Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Od tego mrocznego dnia minęło prawie pół roku. W naszej fundacji pozostał kot Kłak. Miesiąc spędził w lecznicowej klatce, gdzie leczyliśmy jego małe wymęczone ciałko. Pod koniec kwietnia trafił do naszego domu tymczasowego, gdzie rozpoczęliśmy proces leczenia duszy. We współpracy z behawiorystami i przy pomocy środków farmakologicznych Kłaczek powoli zaczął się otwierać.
Dzisiaj jest zupełnie innym kotem. Choć blizny na duszy pozostały i ma momenty wycofania, to udało sie wypracować bardzo wiele - nie ma zachowań agresywnych, barankuje, przychodzi i ociera sie o nogi. Jeszcze nie jest gotowy do adopcji ale wierzymy, że to kwestia czasu.
Zebrane środki pozwoliły na zapłacenie faktury za pobyt i leczenie Klaka w wysokości 1 767,03 zł oraz na zapewnienie chłopakowi karmy i leków na ponad 4 miesiące, za co bardzo Wam Darczyńcom dziękujemy.
20 marca godzina 8:30 dzwoni telefon - to prezes jednej z największych tarczyńskich spółdzielni - z prośbą o zabezpieczenie kota po starszej "pani", która została w stanie krytycznym zabrana do szpitala.
Jedziemy bez namysłu. To, co zastajemy na miejscu, wbija nas w ziemię. Sterty śmieci, duszący smród, który wisi w powietrzu. Odchody są wszędzie. Nerwowo rozglądamy się czy przypadkiem nie ma więcej zwierząt. Pod tymi stertami śmieci i odchodów może być jeszcze jakieś zwierzę. Przeczesujemy na tyle na, ile się da...
Zabieramy kota, brudnego i śmierdzącego. Wystraszony i skulony patrzy w jeden punkt i się nie rusza. Nie wodzi za nami oczami... Z tego samego miejsca dzień wcześniej zabrano dwa psy do Schroniska w Wągrodnie. Dzisiaj już wiemy, że za drzwiami tego mieszkania i w domu przy spokojnej uliczce kat znęcał się nad bezbronnymi zwierzętami. Horror, który przeżyły, jest niewyobrażalny...
4 psy już są bezpieczne dzięki OTOZ Animals Inspektorat w Warszawie. Zostały jeszcze 2 psy, które są w zimnym boksie w schronisku. Dla tak ciężko straumatyzowanych i chorych zwierząt to ciąg dalszy horroru... Zrobimy wszystko, żeby je stamtąd wyciągnąć! Niestety musimy przejść ścieżkę formalną, czyli czekać na rozpatrzenie naszego pisma...
Nie poddamy się, bo one muszą być uratowane. W imię tych, których nie udało się uratować. Tych niezliczonych, których kości znaleźliśmy w domu grozy. Już wiemy, że stan tych psów może być równie zły jak zabezpieczonych podczas interwencji. Potrzebujemy środków na leczenie, żeby móc dać im to, na co zasługiwały od początku! I zawalczyć o ich życie i zdrowie!
Ile lat starsza pani mordowała w bestialski sposób zwierzęta? Ile zwierząt zakatowała w swoim ceglanym domku grozy? Dlaczego władze mimo zgłoszeń były tak obojętne? Dlaczego dopiero "problem" pozostawionych zwierząt pozwolił ujawnić ten horror? Dlaczego w Polsce nie ma sprawnie działającego systemu ochrony zwierząt?
Dzisiaj zwracamy się do Was o wsparcie i pomoc. Mamy ponad 10 000 zł długu w lecznicach, ale mimo to wiemy że nie możemy ich tam zostawić! Bo nie bylibyśmy lepsi od kata... Nam na zawsze zostanie w głowie obraz martwego szczeniaka leżącego wśród odchodów i krwi z czerwoną obróżką na szyi...
Ładuję...