Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Myślałem, że to tak ma wyglądać, no, że zwierzątka sobie żyją i czasem coś dostaną do jedzenia a czasem nie, że zwierzątek się nie prowadza do żadnych tam lekarzy, a jak im coś przestanie dobrze działać, to znaczy, że to jest koniec dla zwierzątka i tyle.
To nie było tak, że tamten pan nas, kotki jakoś gorzej traktował, on tak traktował wszystkie zwierzątka, jakie miał. Wiecie, jakie było moje zdziwienie kiedy przyjechały panie i powiedziały, że my nie możemy tak żyć i że o zwierzątka trzeba dbać, jak się je ma. I że w ogóle to jest jakaś zła bardzo rzecz i można mieć poważnie problemy jak się zwierzątek nie karmi i nie leczy.
Tamten pan to był nie mniej zdziwiony niż my i w ogóle nie był zadowolony z wizyty pań. Panie nas wszystkich zabrały ze sobą, mimo że pan nas oddać nie chciał. Pieski u nich zostały a my, kotki, przyjechaliśmy do cioć, bo u cioć to jest podobno dużo kotków. Na razie to powiem szczerze, że my za dużo innych zwierzątek nie widzieliśmy, najpierw musimy pomieszkać chwilę w lecznicy dla kotów. Jejku, Wy to sobie wyobrażacie? Normalnie lecznica dla zwierzątek…
Wiecie, że tu ciągle ktoś przychodzi ze swoim kotkiem albo pieskiem i go leczy? Niesamowite. No i jedzonko dostaliśmy i podobno tak dwa razy dziennie będziemy dostawać. I wodę też mamy co dzień czystą. Sam uważam, że trafiłem do kociego nieba, takich luksów to ja nie znałem. Mój młodszy przyjaciel, Ikar jeszcze się trochę boi cioć, ale ja to nic a nic się nie boję. Tylko nie wiem, czy we wszystko, co te ciocie mówią wierzyć. Niby jak wyjdziemy z lecznicy, to będziemy szukać prawdziwych domów, gdzie będzie jedzonko, będzie czystko i będziemy mieli naszych ludzi, którzy nas do takich lecznic będą przynosić jeśli zachorujemy. Wy to codziennie Wasze kotki karmicie? I leczycie je?
Dedal i Ikar są kotami z odbioru, nie naszego, ale organizacji zajmującej się pieskami. Odebrane pieski zostały w organizacji, a kotki my przyjęliśmy. Młodszy, Ikarek nawet przyzwoicie się trzyma, tylko się nas na razie boi, za o Dedal nas uwielbia, jest jednak obrazem nędzy i rozpaczy.
Naszym zdaniem ma niewiele ponad 2-latka, ale od dzieciństwa mieszkał w koszmarnych warunkach bez opieki weterynaryjnej, głodował, nawet wodę nie zawsze w ogóle miał dostępną. Zanim zaczniemy szukać kocurkom normalnego domu, musimy wybić mieszkające na nich różne gatunki robaczków i jeszcze więcej gatunków robaczków w środku. Musimy kotki zaszczepić, wykastrować a Dedalkowi zbadać krew i wykonać badanie USG, bo może jest jakiś inny niż zaniedbanie powód, dla którego wygląda biedak jak obciągnięty skórą worek kocich kosteczek.
Błagamy Was o pomoc dla tych dwóch bardzo zawiedzionych przez człowieka kocurków…
Ładuję...