Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W imieniu uratowanych kociaków dziękujemy za pomoc! Dla tych, którym udało sie przeżyć historia zakończyła się szczęśliwie. Wszystkie znalazły kochające domy.
Delagacja: Toxi, Sepia i Tutsi jeszcze raz dziekują i pozdrawiają
Niestety okazało się, że męczące kociaki wymioty i biegunki to coś więcej niż tylko zarobaczenie. Panleukopenia - to słowo zabrzmiało niczym wyrok. Podstępna choroba z dnia na dzień zabrała nam Mozaikę i Greya... O życie przez kilka dni w szpitalu walczyła Tutsi, było bardzo źle, ale udało się zażegnać kryzys (karta leczenia w załączniku zbiórki). Pozostałe koty czuły się nieco lepiej, mogły być leczone w domu. Tutsi także wróciła już do domu. Ostatnie dni były bardzo ciężkie, walczyliśmy o życie kociaków: podawanie leków, kroplówek, wizyty w lecznicy... Wydaliśmy krocie, a nie było nawet czasu by prosić o pomoc. Dopiero dziś, kiedy nieco odetchnęliśmy z ulgą zdajemy tę smutną relację i bardzo, bardzo prosimy o wsparcie dla naszych podopiecznych.
Nasze dzielne kociaki odchorowują trudy bezdomności. Ogromna ilość pasożytów zamieszkujących te drobne ciałka dała nieźle popalić. Były biegunki i wymioty. Koty cały czas przyjmują antybiotyki i inne leki wspomagające, na szczęście dobry humor i chęci do zabaw nie opuszczają naszych bohaterów.
Przełamała się także niewidoma Sepia! Choć z początku bardzo bała się dotyku ludzkiej dłoni, całe dnie spędzała w swoim ulubionym transporterku wychodząc z niego głównie na jedzenie i do kuwety, ostatnio odważyła się na coś więcej! Pozwoliła się dotknąć, a rozgłaskana zaczęła głośno mruczeć z zadowolenia! Po policzku naszej wolontariuszki popłynęła łza szczęścia.
Kociaki cały czas gorąco proszą was o wsparcie. Przed nimi jeszcze długa droga po lepsze jutro, ale wszystkie głęboko wierzą, że z waszą pomocą się uda!
Nasze dzielne kotki opuściły szpital i wróciły do domu tymczasowego.
Sepia, o nią martwiliśmy się najbardziej... jednak po dobie kryzysu kotka kolejny raz pokazała ducha walki. Kroplówki i leki zadziałały, Sepia zaczęła jeść i być aktywna. Mogła wrócić do domu. Niestety Sepia nie widzi nic, przez co wciąż jest najbardziej wycofana, ale malutkimi kroczkami robi postępy. Chętnie je, opanowała drogę do kuwety i nawet zaczęła się bawić z innymi kotami! Przy dotyku burczy ostrzegawczo, ale wiemy, że z czasem przekona się, że delikatne głaskanie i drapanie na uszkiem to kocie przyjemności.
Toxi, która zaraz po odebraniu z interwencji trafiła do szpitala, także wróciła już do domu tymczasowego. Szybko zaklimatyzowała się w nowym miejscu i z każdym dniem odzsykuje siły.
Tutsi przez swoje zamglone oczka widzi bardzo niewiele, lecz czy to stanowi problem? Absolutnie nie! Kotka odespała zabieg kastracji, nabrała trochę sił i już zaczyna się bawić i zwiedzać. Apetyt także jej dopisuje.
Pręguska, mimo piekła przez które przeszła, jest kotem niesamowicie pogodnym i kontaktowym. Po powrocie do domu pojadła, ucięła sobie krótką drzemkę i w mig zregenerowała siły, by móc znów tulić się i mruczeć. Bo jeśli tylko człowiek pojawia się w zasięgu to znak, że trzeba wskoczyć na kolana, wtulić się w ramiona i barankować! Pręguska towarzyszy opiekunom niemal w każdej codziennej czynności, wszędzie zaglądnie i wtyknie koci nosek i zawsze znajdzie okazję by się przytulić.
Walka o lepsze jutro dla kotów trwa. Dziś do lecznicy na badania oraz kastrację trafiły kolejne dwie kotki Tutsi i Pręguska. Obie kotki zostały wykastrowane, u Pręguski dodatkowo wykonanu enukleację oka i zszyto oczodół. Na szczęście drugie oczko kotki jest zdrowe, a małej dopisuje dobry humor, niesamowity z niej tuliś.
