Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Hugo wreszcie w długowyczekiwanym domku!!!
Super dogaduje się z nowym braciszkiem :D
Kiedyś byłem piękny i młody... Szczerze mówiąc, staram się przywoływać w pamięci dobre chwile, aby nie myśleć o ostatnich tygodniach ani nie stracić wiary, że i dla mnie, jeszcze jest nadzieja na lepsze jutro. Nie jestem już najmłodszy. Okaz zdrowia ze mnie marny. Po bujnej fryzurze chwilowo też nie ma śladu, ale Ciocie mówią, żebym się nie martwił, bo włosy odrosną. Kiedyś miałem dom i piękną fryzurę...
Dom od samego początku zdawał się być mało odpowiedzialny, byli mną zainteresowani tylko na początku, po jakimś czasie zacząłem być problemem. Większość czasu spędzałem samotnie, nie przeszkadzało mi to jednak do czasu kiedy miałem co jeść i nikt mi specjalnie nie przeszkadzał.
Lubiłem sobie pospać i rozmyślać. Problemy zaczęły się kiedy zacząłem się skarżyć na moje zdrowie. Moje człowieki mówiły, żebym nie marudził, że są inne wydatki. Nie chcieli wydawać pieniędzy na weterynarzy. A jak wiadomo, lepiej zapobiegać niż leczyć. Nikt mi nie pomógł na czas, teraz niestety trzeba zrobić wszystkie badania, a to sporo kosztuje. Ciocie, nie mają pieniędzy, a na ich głowach jest cała ferajna zwierzaków, równie mocno zaniedbanych jak ja.
Pewnego dnia zacząłem kaszleć, od jakiegoś czasu też mocno kulałem, więc człowieki się naradzali co zrobić. Usłyszałem, że rano chcą mnie wywieźć do lasu i tam zostawić. Serce pękło mi na milion kawałków. Jak to tak, po tylu latach? Tak po prostu się mnie pozbyć? W tak okrutny sposób? Nie wiedzieli, że ja wszystko słyszałem. Po konsultacji z kotem sąsiadów stwierdziłem, że dam nogę. Liczyłem na to, że może znajdzie się ktoś, kto mnie przygarnie i zaopiekuje się mną, tak jak trzeba. Niewiele myśląc, tak też zrobiłem. Człowiek wracał ze sklepu, zobaczyłem otwarte drzwi i wybiegłem, tak jak stałem. Ubrany tylko w szelki, których zresztą nigdy! Z lenistwa mi nie zdejmowali... Biegłem przed siebie, przerażony, było ciemno i zimno. W sumie to przypomniałem sobie, że nawet nie zjadłem kolacji. Tułałem się, nie wiem ile dni, niestety nikt nie zwracał na mnie uwagi. Byłem głodny, zamarznięty i wykończony... Już powoli traciłem nadzieję. Na moje szczęście, los się jednak do mnie uśmiechnął. W mieście - gdzie podreptałem na moich zbolałych łapciach, znalazła mnie pewna miła Pani. Skontaktowała się z Ciociami. Dała mi jeść, pomogła poczekać na transport do Warszawy. Potem znowu, kolejny dobry człowiek, Ciocia, która zabrała mnie do Warszawy! Mimo przerażenia jestem w siódmym niebie!
Kolejna Ciocia, zafundowała mi nowe imię na dobry początek, stąd Hugo Boss. Dostałem też podkłady, mam pełną miskę i Panią Doktor, która mnie sprawdza, bada z każdej strony. Znoszę wszystkie badania bardzo dzielnie, bo wiem, że Ciocie szukają mi domu. Chwilowo przebywam w Azylu. Naprawdę, bardzo się boję, czy moja historia, zakończy się szczęśliwie. Przede mną kastracja - jestem wnętrem, więc tego nie można zostawić :(, badamy serduszko - USG i inne, krew, czekają mnie kolejne prześwietlenia. Ja nie pamiętam, bo byłem w szoku, ale możliwe, że ktoś mnie potrącił. Ciocie są przerażone, bo mam też krzywo zrośnięte stare złamanie przedniej łapy. Ogólnie ciężko u mnie z chodzeniem, ale najpierw zajmują się moim serduszkiem, później okulista... Wieloletnie zaniedbania niestety są widoczne gołym okiem.
Czasami tracę nadzieję i myślę sobie, że może lepiej by było, jakbym został jednak w tym lesie. Podobno mam się nie martwić, bo jestem w dobrych rękach. Ale ja się boję. Jestem też zestresowany, bo tu tyle różnych zwierzaków i co druga historia jeszcze straszniejsza od mojej. Powiedzcie, pomożecie mi zebrać pieniążki na badania i szczepienia? Bardzo na Was liczę. Nie mam nikogo, kto może mi pomóc więc w Was kochane człowieki, moja ostatnia szansa!
Pozdrawiam Was,
Hugo Boss
Ładuję...