Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo,
dziś do 17 musimy rozliczyć się za Jagusię. Handlarz nie będzie czekał.
Miałem nadzieję, że nie będę musiał dziś prosić o pomoc, ale niestety jest inaczej za co bardzo Was przepraszam. Zacznę od dobrych wieści - mama Łatka spłacona, za kolejną klacz konika jest wpłacona cała kwota. Na szczęście udało się przedłużyć Silnego i Marusię - więc mamy kilka dni więcej na rozliczenie się za nie. Ze względu na ten wyjątkowy, świąteczno sylwestrowy czas, zbiórki idą bardzo pomału i nie było niestety szansy na wykup więc starałem się, abyśmy dostali jak najwięcej czasu dla tych wszystkich, które czekają.
Fatalna jest jednak sytuacja ośliczki Jagusi. Zadzwoniłem wczoraj do handlarza z prośbą o przesunięcie, choć do 2 stycznia. Nie zgodził się i – co więcej – powiedział, że pieniądze mam mu dać już dzisiaj. Powiedział, że nie będzie czekał do soboty, bo jak nie przyjadę to zostanie z nią na święta. Kazał przyjechać w piątek do godziny 17, rozliczyć się i ją zabrać.
Bardzo Was przepraszam za kolejną prośbę, trudny jest koniec roku, bo chciałbym Was o nic nie prosić, abyście mogli odpocząć, a znowu proszę. Jeśli możecie i macie przekonanie, że ona powinna żyć, dorzućcie jej po kilka złotych. Ten handlarz ma trudny charakter i jeśli nie będzie pieniędzy, ona zniknie.
Stara Jagusia, zrezygnowana i wymęczona, stała w stodole u handlarza. Jej oczy, kiedyś pełne blasku, teraz były matowe, jakby w nich gasło ostatnie światełko nadziei. Pracownicy ją mijali i nikt nie zatrzymywał się, by spojrzeć na nią dłużej niż na chwilę. Była tylko jednym z wielu niechcianych zwierząt, których los sprowadził w to przeklęte miejsce.
A przecież Jagusia kiedyś była młoda i silna. Miała ogień w sercu i siłę w nogach. Teraz, po latach służby dla ludzi, stała się zbędna i trafiła do skupu. Do stodoły u handlarza... Wiatr, przez uchylone drzwi, przynosił jej zapach zimowej szarugi, a ona wciąż czekała. Czekała na coś, czego już nie pamiętała. Może na miłość, a może na ratunek.
Handlarz rzadko do niej zaglądał. Dla niego była tylko towarem, który ma trafić na rzeź. Nie widział w niej historii, nie słyszał opowieści o urodzonych źrebakach ani o dzieciach, które na jej grzbiecie wracały do zdrowia. Dla niego była tylko starym, niepotrzebnym osłem. Była nikim.
Jagusia wyglądała przez drzwi za każdym razem, gdy ktoś wchodził do stodoły. Wypatrywała ciągle. Może marzyła, że ktoś jeszcze zatrzyma się przy płocie? Może ktoś zrozumie, że za tym zmęczonym ciałem kryje się dusza, która pragnie jeszcze chwili spokoju i miłości.
Jej serce biło wolno, ale wciąż biło. I choć nikt nie patrzył na nią dłużej niż na chwilę, ona wciąż wierzyła, że może ktoś zatrzyma się, spojrzy w jej oczy i zrozumie. Że może ktoś da jej jeszcze tę jedną szansę na zobaczenie słońca, na wytarzanie się w piasku, na spacer po łące. Ale czas leciał, a szansa nie przyszła. Żaden zbłąkany klient nie szukał w tym roku osiołka do szopki. Została tam, w swoim cichym świecie.
Teraz czas na ratunek się skończył.
U handlarza każdy dzień i każde ziarnko owsa przeliczane są na pieniądze. Tu, poza śmiercią, nie ma nic za darmo. Zapadła decyzja, że Jagusia ma jechać w piątek do ubojni i nie ma od tego odwołania. Liczył na sprzedaż przed Wigilią albo na prezent, albo jako żywy eksponat w szopce przykościelnej. Przeliczył się, więc teraz pieniądze z uboju Jagusi będą rekompensatą za zawiedzione nadzieje. Handlarz nie chce czekać. Nie chciał nawet dodatkowych pieniędzy za powstrzymanie się z transportem do rzeźni do nowego roku. Wszystko co udało mi się wynegocjować to, że w czwartek damy 1400 zł zaliczki i w piątek do wieczora drugie tyle. I mam ją w piątek od razu zabrać albo umowa jest nieważna.
Szanowni Państwo, kilka zwierząt czeka na spłatę u handlarzy, ale okres mam tak intensywny, tak wiele się zmienia – jak np. z Łatkiem i jego mamą, że choć robię, co mogę, nie nadążam ze wszystkim, za co bardzo Was przepraszam. W najbliższych dniach pouzupełniam wszystkie informacje, ale dziś proszę już o ratunek dla Jagi. O pomoc w wyrwaniu śmierci tej biednej oślicy. Mamy miejsce w tej chwili, bo kilka zwierząt pojechało do domów adopcyjnych, ale by żyła, musimy to jej życie spłacić. Proszę, pomóżcie. Dziękuję za każde wsparcie.
Michał Bednarek
tel. 506 349 596
Zbiórka obejmuje wykup, transport, diagnostykę weterynaryjną, leczenie i miesiąc utrzymania.
O NAS
Działamy od 13 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku w Szewcach również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Nie zatrudniamy żadnego pracownika, wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy.
Kontakt: 506 349 596 Michał Bednarek
www.fundacjabenek.pl
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!
Ładuję...