Garść połamanych kosteczek bez imienia - ku pamięci Filemonka pomagamy dalej

Wsparły 272 osoby
10 526,65 zł (52,63%)
Brakuje jeszcze 9 473,35 zł

Rozpoczęcie: 30 Września 2024

Zakończenie: 1 Stycznia 2025

Godzina: 01:01

30 Października 2024, 17:21
Jesteście nam nadal potrzebni!

Filemonek wrócił do domu. Teraz z garści kosteczek jest garsteczka prochu. 

Nie mniej jednak zesłał nam malca Stefanka, którym sie obecnie opiekujemy i w kolejce czeka do zabrania jego rodzeństwo.

Stefanek jest małym szczęsciem po tej tragedii.

Stefanek je za trzech

Tu prawdopodobnie rodzeństwo Stefanka nadal na ulicy

A także dziś do kliniki trafił ten oto chłopak. O niego walka będzie trudniejsza.

Pozostańcie z nami, pomagajcie z nami kotom z ulicy

Pokaż wszystkie aktualizacje

15 Października 2024, 21:40
Filemonek przegrał walkę

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=867185525536704&set=pb.100067357931665.-2207520000&type=3

Odszedł dzisiaj Filemonek 
Dla wielu z Was będzie to znaczyło tyle co nic. Bo to jeden z tysięcy kotów, które tak kończą każdego dnia. Bo kotów w niedoli jest za dużo by je przeżywać. Bo żyją tak, że ich śmierć nie zaskakuje, nie ma kogo boleć i nie robi wrażenia.
Ale nie dla mnie.
Myślę, że wielu jest takich co mnie zrozumie. Od zawsze cierpię na chorobliwą empatię. Leżąc w ciepłym łóżku myślę o psie w budzie, którego oczy gdzieś mi mignęły w Internecie. Myślę o kotach, które mijam, a które zdają się być przyzwyczajone do tego, że szczytem ich szczęścia jest zdążyć na posiłek dawany przez karmiciela.
Ale nie dla mnie.
Dla mnie szczytem szczęścia byłoby widzieć te wszystkie koty w cieple, mruczące na czyimś fotelu, mające szansę na leczenie w razie choroby i nie muszące aż tak szybko biec do tej litościwej miski. Miski, która nigdy nie jest niczym w zasadzie właściwym, a i tak jest dla kogoś wszystkim.
Człowiek sobie wymyślił, nie wiem czemu, że kot to takie wolne stworzenie. Nie dość, że może wychodzić sam z domu, to jeszcze może żyć zupełnie dziko. I że poradzi sobie na „wolności”. Tylko że wolność oznacza zimno, głód, ból i wszystko to co straszne.
Filemonek był jednym z wielu. Bo ludzie koty rozmnażają bezmyślnie i bez serca. Gdy wyszedł na droge nikogo to nie obeszło, ani tych w tym jego pseudo domu, ani 99,99 procent tych co go mijali.
Garść połamanych kosteczek przy drodze. Naiwnie myśleliśmy, że można je poskładać. I że za pieniądze dobrych ludzi można wymazać jak gumką grzechy tych podłych. Niestety… Włóczący się, zaniedbany, głodny kot je co popadnie, choruje i umiera.
Możesz mieć dobrego ortopedę, ale nie pokonasz kociego wirusa. Możesz dokonać niemożliwego, uzbierać na to środki, ale nie zawrócisz kijem Wisły. Czyżby gdzieś dla tego na górze to też był tylko jeden z wielu? A może tak wyjątkowy, że zapragnął właśnie jego?
Nie wiem.
Chciałam bardzo jak zawsze zawrócić bieg nieuniknionego. Wynagrodzić zło. Przytulić. Pokochać. Karmić najlepiej jak się da. Dać wszystko.
Nie mogłam.
Zapewne te kilka dni w klinice to były najcieplejsze, najmilsze dni w jego krótkim życiu, mimo że pełne bólu. Miał kocyk, pełną miseczkę, ręce do głaskania. Ktoś o niego walczył. Przez chwilę nie był jednym z wielu nikomu niepotrzebnych zwierzaków.
Za krótko.
Kończy się dzień a z nim umiera moje marzenie o uratowaniu jednego z wielu, tak jakby był zupełnie wyjątkowy, BO BYŁ.
Żegnaj maleństwo. Będę Cię widzieć w każdym kocie przemykającym przy drodze. Będę o Tobie pamiętać i kiedyś przyjdzie ten dzień, że będę stała przy bramie, usłyszę miałknięcie, rozejrzę się i zobaczę rude kocię. Ty przybiegniesz, otrzesz się o moje nogi na swoich sprawnych znowu łapkach, będę mogła Cię uściskać, usłyszeć Twoje mruczenie, popatrzeć w Twoje oczka.
Czekam na ten dzień.
Dziękuję serdecznie Wioli, za to, że mogłam Cię pokochać.
Śpij spokojnie.
Do zobaczenia

"You may say I'm a dreamer..."

09 Października 2024, 17:43
Walczymy

Calicivirus - tak nazywa się to co podejrzewa się obecnie u Filemonka. Mały nie ma sił walczyc. O operacji na te chwile nie ma mowy, bo musi byc zdrowy do niej.

Filemonek jest w inkubatorku znowu.

Mamy w klinice otwarte konto, a na liczniku już 4207 zł.

30 Września 2024, 22:19
nowe badania

 W opis wrzucam nowe badania.

"ALARM! POMOCY!
Połamany kot na terenie schroniska w Sobolewie
Dziewczyna nie wie co z nim zrobić, zabrała go do auta... jest malutki... strasznie płacze...
Napewno ma uszkodzone tylne łapki!
Fundacje, organizacje! Kociarze!
Pomocy!!
Ja nie podołam finansowo koty są niewidzialne..."

Kiedy widzisz taki apel, a jesteś fundacją, nie możesz przejść obojętnie. Wiem ile robi osoba, która go napisała. Wiem, że koty faktycznie nie wzbudzają litości zbytnio.

Każdemu się wydaje, że się wyliżą, że jest ich tak dużo i to, że żyją marnie i umierają podobnie jest wpisane w ich styl życia.

Tymczasem powiem Wam coś...

Nie ma takiego stylu, aby umierać w zimnie, w zapomnieniu, gdzieś na ulicy, w bólu, agonii. I nie ma takich praw, żeby o każdego nie walczyć tak samo.

Czy to, że nie zbawię świata, ma spowodować, że odmówię tej istocie szansy na życie?

Co dalej? Życie pokaże. Tymczasem spróbujmy zachować się jak należy...

Kocina leży w klinice i nie wiadomo co z nim robić, bo wszystko kosztuje a on jest NICZYJ. Bezdomny kot to jeszcze gorszy status niż bezdomny pies. Zupełne zero. 

Należy mu się przynajmniej porządna diagnostyka i szansa. Na kota czeka dom tymczasowy.

Leży w inkubatorze, ma strzaskaną łapę, czeka na rtg miednicy bo bez znieczulenia nie dało się zrobić. Ma koci katar. 

Wpłącając piszcie propozycję imienia, nadamy mu najładniejsze.


 

Załączniki

Pomogli

Ładuję...

Organizator
6 aktualnych zbiórek
66 zakończonych zbiórek
Wsparły 272 osoby
10 526,65 zł (52,63%)
Brakuje jeszcze 9 473,35 zł