Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Proszę - kliknij, udostępnij! Błagam, nie zostawiaj nas! Tak się staramy, a nasi podopieczni wciąż są niewidzialni... Co więc mam napisać? Co jeszcze mogę zrobić?
Codziennie wstajemy o 4:30 rano, by przed wyjściem do pracy zdążyć, oporządzić 200 zwierząt. Praca zawodowa jest krótką przerwą w opiece nad nimi. Ludzie nie mają pojęcia, ile czasu i siły trzeba każdego dnia spędzić, by zwierzęta były tak zadbane i szczęśliwe, jak widzicie na filmach na naszej stronie na Facebooku.
To praca, która nie ma końca. Ale nie narzekamy. Robimy swoje. Nie chcemy za to pieniędzy. W końcu te zwierzaki, to nasza rodzina.
Ludzie nie wiedzą też, ile nocy przepłakałam, martwiąc się, co dalej. Jak bardzo chce mi się krzyczeć z bezsilności!
Jak to wszystko jest trudne i ciężkie.
I nie rozumiem, czemu filmy naszych zwierzaków osiągają taką popularność, a gdy prosimy o pomoc dla nich - zerowy zasięg.
Tak - mam straszny żal i czuję normalnie fizyczny ból. Wielkie rozgoryczenie i zawód. Chyba nawet czuję się zdradzona.
Bo gdyby każdy, komu pomogłyśmy przez te 12 lat ratowania zwierząt, a były to tysiące osób, tak jak deklarował, ofiarował naszym zwierzętom, choć 10 zł miesięcznie... dziś nasi podopieczni nie cierpieliby głodu, a my nie musiałybyśmy się martwić o pieniądze.
Co ja mam powiedzieć tym zwierzakom, gdy patrzą na mnie głodne?
Jak mam im wytłumaczyć, że nie ma jedzenia?
Że staram się, bardzo się staram, ale po prostu nie mam.
Chce mi się płakać! Nie rozumiem tego świata.
Bycie dobrym człowiekiem dziś nie wystarcza, a słowa "dobro wraca" - guzik prawda.
Ten wpis zapewne również zostanie niedostrzeżony, a mnie czeka kolejny dzień samotnej walki o ich życie.
Kochani, na Boga!
Nie możecie zostawić nas z tym samych!
Dłużej tak nie możemy!
Bo czym jest głód?
Ktoś, kto go nie zaznał, tego nie pojmie, a słowa "syty głodnego nie zrozumie", są jak najbardziej prawdziwe. Głód boli, odbiera zmysły i powoli zabija. Cierpienie, które mu towarzyszy jest nie do opisania.
Podobnie jak cierpienie ludzi, którzy ratowali setki kocich istnień, słysząc "ratujcie, pomożemy Wam, nie zostaniecie sami", a teraz sami zostali!
Nie ma nikogo, bo pamięć ludzka jest ulotna, a tych, którzy najgłośniej krzyczeli - musicie zabrać tego kota, musicie pomóc tamtemu - już dawno nie ma.
Ale te zwierzęta nadal są.
Nie zniknęły, choć świat o nich zapomniał. A jak wytłumaczyć głodnemu psu czy kotu, że nie, nie dostanie jedzenia, bo go po prostu nie ma? Tak nie da się dalej żyć! Ciągle martwiąc się, za co kupić jedzenie. Każdą złotówkę obracając dziesięć razy, zanim się ją wyda.
Straciłyśmy dom, zorganizowałyśmy zbiórkę, która się nie powiodła. Każdy inny powiedziałby - walić to i oddałby zwierzęta do schroniska. Ale my tego nie zrobiłyśmy.
Zabrałyśmy wszystkie zwierzęta ze sobą, pomimo narastających problemów z tym związanych, o których ludzie nie mają pojęcia.
Bo zobowiązałyśmy się o nie troszczyć, na dobre i na złe. Póki była taka możliwość, brałyśmy kredyty, by wykarmić zwierzęta, nie prosząc Was o pomoc, ale dłużej tak się po prostu nie da.
Nie potrzebujemy środków na jakieś cuda-wianki, potrzebujemy pieniędzy na jedzenie dla zwierząt!
Miesięczny koszt wyżywienia naszych podopiecznych to 12 000 zł.
I takiej kwoty potrzebujemy co miesiąc!
Prawda jest taka, że bez tych pieniędzy nasze zwierzęta nie będą miały co jeść. Nie prosimy - my błagamy i krzyczymy o pomoc dla naszych zwierząt!
Miesięczny koszt samego wyżywienia naszych podopiecznych wygląda następująco:
Tyle zamawiamy co miesiąc, by zapewnić byt tym, którym obiecałyśmy pomoc i opiekę, a o których świat zapomniał.
Podkreślamy też, że w zestawieniu nie znalazł się koszt leków weterynaryjnych dla zwierząt chorych i wymagających specjalistycznej diety (koty nerkowe, białaczkowe i trzystkowe), oraz koszty wkładów mięsnych do gotowanych dla psów posiłków na bazie zamiennie ryżu i makaronu, które gotujemy codziennie same. Błagamy o pomoc!
Mały urywek naszego życia i naszych podopiecznych:
Ładuję...