Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Uratowany dzięki Waszemu ogromnemu zaangażowaniu Gapcio już do mnie przyjechał.
Gapcio jest słodkim, niedużym kucykiem. Imię nie za bardzo do niego pasuje bo jest sprytny i zwinny. Nawet musiałem się sporo natrudzić, żeby go złapać i nakręcić film. Całe szczęście te kucyki to prawdziwe łakomczuchy i Gapcio dał się złapać na jabłko.
Jeszcze raz, razem z Gapciem dziękujemy za podarowanie życia.
Gapcia zobaczyłem pierwszy raz, kiedy przyjechałem rozliczyć się z handlarzem. Stał przywiązany do słupa energetycznego na podwórku, a wokół niego było tylko błoto i wielka kałuża. Zastanawiałem się tylko, jak długo ten biedak tam stoi.
Podczas rozmowy z handlarzem, między słowami podpytałem go o tego malucha stojącego na podwórku.
„Nie mam miejsca dla niego Marek, przypadkiem do mnie trafił, stoi tam od wczoraj, transport dopiero w środę, więc musi poczekać”. Jak można w takich warunkach trzymać zwierzę? Bez dostępu do wiaderka z wodą, bez kostki siana. Gapcio od kilkunastu godzin brodził w głębokim błocie I kałuży, gasząc pragnienie brudną wodą.
Już miałem chęć wybić mu te pomysły z głowy ręcznie. Z trudem się powstrzymałem. Jakbym go uderzył, to na zawsze straciłbym z nim kontakt, i wszystkie te konie które można jeszcze uratować jechały by prosto do rzeźni.
Zaproponowałem, że zabiorę Gapcia jeszcze dziś, a pieniądze przekażę za kilka dni. Niestety handlarz się nie zgodził, usłyszałem tylko „nie ze mną te numery”. Nie miałem jak zapłacić w tej chwili za jego życie, ale nie mogłem też pozwolić, by Gapcio został w takich warunkach dłużej. Z pewnością był bardzo wycieńczony. Z trudem, ale udało się wynegocjować, by przeniósł go w inne miejsce, gdzie jest sucho i nie kapie na głowę. Gapcio dostał wodę w wiadrze i jedną kostkę siana. Przynajmniej tyle mogłem zrobić w tamtym momencie, choć lekko nie było.
Handlarz zgodził się na układ, pod warunkiem że do wtorku przyniosę 1500 zł, to Gapcio nie pojedzie najbliższym transportem do rzeźni. Na ten moment nie mam takich pieniędzy, jedyna możliwość to zrobić mu zdjęcia i napisać jak jest. Napisać jak wygląda ostatnia prosta po śmierć, tego biednego konia. Może wtedy uda mi się przekonać odpowiednia ilość osób, która wspólnie stwierdzi, że Gapcio już dosyć się wycierpiał i trzeba mu pomóc.
Szczerze to nie wiem, ile ten biedak wycierpiał, jak długo musiał znosić krzywdę i upokorzenia. Ale skoro skończył w tak podłym miejscu, stojąc na zewnątrz w kałuży błota, to znaczy, że gorzej być nie może. Za Gapcia handlarz chce w sumie 3200 zł, zaliczkę już mu przekazałem. Na ostatnią część poczeka do piątku 18 listopada. Czasu więcej nie będzie, potem już przyjedzie ciężarówka i zabierze Gapcia prosto w objęcia śmierci.
Drodzy Państwo, nie umiem inaczej poprosić o pomoc niż tymi słowami, które teraz do was kieruję. Gapcio zapewne już stracił całą nadzieję, ale może właśnie to uratowało mu życie. To, że tam był, on i ja. Bardzo proszę o pomoc, proszę o życie dla Gapcia, który na drodze po śmierć nie otrzymał nawet wiaderka z wodą.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Ładuję...