Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
🌈 Igusia odeszła dziś rano 😭
Nie pomogły kolejne dawki glukozy, leki, dogrzewanie, dotlenianie 😭
Maleńkie kocie dziecko, już tydzień temu skazane na śmierć przez wyrzucenie jej w krzaki na deszcz i chłód, nie dało rady… Czy gdyby wciąż była przy swojej mamie to dziś by żyła? Nie wiemy, ale wiemy że oddzielenie od matki, ciepła, jedzenia, poczucia bezpieczeństwa to dla nieporadnych kociąt wielka trauma…
Okruszku maleńki, tak bardzo nam przykro że ten świat Cię zawiódł 💔 Tyle się nacierpiałaś w ostatnich dniach, odpoczywaj teraz słoneczko i czekaj na nas, przyjdziemy na pewno 🖤
Kochani, mamy trudną sprawę, i choć kotki już niestety nie żyją będziemy bardzo wdzięczne za pomoc
Tydzień temu miałyśmy 4 maleńkie kociątka, które zaczęły chorować – pierwsza Igusia, która najpierw była w lecznicy w Mielcu, a potem zawiozłyśmy ją do szpitala w Rzeszowie i tam zmarła w sobotę. Również w sobotę nagle zachorowała Idusia i pojechała do tej samej mieleckiej lecznicy, ale pod wieczór jej stan drastycznie się pogorszył i zawiozłyśmy ją tam ponownie około godz. 18.30, bo wiedziałyśmy już że nie przeżyje i chciałyśmy zaoszczędzić jej dalszego cierpienia. Idusia została poddana eutanazji.
Dostałyśmy fakturę za te wizyty, która nas dość zszokowała, bo jej kwota to 813,57 zł. Okazało się, że najdroższa pozycja na niej to eutanazja Idusi - kociątka o wadze 25 dkg (nie: kg) – 318 zł. Nie spodziewałyśmy się aż takiej ceny, a gdy kociaki chorowały to nie zastanawiałyśmy się nad kosztami, ale chciałyśmy im jak najszybciej pomóc lub nie dopuścić do strasznego cierpienia (kotki miały objawy neurologiczne). Pewnie znaczenie miał tutaj fakt, że eutanazja odbyła się w sobotę wieczorem, poza godzinami otwarcia.
W lecznicy, do której zwykle chodzimy ta eutanazja kosztowałaby 50 zł.
Dostaniemy jeszcze fakturę za hospitalizację Igusi w Rzeszowie i to na pewno też będzie kilkaset złotych.
Dwie malutkie trikolorki 2 dni później zachorowały i umarły na tego samego wirusa.
Igusia miała swoją zbiórkę, którą jednak zamknęłyśmy od razu, gdy dowiedziałyśmy się o jej śmierci (uzbierało się wtedy 295 zł). Teraz znając koszty reaktywowałyśmy tę zbiórkę, bo może uda nam się uzbierać choć trochę na pokrycie kosztów tych faktur, a będzie to na pewno w sumie ponad 1200 zł.
Rzadko o tym piszemy, ale mamy jeszcze koszty pochówku – tu firma prowadząca cmentarzyk zachowała się bardzo przyzwoicie i nie policzy nam po 150 zł od każdego kotka, ale 1x150 zł za wszystkie cztery maleństwa, które w sumie ważą 1 kg, plus koszt transportu/odbioru – też 150 zł. Te koszty pokryjemy z pieniędzy, które wpłynęły z licytacji imienia. Miały być na karmę, na życie, a będą na cmentarzyk…
Tak wygląda ratowanie kotów – ogromne koszty leczenia, w tym wypadku również przeogromny koszt eutanazji, oraz koszt pochówku (lub utylizacji).
Bardzo dziękujemy ❤️ jeśli zechcecie nam pomóc w opłaceniu tych faktur. Prosimy dlatego, że nasze finanse są w dramatycznym stanie i nawet tysiąc złotych to dla nas bardzo duża różnica.
My dziś od rana chodzimy ze ściśniętym żołądkiem, zestresowane i bardzo przygnębione, bo stan Igusi rano znowu się pogorszył. Pojechała do lecznicy, gdzie ponownie dostała glukozę, kroplówki i tlen, a gdy się ustabilizowała, zawiozłyśmy ją do całodobowej lecznicy w Rzeszowie.
Jej stan jest bardzo ciężki, temperatura ciałka znowu znacznie spadła, dlatego cały czas przebywa w inkubatorze. Na razie wiemy tylko, że żyje, ale nie ma znaczącej poprawy.
Mamy nadzieję, że uda się przeprowadzić każde możliwe badanie, aby poznać przyczynę jej stanu. Rano udało się założyć jej wenflon w chudziutką łapkę, ale był problem z pobraniem krwi. Umieściłyśmy ją w tej lecznicy, aby była pod stałą, fachową opiekę i mogła otrzymać pomoc w razie jakiegoś kryzysu.
Widok tego bezbronnego maleństwa rozdziera serce 💔 Tak bardzo chcemy, aby wyszła z tego, stanęła na łapki i brykała beztrosko jak jej siostrzyczki…
Igusia ma zaledwie 4 tygodnie, została z rodzeństwem wyrzucona w krzaki w zimny deszczowy dzień. Maluszki były krytycznie wychłodzone i głodne gdy trafiły do naszej Pu-Chatki , ale po ogrzaniu, nakarmieniu wydawało się, że wszystko będzie dobrze. I było, aż do wczoraj. Pozostałe 3 dziewczynki czują się dobrze.
Prosimy Was o milion ciepłych, wspierających myśli dla tego okruszka, który walczy teraz o życie. Założyłyśmy dla niej teraz zbiórkę na pokrycie kosztów pobytu w szpitalu, badań i leczenia i bardzo prosimy o grosik dla Igusi.
Dziękujemy Wam za każdą formę pomocy ❤️
Ładuję...