Niestety w przypadku Tutsi jest gorzej, koteczka praktycznie nie widzi, a szanse na przywrócenie widzenia są marginalne. Mimo to Tusti świetnie radzi sobie ze swoją niepełnosprawnością, nie brak jej odwagi i chęci do zabaw.
Obie kotki nabierają teraz sił i odpoczywają. Prosimy o mocno zaciśnięte kciuki, by wszystko było dobrze.
W szpitalu nadal przebywa Sepia, której historię opisywaliśmy wczoraj. Nietsety stan kotki jest zły. Sepia jest bardzo słaba, a wyniki krwi wskazują, że jej organizm jest potwornie wycieńczony. Walczymy o nią z całych sił, kotka całodobowo przyjmuje kroplówki wzmacniające oraz leki. Wierzymy, że ta mała wojowniczka nie podda się, nie teraz, gdy życie w końcu wyciągnęło do niej pomocną dłoń!
Was Kochani ogromnie prosimy o każde wsparcie, to finansowe i to duchowe. Bo tylko wspólnymi siłami mamy szansę odmienić los tych kotów.
Sepia - kolejna ofiara ludzkiej bezmyślności i bezduszności... Drobna, młodziutka kotka, która w swym życiu przeszła ogrom cierpień... Jej stan od początku budził nasz niepokój. Najbardziej osowiała z całej grupy, z drugiej strony panikująca przy każdej próbie dotyku... do tego nienaturalnie ogromny brzuch, który niemal rósł w oczach. Podejrzewaliśmy, że kotka może być w ciąży. W związku z tym w poniedziałek Sepia trafiła do lecznicy. Od razu podjęto decyzję o jej hospitalizacji. W badaniach okazało się, że Sepia nie jest w ciąży, a ogromny brzuch jest wynikiem nagromadzonego w jamie brzusznej płynu. Obawialiśmy się najgorszego - FIPa. Na szczęście przyczyną wysięków nie był FIP, ale diagnoza, która usłyszeliśmy i tak niemal zwaliła nas z nóg.
Lekarz zasugerował, że wysięk pochodził z macicy, a kotka musiała mieć już za sobą poród. Co stało się z kociętami? Czy w ogóle żyły w momencie urodzenia? Tego nie dowiemy się nigdy... Wiemy za to, że dla Sepii pomoc przyszła w ostatniej chwili! Kotce ściągnięto płyn, została wykastrowana, a lekarze zajęli się także jej chorym okiem, a raczej tym co z niego zostało. Wykonano zabieg enukleacji oka, czyli wyczyszczono oczodół z pozostałości gałki ocznej, a następnie zszyto go. Niestety stan drugiego oczka, także nie jest dobry. Sepia bardzo mocno niedowidzi, stąd jej panika przy dotyku ludzkiej dłoni. Ale czy to dziwi? Zważywszy na to wszystko co przeszła? Kotka jest bardzo osłabiona dlatego najbliższe dni spędzi w szpitalu, gdzie lekarze postarają się maksymalnie wzmocnić wyniszczony koci organizm. Jak ogromna wola życia jest w tej filigranowej koteczce? Trudno znaleźć słowa by to opisać...
Walka o życie kotów wyrwanych z piekła trwa. Wiemy, że będzie kosztowała wiele, ale nie zamierzamy się poddawać! Jeśli ich los Sepii i jej przyjaciół w kociej niedoli nie jest Ci obojętny - prosimy POMÓŻ!
Kotka Toxi, która wymagała natychmiastowej pomocy lekarzy, od razu trafiła do lecznicy. Wymagała natychmiastowej kastracji. Z oczodołu usunięte zostały resztki oczka i oczko zostało zaszyte. Kicia dochodzi do siebie w kocim szpitalu.
Wojna, to słowo w ostatnim czasie jest na ustach całego świata. Z jednej strony lęk, boi się chyba każdy, z drugiej ogromna solidarność, wielu z nas chce pomóc zarówno ludziom jak i zwierzętom z objętej wojną Ukrainy.
