Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kubuś! To ten kawaler na zdjęciu. Kawaler, który przeszedł w swoim życiu bardzo wiele. Kubuś był tematem kilku postów na naszej stronie na fb, o tym, jak właściciele i gmina lekceważą swoje obowiązki względem zwierząt.
Kubuś 2 razy był zabieramy od właścicieli przez nasze inspektorki. Raz trafił do hoteliku, ale bez wykonania badań i sprawdzenia jego stanu zdrowia karygodną decyzją gminy (przed skąpstwo gminy) wrócił do swoich PSEUDO właścicieli w te same gów... ne warunki. A to miejsce życia Kubusia od urodzenia przez 6 kolejnych lat! Buda i łańcuch...
Ten Kubuś na zdjęcia wygląda może i nie najgorzej, ale jego sytuacja rysuje się już raczej kiepsko! Na szczęście udało nam się zdążyć przed najgorszym. I uratować go przed najgorszym... niewiele brakowało.
Kiedy Kubuś wreszcie (po wielu przepychankach) trafił do nas i obejrzał go weterynarz załamał nad nim ręce! Otarcia naskórka większości ciała, zrogowaciały naskórek, wyłysiała głowa, ogon, szyja, resztki sierści twarde jak szczotka druciana, nad wyraz wzdęty i bolesny brzuch, problemy z utrzymaniem się na nogach, ospałość i zaćma jednego oka. Cała skóra śmierdziała łojem. A to był dopiero początek diagnostyki....
Po wykonaniu wielu badań krwi, moczu, EKG i USG okazało się, że Kubus jest odwodniony, cierpi na chorobę tarczycy i z pewnością ma chorą wątrobę. Jego cholestreol i poziom kortyzolu nie mieścił się w normach badania! Po odrobaczeniu "wyszły" z niego obleńce i wiele odcinków tasiemca. Pierwszy raz widzieliśmy coś takiego!
Jamnik na początku nie pozwalał się nawet za bardzo dotykać, bo bolała go i piekła cała sucha skóra!
Po wstępnych diagnozach został zabezpieczony lekami, ale diagnostyka jeszcze się nie skończyła. Po około 10 dniach podawana mu leków i specjalistycznej karmy ponownie wykonaliśmy badania i okazało się to... co przewidywali weterynarze... Dla Kubusia to chyba to najgorsze co mogło się zdarzyć?!
Kubuś cierpi na chorobe Cushinga... chorobe podstępną i śmiertelną, jeśli nie jest leczona... Chorobę, która rozregulowuje działanie wszystkich organów wewnetrznych. Postęp tej choroby jest tak duży.....że jeszcze kilka miesięcy, a tego uroczego jamniczka nie byłoby już wśród żywych.
Ale Kubuś może żyć! Jamniczka można leczyć, ale to leczenie czeka go do końca jego psich dni. To szczęście, ale i nieszczęście. Miesięczna kuracja Kubusia na chorobę Cushinga, to koszt mniej więcej 300 złotych. Do tego specjalistyczna karma wątrobowa, leki na wątrobę i tarczycę. I tak do końca życia! Czyli koszt samego utrzymania Kubusia co miesiąc to ok 450 złotych. A Kubuś zasługuje na wszystko, co najlepsze, po tym co przez 6 długich lat dostawał od swoich pseudowłaścicieli. Poniżej zdjęcie jego "karmy".
Nie stać nas na to i sami sobie z takim obciążeniem nie poradzimy. Dobrzy ludzie zrobili już zbiórkę i uzbierały się środki na specjalistyczną karmę, ale to nie koniec wydatków. Diagnostyka też już nas kosztowała niemało.
Błagamy, pomóżcie Kubusiowi żyć w miarę normalnych warunkach i być leczonym, a nie powolutku umierać w bólu z powodu braku leków! Prosimy o dużo empatii i dużo pieniążków na leki dla Kubusia!
Ładuję...