Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Skąd się wziął? Nie wiemy. Wiemy jedynie tyle, że wiedział pod czyją maskę się schować.
Kiedy jedna z nas wyjechała w daleką podróż do rodziny nie spodziewała się, że wróci z kociakiem. Nasze wolontariackie przeczucie zawsze każe nam zapukać w maskę i zatrąbić kilka razy przed odjazdem. Tym razem musiało to nie dać efektu, ale zacznijmy od początku.
Jedna z nas ruszyła w drogę do rodzinnego domu. Pokonała prawie 200 km z drobnymi przystankami pod sklepem czy na stacji. Za każdym razem pukajac w maskę i trąbiąc przed odjazdem. Kiedy dojechała na miejsce udała się jeszcze do sklepu i pojechała do domu przez las. Po drodze zgubiła się, zatrzymała na poboczu, by uruchomić nawigację i kiedy chcąc ruszyć dalej ponownie stuknęła w maskę i zatrąbiła spod auta wybiegł mały przerażony kociak. To był środek lasu. W okolicy nie było zabudowań, nie było domu, nie było niczego poza ciemnym lasem.
Zaczęła się gonitwa i łapanie małego przerażonego kociaka, który latał przerażony od drzewa do drzewa, od jednej sterty gałęzi do drugiej. Po prawie dwóch godzinach walki o kociaka w ciemnym zimnym lesie udało się go złapać. Skończyło się pogryzieniem i wrzaskiem malucha, ale na szczęście nie był ranny.
I tak maluch przyjechał do Poznania. Nie wiemy skąd się wziął i gdzie rozpoczął swoją jazdę. Trafił do naszego maluszkowego domu tymczasowego gdzie przeszedł kwarantannę, odrobaczenie, a dziś jest już po pierwszym szczepieniu oraz testach na choroby zakaźne, które wyszły ujemne.
Dla maluszka uruchamiamy zbiórkę, by sfinansować jego rozpoczętą profilaktykę weterynaryjną i kontynuować ją, bo potrzebujemy jeszcze ponownie odrobaczyć i zaszczepić maluszka, a za jakiś czas wykastrować. Zbieramy też na karmę i żwirek dla małego żarłoka.
Ładuję...