Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kocurek Gapcio dzielnie walczył o życie.
Niestety nie udało się - przegrał ze skutkami ludzkich zaniedbań. Niestety uzbierana kwota tylko w połowie pokryła zadłużenie jakie mieliśmy w lecznicy za jego leczenie.
Za tę kwotę opłaciliśmy 2 zabiegi i pobyt szpitalny. Dziękujemy.
Młodziutki rudasek po wypadku - tyle wiedzieliśmy na początku. O czym nie wiedzieliśmy to to, że kotek przez cały ostatni tydzień cierpiał sam w zimnej piwnicy podrzeszowskiego domu, do której wczołgał się ostatkiem sił i leżał samotnie, aż został cudem znaleziony i po jakimś czasie oddany pod opiekę Fundacji Felineus, skąd od razu trafił do lekarza. Patrząc na spokojnego, obolałego kota, nie spodziewaliśmy się, że jego stan będzie tak dramatyczny, ale badania weterynaryjne pokazały koszmarną prawdę...
Jego lewa tylna kończyna bezwładnie zwisa, w okolicy śródstopia jest ogromny obrzęk. Zdjęcie RTG wykazało zwichnięcie i złuszczenie głowy kości udowej oraz otwarte złamanie. To niestety nie koniec nieszczęść... W okolicy guza kulszowego lewego jest ogromna przetoka, z której wydobywa się ropna wydzielina. Na przyśrodkowej stronie uda prawej kończyny tylnej jest ubytek skóry średnicy ok 4cm. Całość pokryta ropą, z początkami martwicy. W morfologii ogromna anemia, a w biochemii niski poziom kreatyniny i enzymów wątrobowych.
Teoretycznie kota w takim stanie powinno się uśpić, by skrócić jego cierpienie, które i tak znosi już zbyt długo. Nikt jednak, kto ma kontakt z Gapciem, nie jest w stanie podjąć takiej decyzji, bo mimo potwornych doświadczeń kotek cały czas pokazuje, jak bardzo chce żyć… Po ostatnich dniach gehenny w zimnie, głodzie i samotności, ten mały rudasek jest tak spragniony uczucia, że mruczy nawet podczas nieprzyjemnych zabiegów, a gdy lekarze kończą się nim zajmować, ufnie wtula się w ich dłonie, jakby chciał powiedzieć „dziękuję za pomoc, teraz już na pewno wszystko będzie dobrze”…
Czy będzie dobrze – nie wiemy. Już w tym momencie nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów dotychczasowej opieki, a Gapcia czeka długie leczenie i długa hospitalizacja. A później rehabilitacja...
Na razie lekarze zajmują się prawą łapką – rana została oczyszczona i zaszyta, kotek dostaje leki. Kiedy to się wygoi, trzeba będzie zająć się połamaną tylną lewą łapką, którą być może trzeba będzie amputować.
Łzy stają w oczach, gdy patrzymy na tego małego biedaka, który tyle wycierpiał, ale pokazuje nam nie ból i złość, tylko oddanie, zaufanie i wiarę w to, że już nigdy nie trafi do zimnej piwnicy, by powoli konać w niej bez nadziei na odmianę okrutnego losu.
Pomóż nam dać Gapciowi choć namiastkę szczęścia – on nie ma domu i kochającego opiekuna, który pieszczotą odpowie na pełne szczęścia kocie mruczenie. Zapewne czeka go przyszłość fundacyjnego kota, skazanego na wieczne czekanie, czy ktoś go zabierze ze sobą, aby był jego ukochanym pupilem… Ale nawet ta przyszłość jest dla niego możliwa tylko wtedy, gdy będziemy mogli razem wesprzeć go, w drodze do zdrowia – a ta droga jest długa i bez Twojej pomocy nie uda nam się jej przebyć...
EDIT: 31.11.2017
Kochani, mamy dobre i nieco gorsze informacje. Dobra jest taka, że na razie obeszło się bez amputacji tylnej połamanej nóżki. Odłamaną główkę kości udowej udało się wyłuskać z panewki, a zmartwiały fragment kości usunięto. Gorsza wiadomość jest jednak taka, że nadal z łapki wypływa mnóstwo ropy, co świadczy o tym, że ciągle są tam martwe tkanki. Mamy nadzieję, że nie doszło do uszkodzenia nerwu kulszowego i łapkę kotka jednak da się uratować. Pojawił się też problem z raną na prawej łapce. Mimo zszycia, martwej skóry jest za dużo i rana się rozchodzi. Musi się to zagoić przez ziarninowanie. Wsparcie i kciuki nadal potrzebne.
EDIT: 8.11.2017
W dniu wczorajszym Gapcio przeszedł kolejny - już trzeci zabieg chirurgiczny. Jego stan cały czas jest ciężki, ale kot ciągle walczy. Łapka tylna lewa jest już lepsza - Gapcio zaczyna się na niej podpierać. Wczoraj lekarze zajęli się prawą tylną kończyną, na której wciąż otwierały się kolejne ropne rany. Wykonano stabilizację złamania nasady bliższej oraz guzowatości kości piszczelowej przy użyciu dwóch prętów Kirschnera. Na łapkę założono opatrunek usztywniający wraz z opatrunkiem Atrauman AG. Gapcio ma dobry apetyt i chyba tylko dzięki temu ma siłę do walki. Przykre natomiast jest to, że (jak się dowiedzieliśmy przypadkiem) był świadek wypadku i gdyby kogokolwiek ta osoba powiadomiła to kociak pewnie by już brykał w DT i czekał na dom stały. Gdyby Pani, która go znalazła w niedzielę rano, zgłosiła się z nim od razu do lecznicy (a nie dopiero w poniedziałek wieczorem) to cierpiałby 2 doby krócej. To już zostawiamy bez komentarza... A tak czeka go jeszcze ok. 3-tygodniowy pobyt w szpitalu. O kosztach już nie wspominamy, bo wiadomo, że zdrowie kota jest najważniejsze.
Ładuję...