka, nazywana roboczo Chłonką, miała mieć po prostu kastrację, nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy...
Okazało się, że w brzuchu kotki jest płyn, bez cech FIPowego. W ciągu dwóch dni stan kotki dramatycznie się pogorszył. Nie miała apetytu, leżała w kąciku, zrobiła bardzo brzydką kupę, dużo piła, po nakarmieniu zwymiotowała, w brzuchu zebrała się błyskawicznie duża ilość płynu. Było jej wszystko jedno - no poza jednym: bardzo chciała być głaskana, uwielbia to i te wspólne chwile były dla nas pocieszające.
W badaniach wyszedł wysoki stan zapalny i podwyższone parametry trzustkowe. Nerki, wątroba, morfologia, jony - wszystko w normie. W USG okropny stan zapalny jelit trochę piasku w pęcherzu i "coś" - rzecz do dalszej diagnostyki. Niestety obecny stan uniemożliwia zrobienie czytelnego RTG i poczekamy z tym do kolejnej kontroli. Na dotychczasowym RTG widać tylko płyn, jelita, koci szkielecik i śrut, który jest wyczuwalny pod skórą... Taka wisienka na torcie.
Już po pierwszej dawce leków nastąpiła znacząca poprawa w samopoczuciu burasi, wszędzie jest jej pełno, ma wilczy apetyt, który niestety musimy poskramiać, bo przy takim zapaleniu jelit nie możemy ich zbytnio obciążać.
Buraska jest starszym kotem, nie ma kawałka stopy, kilku zębów i jak do tej pory nie ma też szczęścia. Staramy się o zwrot akcji w jej życiu i w końcu pomyślne rokowania. Wśród potencjalnych diagnoz padło podejrzenie chłoniaka, jednak mamy ogromną nadzieję, że nie tym razem, nie ten kot, że Burasia wyjdzie z tego obronną łapą. A potem znajdziemy jej przecudowny dom. Póki co żyjemy z dnia na dzień i cieszymy się każdą kolejną poprawą.
Poza mocnymi kciukami prosimy o wsparcie finansowe dla Burasi, jej leczenie z diagnostyką wyniosły już ponad 700 zł, a sami nie wiemy, co jeszcze nas czeka...
Ładuję...