Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, mam dla Was nowe wieści od Funi.
Psinka po długim i intensywnym leczeniu wychodzi wreszcie z lecznicy! W domu tymczasowym będzie kontynuować przyjmowanie leków, jednak najcięższe jest już zdecydowanie za nią. W miejscu, gdzie wcześniej widać było łyse placki i poparzenia, teraz skóra zarosła nową, lśniącą sierścią.
Bardzo dziękuję Wam za ogromne zaangażowanie i ilości pomocy, jaką przynieśliście tej biedaczce. Dowodem na to jak wielkie jest Wasze wsparcie jest to zdjęcie, na którym widać jak psinka wyglądała jeszcze na początku swojej drogi. Wasza pomoc nie poszła na marne i dzięki Wam udało uratować się kolejne bezbronne istnienie. Dziękuję.
Dagmara
Moi drodzy, jestem bardzo poruszona Waszym zainteresowaniem w sprawie Funi. Wiele z Was pyta o jej los, więc mam od niej nowe wieści.
Dzięki Waszemu wsparciu, Funia mogła odbyć kosztowne leczenie, które pomogło złagodzić skutki poparzenia słonecznego i wesprzeć jej walkę z dręczącą ją nużycą. Jak widać, jej skóra w znacznym stopniu zdążyła się już zregenerować, a w miejscu poparzeń pojawiła się nowa sierść. Teraz psinka trafiła do domu tymczasowego, skąd będzie kontynuować leczenie. Bardzo doceniam wszystko co zrobiliście dla biednej Funi. Kolejny raz pokazaliście, że los bezbronnych zwierzaków nie jest Wam obojętny.
Bardzo dziękuję Wam za całe Wasze wsparcie i zachęcam do dalszej pomocy dla psiaka. Cały czas musi ona przyjmować leki, które pomogą jej w walce z chorobą.
Dagmara
Funia nadal przebywa w klinice, gdzie poddawana jest intensywnemu leczeniu. Psinka codziennie musi zażywać kąpieli w specjalnych lekach i oliwkach, które łagodzą poparzenia słoneczne, będące skutkami nużycy. Odbudowa naskórka to niestety proces długotrwały, nie pomaga w tym fakt, że psina trafiła do nas skrajnie wycieńczona, zaniedbana i w zaawansowanym stadium choroby. Możemy Was zapewnić, że lekarze robią co mogą, żeby jak najszybciej przynieść psu ulgę.
Bardzo dziękuję Wam za dotychczasową pomoc dla Funi i z całego serca proszę o dalsze wsparcie. Sam pobyt w klinice i codziennie kąpiele generują spore koszty, których na tą chwilę nie jestem w stanie samotnie udźwignąć. Jestem poruszona ogromnym odzewem i zainteresowaniem sprawą Funi. To dzięki Wam piesek ma szansę na wyjście z tej okropnej choroby.
Dagmara
Funia bez sił leżała na gruzowisku i czekała na śmierć. Choroba, która pozbawiła ją sierści, pozbawiła ją jakiejkolwiek ochrony przed słońcem, które cały czas niemiłosiernie paliło jej skórę. Psinka jest cała poparzona i skrajnie osłabiona.
Ciągły brak jedzenia, miseczki z chłodną wodą w upalne dni oraz brak kogokolwiek, kto mógłby się o nią zatroszczyć, samotność to bardzo długo była codzienność Funi. Biedaczka błąkała się po gruzowisku, a w zasadzie to już nawet na to nie miała siły i leżała w pełnym słońcu czekając na śmierć, bo wydawałoby się, że nic dobrego już jej w życiu nie spotka.
Odebrałam telefon od młodej dziewczyny, która powiedziała, że spacerując w okolicy zauważyła psa w tragicznym stanie z licznymi zmianami skórnymi. Po krótkim opisie sytuacji, już wiedziałam, że nie mogę zostawić Funi na pastwę losu. Dziewczyna zaoferowała swoją pomoc i przywiozła wyczerpaną, przelewającą się przez ręce sunię do do wskazanej przeze mnie lecznicy.
Skóra Funi jest w bardzo złym stanie. Sunia zmaga się z nużycą, która spowodowała ogromne zmiany skórne, zgrubienia oraz wyłysienie. Gdy utraciła sierść nie miała żadnej ochrony przed promieniami słonecznymi, które obecnie grzeją bardzo mocno. Doszło do rozległych oparzeń, które powodują u niej ogromny dyskomfort i ból. Sunię wszystko swędzi, cały czas próbuje się drapać, ale przez to, tylko pogarsza swój stan zdrowia. Lekarz zauważył również objawy odwodnienia i niedożywienia. Powiedział, że była zdana na siebie już dłuższego czasu… Tak liczne i rozległe zmiany oraz poparzenia, nie powstałyby w jeden czy dwa dni… Ona tygodniami była zdana, tylko sama na siebie. To cud, że ta psinka jeszcze żyje, jeszcze kilka dni, a serduszko zabiłoby ostatni raz…
Pęka mi serce… Nie mogę przestać płakać… To tak boli, gdy niewinne stworzenie musi aż tak cierpieć. Funia jest bardzo apatyczna, nie ma ochoty nawet na jedzenie, jest skrajnie wykończona i wyczerpana. Bardzo się martwię co dalej będzie z Funią, najbliższe dni będą decydujące, ale przetrwała już tyle… Weterynarz daje nadzieję, ale leczenie musimy rozpocząć natychmiast, nie możemy kazać już jej dłuższej czekać, ona i tak czekała zbyt długo na pomoc i jakiekolwiek zainteresowanie… Człowiek zawiódł ją na całej linii, ale jest jeszcze możliwość, aby to naprawić i podarować jej szczęśliwe oraz godne życie.
Jej stan jest bardzo zły, musi cały czas przebywać w lecznicy oraz otrzymywać leki oraz kroplówki. Cały proces leczenia potrwa przynajmniej kilka tygodni. To wszystko niestety bardzo dużo kosztuje… Nie mam w tej chwili aż tylu środków finansowych, aby zapłacić faktury za jej leczenie, a bez natychmiastowej pomocy medycznej czeka ją najgorsze.
Przyjaciele, bardzo proszę Was o pomoc dla tej biedaczki. Ona sobie nie zasłużyła, aby przechodzić przez taką gehennę. Razem możemy ocalić jej życie i pomóc przeciwstawić się okrutnemu losowi. Tutaj nie ma zbyt małych wpłat, każda złotówka jest na wagę złota! Proszę Was również o udostępnienie tego apelu! Im więcej osób zaangażuje się w misję ratunkową Funi, tym większe szanse, że uda nam się ją ocalić.
Dagmara
Jeśli masz pytania napisz na fundacja@fundacjakubusiapuchatka.pl lub zadzwoń +48 882 032 002
Zbiórka obejmuje koszty leczenia, lekarstwa, opłacenie weterynarza oraz suplementy i dobrej jakości karmę.
Zobacz więcej - www.fundacjakubusiapuchatka.pl
Ładuję...