Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Aki w nowej odsłonie ?❤️ wykompany i wyczesany. Aktualnie przebywa w choteliku w Oławie. Na dzień dzisiejszy jest pod stałą obserwacja.Najbliższy czas pokaże,czy jest on naprawdę agresywnym psem, czy może sytuacja w jakiej się znalazł popychała go do zachowań agresywnych w stosunku do ludzi. Dzięki Wam udało się dać mu szanse!!!??Czy uda się Akiemu ją wykorzystać dowiemy się w najbliższym czasie. Dziękujemy za wsparcie i życzymy wszystkiego dobrego. ?
?Kochani Aki został przekazany stowarzyszeniu "Podaj łapę". Od dnia 03.04.2019 są oni jego właścicielami. Zrobiliśmy tak, ponieważ było to dla niego najlepsze rozwiązanie. Stowarzyszenie na miejscu jest w stanie realnie ocenic stan i postępy tego psa. My jesteśmy za daleko. Stowarzyszenie to ma możliwość współpracy z osobami, które mogą zapewnić mu prawidłową resocjalizacje lub ocenić jego stan faktyczny każdego dnia. To dla AKIEGO wielka szansa.. Mamy nadzieję że jej nie zmarnuje. Trzymamy mocno kciuki aby się udało ?.
W poniedziałek nasza ekip pokonała ok 800km (Jelenia Góra - Drezdenko - Oława-Jelenia Góra) jednego dnia, aby ratować psa Akite Amerykańską. Drodzy Państwo zainteresowani losem AKIEGO, informujemy, iż aktualnie jest on w klinice weterynaryjne, miejscu, w którym zostaną mu zrobione stosowne badania, między innymi zbadana zostanie tarczyce, krew, serce (gdyż psiak rok temu miał problemy ze zdrowiem) oraz gdy już będzie mozna zostanie również poddany zabiegowi kastracji.
Aki przez najbliższe tygodnie zostanie na obserwacji oraz odwiedzi go behawiorysta/psicholog. Będzie regularnie wprowadzany i przyzwyczajany do obecności innych zwierząt oraz dotyku ludzi.
I tu właśnie chcielibyśmy bardzo podziękować klinice weterynaryjnej AKSMAN w Oławie, którzy otoczyli nas ogromnym wsparciem w chwili obecnej, Pani Magdalenie M. oraz "Arce dla zwierząt" za zaangażowanie.
Dopóki Aki nie skończy obserwacji, nie będziemy wiedzieli czy pies jest rzeczywiście agresywny.
Nikogo z nas nie było podczas tych pogryzień więc nie wiemy jakie czynniki mogły spowodować takie zachowanie u AKIEGO.Niestety pies nam nie powie swojej wersji wydarzeń.
Podczas drugiej próby adopcji AKIEGO, doszło do zbyt szybkiego zbliżenia się do psa, którego Ci Państwo tak naprawdę w ogóle nie znali. Na domiar tego, psu został podany bardzo mocny środek uspokajający, który akurat zaczynał działać, kiedy pies był trzymany na smyczy przez tego pana w czasie, gdy został on zaatakowany i pogryziony.
Rzeczywiste jest natomiast, że zostały pogryzione dwie osoby. Dwukrotnie byli to mężczyźni.
Cieszymy się bardzo, że ten pies, dostał jeszcze jedną szansę...Mamy nadzieję że ją wykorzysta.
Dziękujemy wszystkim biorącym udział w zbiórce.
Teraz trzymamy kciuki, aby wszystko się udało.
Kochani, ta historia dotarła już w różne krańce Polski. I nie tylko. Udostępniana w ciągu 3 dni setki tysięcy razy. Wiele fundacji i stowarzyszeń odmówiło pomocy, wiele rozłożyło ręce, inne nie widziały rokowań.
I w końcu my... Ktoś nam przysłał w wiadomości prywatnej post jednego ze stowarzyszeń z prośbą o pomoc psu, którego właścicielka chce poddać eutanazji, ponieważ nie widzi już innej możliwości.
Pod koniec czytamy....
