Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W imieniu Hermiony dziękujemy za wsparcie. Choć kicia napędziła nam niezłego strachu, na szczęście guz okazał się nie być niczym groźnym. Po zabiegu sanacji Hermiona odzyskała apetyt. Dziś znów jest radosnym i pełnym życia kotem.
Otrzymaliśmy wyniki badania histopatologicznego. Na szczęście to tylko guz zapalny :)
Wynik w załączniku.
Życie działkowych kotów nigdy nie było usłane kwiatami. I choć latem było im łatwiej zarówno zdobyć pożywienie, jak i przetrwać, to zawsze po lecie przychodziła jesień i zima.
Ludzie opuszczali swoje działki, o pożywienie było coraz trudniej, a i werandy oraz zakamarki już nie wystarczały do tego, by się ogrzać. W głodzie i chłodzie matki musiały walczyć o swoje kocięta, niejednokrotnie patrząc na ich śmierć.
Jedną z takich walecznych matek była Hermiona. Dzielna kotka chroniła swoje dzieci, chowała je pod działkowymi domkami, zdobywała dla nich pożywienie. Ale kiedy przyszła choroba, nie była już w stanie im pomóc. Czy rozumiała sytuację? Czy działała instynktownie? Tego nie wiemy. Ale pewnego dnia, dotąd nieufna kotka, podeszła do karmicielki i zamiauczała. Zabrała w pyszeczek odrobinę karmy i zaprowadziła karmicielkę w okolice domku, pod którym jak się okazało, mieszkała trójka jej dzieci. Chwilę później maluszki już były bezpieczne. Niestety były w stanie bardzo złym. Razem z mamą trafiły do kociego szpitala. Jednego niestety nie udało się uratować.
Po wyleczeniu dwójka kociaków i Hermiona zamieszkały w jednym z naszych tymczasów. Dzieciaki po odchowaniu przez matkę znalazły wspólny dom. Hermiona nie miała tyle szczęścia. Wciąż mało ufna, wierzyła i ufała tylko swojej opiekunce.
Minęło kilka lat. Hermiona dotąd zdrowa, zaczęła mieć problemy z jedzeniem. Na dodatek pewnego dnia opiekunka wyczuła na jej boku twardy guzek. Wiedzieliśmy, że czeka nas wizyta u weterynarza i szeroka diagnostyka. Tak się też stało. Wykonano szeroki pakiet badań krwi oraz USG, co pozwoliło na umówienie zabiegu chirurgicznego. Hermiona zabieg znosła dobrze. Usinięto jej większość zębów oraz guzek, który został wysłany do badania histopatologicznego (na wynik oczekujemy).
Na szczęście Hermiona dosyć szybko doszła do siebie. Regeneruje organizm i zapewne tak samo jak my, liczy na to, że to już koniec jej zmartwień.
Gdyby umiała mówić, pewnie sama poprosiłaby o pomoc. Ale robi to w inny sposób - pokazując nam, że potrzebuje wsparcia, a my w jej imieniu o to wsparcie prosimy. Nie zawiedźmy jej, tak jak kiedyś nie zawiodła jej, jej karmicielka.
Ładuję...