Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pako trafił do organizacji "Podaj łapę bulą" jego życie jest w dobrych rękach, sznaucer pomimo naszych starań odszedł w domu tymczasowym....
Wczesnym rankiem otrzymaliśmy telefon z prośbą o przejęcie dwóch piesków. Zatelefonowało do nas rodzeństwo przebywające w domu dziecka. Psy mieszkały z ich tatą, który trafił do szpitala w bardzo złym stanie, a psami nie miał kto się zajmować...
To, co ujrzeliśmy na miejscu, przerosło nas. Dwa psy, jeden w typie amstaffa, z długimi pazurami, żebrami na wierzchu, cały w łupieżu.
Drugi w typie sznaucera z opatrunkiem wrzynającym się w skórę, przylepionym starą, brudną skarpetką, rozdrapane drzwi, psy śpią we własnych odchodach, wygłodzone i skrajnie zaniedbane.
Amstaff miał problemy z poruszaniem się po mieszkaniu, przez przerośnięte pazury jeździł po podłodze jak na łyżwach. Ustaliliśmy, że drugi pies został zaatakowany w sierpniu przez obcego psa i w wyniku tego została złamana prawa tylna kończyna. Właściciel udał się z nim na zabieg polegający na wprowadzeniu gwoździa do jamy śródszpikowej, niestety po zabiegu przestał się pojawiać w gabinecie na kontrole. Pies przez ponad trzy miesiące nie widział weterynarza!
Gdy zabraliśmy go do naszego weterynarza, okazało się, że ktoś mu prawdopodobnie wyciągnął gwóźdź z łapy w bardzo bolesny sposób (nie była to żadna pobliska lecznica, a właściciel nie przyznaje się do tego czynu). Co innego mogło się stać z gwoździem? Przecież pies sam sobie sam tego nie wyjął. Przez to noga w dalszym ciągu się nie zrosła.
W dodatku pies cały ten czas nosił kołnierz i sznurek na szyi! Pies bardzo cierpi, ale jest szansa! Kości jeszcze się nie zrosły, zalecono nam konsultacje u ortopedy, niestety nie mamy na to środków. Walczymy z czasem, bardzo prosimy Was o pomoc, pieski mają szanse na znalezienie im nowego domu, ale musimy opłacić ich leczenie...
Ładuję...