Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kolejne odwiedziny na kolejny skromny posiłek.
Trzeba naszego Goldena karmić niewielkimi porcjami co kilka godzin więc je 5 posiłków dziennie i dziś już wchodzimy na porcję 350 g.
Zaczynaliśmy od 150 g.
Wiem ze wielu z was może wydać się to śmieszne, bo kot tyle zjada, ale uwierzcie mi że wiem co robię i wiem co może się stać gdyby zjadł więcej.
Odkarmianie zagłodzonego zwierzęcia to bardzo długi i bardzo zmudny proces. Choć on z chęcią najadlby się do syta, to jednak pamiętajcie kochani zeby nigdy nie karmić tak zwierzaka któremu chcecie pomóc. Zrobicie mu tym większa krzywdę niż by nie zjadł wcale.
A tu leci do was filmik z kolejnych odwiedzin i proszę nie krytykujcie mnie za warunki w jakich przebywa Golden. Dziś postaram się dokończyć ostatnia sciane kociarni więc materiały i narzędzia będą mogły zniknąć.
Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na swietowanie, aczkolwiek dlanie są to szczęśliwe swieta, gdyż kolejne zycie zostało uratowane.
Zjedliśmy sniadanie, chwilę odpoczniemy i pojedziemy do kliniki na kolejną serię badań i po nowe leki.
I znów minimum 500 /załamka :)
A teraz wróciliśmy z kliniki, poszliśmy na spacer i będziemy odpoczywać.
Golden dostał kilka nowych leków na święta , zestaw kroplówek na 2 dni i powoli wraca do formy. Karmie go bardzo małymi porcjami co kilka godzin bo jak widzicie na filmie je bardzo lapczywie (czemu się nie dziwię).
Z kolejnych badań wynika ze jego organizm się nie poddał i walczy. Porametry wracają do normy, choć zaczyna się rozwijać anemia.
Na to już nic nie poradzimy. Potrzeba kilku tygodni by jego stan tak naprawdę się ustabilizował, a organizm zaczął prawidłowo funkcjonować.
Nadal dostaje duszności, ale płuca są czyste, bez zadnych płynów, więc to ppo prostu skrajne wycieńczenie organizmu wywołuje ten stan.
A teraz proszę - niespodzianka dla was kochani. Teraz zobaczycie o co wspólnie walczyliśmy od wczoraj. On ze smiercia, ja o niego, a wy o mnie bym miał możliwość opieki nad nim. Dziękuję wam z całego serca za wsparcie zarówno finansowe jak i moralne.
Dostałem ogrom wiadomości i ciepłych słów od was, po których wiem ze to co robię ma sens i nie wolno mi się poddawać, bo jesteście ze mną.
Dziękuję i spokojnych świąt dla was wszystkich.
A teraz już nie przedłużam - patrzcie i podziwiajcie :)
Godzina 04 :03
Pozwoliłem sobie i ja na kotka drzemkę na paczce styropianu.
2 godziny minęło nie wiadomo kiedy i zadzwonił budzik.
Czas na kolejną kroplówkę i kolejne leki.
Następna pobudka dopiero o 8smej więc będę miał ze 3 godziny snu.
Najważniejsze zeby Golden z tego wyszedł a ja wyspie się za kilka dni jak już on będzie bezpieczny.
Jest coraz lepiej. Zleciała kolejna kroplówka, poszły kejne stabilizatory i steryd.
Organizm walczy i wierzę w to że obaj damy radę dzisiejszej nocy.
On sobie usnął, a ja zrobiłem kawę, chwilę odpocznę i zaczne robic dalej sciany kociarni, bo dziś nie zrobiłem jeszcze nic w tym kierunku.
Około 2 trzeba podać kolejne leki więc mam parę godzin na pracę nad kociarnia.
Oj ciężkie to będą swieta i mało swiateczne, ale taka to już moja praca.
Najważniejsze to kochać to co się robi i choć czasem jest naprawdę ciężko, bo i ludzie kładą kłody pod nogi (czasem ci najbliżsi), to jednak gdy później spojrzy się w oczy zwierzęcia któremu ocaliło się zycie i widać w nich blask, to przemijają te wszystkie trudne chwile, a o kłodach się zapomina.
Uwierzcie na słowo, że tych oczach jest później coś czego nie da się opisać słowami.
Szczególnie widać to przy dzikich zwierzętach. Najbardziej przy sarnach. W ich oczach naprawdę widać wdzięczność.
Odziwo, czego nie byłem swiadomy, mówi się ze ptasie móżdżki są małe, ale bocian pomimo ze ptak to się przytula i bacznie obserwuje kogoś obcego gdy się pojawia ( tu ukłony w stronę pani Ani z pozdrowieniami od Kajtka).
Nie poddajemy się.
Już dawno nie widziałem tak skrajnie zagłodzonego psa.
Jakim to trzeba być człowiekiem by doprowadzić zwierzę do takiego stanu i wywieźć na pewna śmierć wyrzucając na łąkę jak smiecia. To się nie mieści w głowie, a serce pęka.
Jak ten ktoś jutro usiądzie przy wigilijnym stole i będzie składał zyczenia bliskim?!
Nie życząc źle, to tylko o wiem "by karp miał dużo ości"
Moi ukochani. Bardzo wam dziękuję za tak liczna pomoc.
Pies ma ogromne szanse, ale niestety muszę zwiększyć kwotę obecnej zbiórki gdyż pies wymaga kolejnych, codziennych badań a w tej chwili na dzień dobry poszło ponad 500 zł. Jutro kolejne.
Najważniejsze ze rokowania są ogromne.
Pies nie uczestniczył w zadnym wypadku komunikacyjnym co potwierdzają badania USG i zdjęcia RTG.
BADANIA KRWI -
Tu mniej optymistycznie, ale też bez dramatu gdyż stan jest stabilny i decydujące są tak naprawdę najbliższe godziny.
Poszły kolejne kroplówki i kolejne leki.
Do rana będzie monitorowany u nas w przytulisku, tak więc dziś kolejna noc nie przespana.
Chyba już się do tego przyzwyczaiłem .
Załatwię sobie chyba jakieś łóżko i postawie w przytulisku, to choć czasem się zdrzemnę , bo na spanie we własnym, dziś nie mam szans.
Aby do rana i będzie dobrze, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Całe szczęście ze nie pojechałem odrazu do kliniki bo Golden nie doczekał by się pomocy. Stan był naprawdę dramatyczny i to były jego ostatnie minuty. Nie miał już nawet siły wstać na lapy, choć próbował jeszcze uciekać gdy go chciałem zabrać. Wstał tylko na przednie (co widać na zdjęciu) po czym padł na ziemię i myślałem ze to juz koniec bo z nosa zaczął obficie krwawić.
Udało się jednak i jestem bardzo szczęśliwy
Krwotok powoli ustaje. Po pół godziny wygrzewania kocem termicznym, kroplówkach i zastrzykach jest maleńka poprawa.
Jeszcze muszę poczekać z podróżą do lekarza na ustabilizowanie organizmu. Nadaj jego stan jest ciężki, ale rokujący. Ciepło zrobiło swoje.
"Golden" trafił do nas przed chwilą. Jego stan jest krytyczny, ale walczy o życie, a ja razem z nim. To były jego ostatnie minuty życia, ale pomoc miejmy nadzieję nadeszła na czas. To nie młody pies w typie goldena, stąd imię "Golden".
Ładuję...