Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Państwo, daliśmy radę, choć do ostatniego dnia nie było wiadomo jak się wszystko skończy. Najważniejsze, że handlarz dostał pieniądze i Gabrysia jest już bezpieczna. Tak się cieszę! Na jutro mam dla niej transport. Dam znać, jak tylko Gabrysia będzie już u nas.
Dziękuję za Waszą pomoc i za to, że macie wielkie serce dla niewinnych zwierząt.
Drodzy Państwo, wczoraj udało się dzięki Waszej pomocy zebrać zaliczkę dla Gabrysi. Na uzbieranie reszty pieniędzy mamy czas do poniedziałku!
Gabrysia i jej siostrzyczka Gwiazdka były atrakcją małego przydrożnego hoteliku na mazurach. Przejeżdżający ludzie zatrzymywali się, żeby coś zjeść a ich dzieci mogły w tym czasie pogłaskać osiołki, dać im po specjalnie przygotowanej marchewce.
Gwiazdka była odważniejsza i bardziej śmiała od siostry. Zawsze z przodu, zawsze bardziej chętna do zabawy z dziećmi i pierwsza po marchewkę. Gabrysia, raczej nieśmiała i mniej przebojowa, zwykle trzymała się z tyłu, chyba że któreś z dzieci szczególnie ją sobie upodobało i uparło się, że marchewka ma być właśnie dla niej. Ale że ulubienicą gości była jej siostra Gwiazdka, Gabrysia zwykle zostawała bez marchewek i bez głaskania.
Pan Stanisław, właściciel hoteliku i osiołków, był już starszym człowiekiem i powoli tracił siły. Dlatego w pewnym momencie przepisał biznes na córkę i przeprowadził się do miasta. Córka obiecała mu, że będzie dobrze zajmować się osiołkami i że będą miały u niej dożywocie.
Jednak niedługo potem zięć pana Stanisława postanowił przebudować hotelik i zrobić z niego większy, bardziej nowoczesny i dochodowy obiekt. A do nowej wizji hoteliku osiołki już nie pasowały. Zatem zięć w jakiś sposób przekonał żonę, że Gabrysię i Gienię trzeba sprzedać nie bacząc na daną ojcu obietnicę.
Gwiazdka, bardziej przebojowa i kontaktowa, miała więcej szczęścia. Kupił ją jeden z klientów restauracji. Gabrysia została sama, a bez towarzystwa Gwiazdki stała się jeszcze bardziej skryta i wycofana. Tym bardziej trudno było ją sprzedać i w końcu zięć pana Stanisława odwiózł ją do handlarza koni rzeźnych. Podobno w tajemnicy przed żoną – i chcę w to wierzyć…
I teraz, w ciemnej, brudnej i cuchnącej oborze handlarza, Gwiazdka czeka na śmierć. Bo nie była wystarczająco przebojowa, żeby zasłużyć na życie. Spogląda na mnie nieśmiało, a kiedy daję jej kawałek marchewki, bierze go i cieszy się jak źrebak. Czuję na dłoni jej ciepły oddech i dotyk delikatnych wilgotnych chrap. A kiedy po pewnym czasie zostawiam Gabrysię samą i wychodzę z mrocznego wnętrza na zewnątrz, patrzy za mną smutno, ale nie protestuje. I pewnie tak samo, posłusznie i bez protestu, wejdzie jutro na rzeźnicką ciężarówkę. A potem, po krótkiej jeździe, zejdzie z niej i da się poprowadzić zimnym korytarzem na śmierć.
Jeśli chcemy uratować Gabrysię, musimy działać szybko. Handlarz wycenił ją na 4300 złotych. To dużo, ale jeśli zbierzemy dziś zaliczkę 430 zł, mówi że poczeka parę dni na resztę. Jeśli nie, odsyła Gabrysię do rzeźni pierwszym transportem, czyli jutro, bo – jak mówi – osioł chce jeść, więc każdy dzień to dla niego strata.
Drodzy Państwo, bardzo Was proszę, spróbujmy uratować Gabrysię. Czy to, że ktoś jest mniej przebojowy, oznacza że zasługuje na mniej? Niestety wielu tak uważa. A w tym przypadku ludzie uznali, że Gabrysia nie zasługuje na życie.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Zobacz więcej na www.razemdlazwierzat.pl
Ładuję...