Duże organizacje prozwierzęce niemal od razu ruszyły na granicę. To organizacje prężnie działające, mające największe możliwości pomocy na terenie objętym wojną. Mniejsze organizacje także włączają się w pomoc, każda na tyle ile może, bo liczy się wszystko, każda podarowana paczka karmy, każdy lek, każde uratowane życie. Ale w tym dramatycznym czasie te małe organizacje mają jeszcze jedno bardzo ważne zadanie. Kiedy "duzi" działają za granicą to na ich barkach, spoczywa niesienie pomocy tu i teraz, w Polsce, gdzie wciąż nie brakuje bezdomności i cierpienia niewinnych istot.
My także nie pozostajemy obojętni na krzywdę, która dzieje się tuż obok nas. Kilka dni temu otrzymaliśmy prośbę o pomoc od zaprzyjaźnionej organizacji Kocia Wyspa ze Stalowej Woli. Wolontariuszki Kociej Wyspy otrzymały zgłoszenie o kilkunastu kotach żyjących w skrajnych warunkach w miejscowości oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od nich. Pojechały na miejsce, by to sprawdzić. Niestety doniesienie okazało się być prawdą.
Poznajcie naszych nowych podopiecznych. Jest ich ósemka. Dziewczyny doliczyły się 15 kotów, w różnym wieku, wychudzonych, zaniedbanych, chorych... Wiedziały, że nie są w stanie pomóc im wszystkim... Że brak im miejsca i funduszy. Dlatego z prośbą o pomoc zwróciły się do naszej Fundacji. Niejednokrotnie już wzajemnie wspieraliśmy się w działaniach. Oni są mali, my jesteśmy mali, ale wspólnie mamy przecież wielką moc!
Po rozeznaniu, wśród naszych wolontariuszy prowadzących domy tymczasowe, odnośnie miejsca dla kotów, ustaliliśmy z Kocią Wyspą, że podzielimy nasze siły mniej więcej po połowie. Dziewczyny z Kociej Wyspy ruszyły, więc ponownie w miejsce zgłoszenia, by złapać i zabezpieczyć część kotów, a nasz wolontariusz ruszył w ich stronę, by "przejąć" naszych nowych podopiecznych. Dzięki wspólnym sprawnym działaniom, jeszcze tego samego dnia wieczorem 7 kotów bezpiecznie trafiło do jednego z naszych tymczasów. Ale w transporcie przyjechało 8 kotów. Niestety stan jednej z kotek był na tyle poważny, że od razu trafiła pod opiekę lecznicy weterynaryjnej.
Koty, szare, bure i kolorowe... Widać po nich, że nie miały w życiu lekko, widać piekło przez które przeszły. Niektóre od razu ufnie wtuliły się w człowieka, jakby chciały powiedzieć "tylko mnie nie zostawiaj bez pomocy". Inne wystraszone schowały się w kąciku, jak gdyby się bały, że ktoś znów będzie chciał je skrzywdzić.
Toxi ok. roczna koteczka. Uszkodzone prawe oczko, podejrzenie ropomacicza.
Grey. Kocurek w wieku ok. 7-10 miesięcy.
Mozaika. Koteczka ok. 7-10 miesięcy.
Blue. Koteczka ok. 1,5-2 lata.
Sepia. Koteczka ok. 7-10 miesięcy. Uszkodzone lewe oczko, na prawe raczej też nie widzi.
Silva. Koteczka ok. 4-5 miesięcy.
Pręguska. Koteczka ok. 7-10 miesięcy. Uszkodzone lewe oczko. Prawe ma na szczęście zdrowe.
Tutsi. Koteczka ok. 7-10 miesięcy. Niestety najprawdopodobniej niewidoma.
Każdy z nich wymaga natychmiastowej pomocy lekarzy. Przed nami długa droga, by odmienić los kotów, wyrywanych z piekła. Czeka nas nie tylko diagnostyka (badania krwi, testy), mozolne leczenie, profilaktyka i kastracje. To także coś więcej niż tylko zadbanie o wartościowe posiłki i suplementację. Oprócz tego co fizyczne, musimy też ukoić kocią psychikę. Sprawić by potrafiły zaufać, by przestały się bać, by uwierzyły, że szczęście jest w zasięgu ich łapek. Na początek już choć nie są bezimienne... Dlatego w ich imieniu prosimy o wsparcie. Bo jeśli nie my i nie wy, to nie pomoże im nikt...
"A teraz śpij teraz śpij i zapomnij o tym
Co widziałeś co słyszałeś co przeżyłeś
I pomyśl że to sen że to wcale nie działo się
Tak będzie lepiej śpij..."
Trzeci wymiar - zapomnij o tym.
Ładuję...