Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani nasze dziewczynka jutro już będzie z nami zawita do naszego stada . Tak bardzo się cieszymy . Mieliśmy problem z transportem bo już nikt nie chcevpozyczac koniowozu. Ale udało się ogarnąć na jutro 😃 wet w pogotowiu czeka na przyjazd babci. Tak bardzo wam dziękujemy za wsparcie i pomoc bez was by się nie udało dziekujemy pięknie z całego serduszka 😍🤩💚💛💜💜💛💚💝 biały Anioł też bezpieczny i też przyjedzie tylko w czwartek czekamy abybzeszly pieniążki że zbiórki 💝🤩
Kochani to koniec . Rzuciłam się na głęboką wodę, i nie dam rady one jadą na rzez nie mamy na zaliczki. We wtorek mają być zabrane konie A ja nie mam pieniędzy na zaliczki. Handlarz czeka do niedzieli i to już koniec jego czekania. Jestem załamana. Pierwszy raz w życiu nie dałam rady przepraszam.
Kochani zbiorka została podzielona na pół. My robimy zbiórkę dla klaczy, a nasi wolontariusze robią na walaszka nie damy rady zebrać całości. Prosimy was o pomoc Kochani ❤
Witajcie, przed Wami kolejna historia jakich wiele...
Wspólna praca i wspólna emerytura w... rzeźni! Prosimy, pomóż zmienić ten wyrok! Oto historia, jakich wiele. Jakich setki, tysiące... Ona i On. Całe życie w jednym domu, całe życie razem. Życie smutne i szare, spędzone na ciężkiej, sumiennej pracy pod bryczką. Dzień w dzień, za skromną strawę. Żeby tylko zadowolić człowieka, żeby dać mu jak najwięcej zarobić...
Ale ciągnięcie bryczki to tylko część zadań, które wyznaczył im człowiek. Ona przez całe życie musiała rodzić źrebięta, a On - pracował z dziećmi. Dzielne, piękne zwierzęta służyły z oddaniem swojemu właścicielowi przez wiele lat. Aż przyszedł kres ich służby. Bo Ona, 12-letnia klacz straciła oko w wypadku (wybił je byk), a On - 11-letni, bardzo spokojny koń - ma chorą nogę i nie może na niej stawać.
Cóż robi w tej sytuacji człowiek? Pozwala odpocząć swoim zwierzętom? Zapewnia godne warunki na starość, w zamian za wierną służbę i lata ciężkiej pracy? Nic z tego. Człowiek pozbywa się ich, jak niepotrzebnych rzeczy. Bo już mu się nie przydadzą. Są bezużyteczne. Co z tego, że coś tam sobie myślą, że czują, że cierpią...
Kiedy zobaczyłam dzisiaj te spokojne, dobre, spracowane istoty u handlarza, które stoją bez nadziei, czekając na swój rychły koniec, po prostu pękło mi serce. I poczułam - patrząc na te wykorzystane do cna, maksymalnie zmęczone konie - ogromny wstyd, że sama jestem człowiekiem. Bo żadne stworzenie nie jest tak bezwzględne, tak okrutne. I tak interesowne jak człowiek.
Całe życie razem przeharowane. Bez nagrody, bez podziękowania. Teraz razem na rzeźnicki hak. Tak, to historia, jakich wiele, jakich setki, tysiące... Może jednak zmienimy wspólnie jej zakończenie?
Ładuję...