Gdy tylko przeczytaliśmy post, wiedzieliśmy już, że nie będzie łatwo... Ale postanowiliśmy chociaż spróbować. A więc Aki, bo tak ma na imię nasz skazany na śmierć pies, jest tak naprawdę jeszcze psim podrostkiem. Ma zaledwie 2 lata. Został zakupiony w hodowli, gdy miał 6 miesięcy. Pół roku później zmarł jego właściciel. Wdowa została sama z trójką małych dzieci na utrzymaniu, w niewielkim mieszkaniu z dużym psem. Znalazła tymczasowe lokum dla niego, w postaci kojca na dworze obok miejsca, w którym pracuje.
Z informacji, jakie dostaliśmy, wynikało, że psem zaczął zajmować się mężczyzna, który wyprowadzał go na spacery i się nim zajmował. Następnie chciał go adoptować, jednak pies go pogryzł. Wycofał się z adopcji.
Właścicielka próbowała przez rok znaleźć psu dom, ale z marnym skutkiem, aż do marca tego roku. Akim zainteresowało się małżeństwo. Został nawet ustalony termin, kiedy małżeństwo go zabierze! I tu znowu tragedia....
Ludzie przyjechali i nie znając go zbliżyli się za bardzo. Pojechali do weterynarza, podali uspakajający żel (mieli 6h drogi powrotnej). Zanim specyfik zaczął działać pies, który mógł się wystraszyć i czuć się niepewnie - zaatakował mężczyznę. I takim sposobem kolejni ludzie go nie zabrali. Padła decyzja, że zostanie poddany eutanazji, jeśli nikt go nie chce. Nazywając rzeczy po imieniu - czeka go śmierć.
Na właścicielkę Akiego zaczęto naciskać, że ma natychmiast zabrać psa z miejsca, w którym pozwalano mu dotychczas przebywać. Pani zaczęła prosić różne stowarzyszenia i fundacje o pomoc. Z jakim skutkiem - pisaliśmy na samym początku...
Kochane ludziska... Prawda jest taka, że Aki też ma uczucia i emocje. Przede wszystkim jest sfrustrowanym, niewykastrowanym psiakiem, zamkniętym przez rok w kojcu bez właściciela. Jego kojec znajduje się w pobliżu szkoły, przedszkola, domu weselnego, gdzie masa ludzi miała z nim kontakt. Niektórzy twierdzą, że widzieli, jak dzieci drażniły psiaka patykami, a podczas imprez ludzie wsadzali do kojca ręce...
To jest jakaś totalna masakra. Niektórzy już wydali na niego wyrok. Ale my się pytamy - czy nie powinien najpierw zostać poddany obserwacji? Nie obejrzał go nikt, kto miałby odpowiednie kwalifikacje, aby stwierdzić czy rzeczywiście pies przejawia cechy agresywne.
Nikt też nie chce mu realnie pomóc. Właścicielka z pomocą stowarzyszenia "Arka dla zwierząt" opublikowali post z prośbą o pomoc. Już kilka dni posty krążą po internecie, a naprawdę nikt nie chce go zabrać i objąć specjalistyczną opieką... Nikt!
Śmierć - być może to czeka tego psa, jeśli mu nie pomożemy i nie damy szansy.Bo chyba każdy na takową zasługuje...
Kochani, człowiek nie daje rady pod wpływem tylu czynników, a co dopiero ten młodzian. Właścicielka nie była świadkiem żadnego z ugryzień, nie wiemy, co tak naprawdę się wydarzyło... Jeśli zaś pies ma problemy z agresją, potrzebny jest specjalista, który to oceni.
Mamy niewiele czasu, aby podjąć próbę pomocy temu zwierzęciu. Jedyną szansą dla niego jest transport do hoteliku, położonego 300 km od aktualnego miejsca pobytu (jedynego, który się zgodził go przyjąć, a uwierzcie, że szukaliśmy kilka dni po całej Polsce), kastracja, a następnie objęcie go opieką behawiorysty. To wszystko kosztuje majątek. Dlatego też większość organizacji nie chciała angażować się w tym przypadku.
Dlatego prosimy Was w imieniu Akiego, ludzi o dobrym sercu, o pomoc finansową dla tego psiaka, który ma szansę pokazać nam jaki jest naprawdę ..Dziękujemy!