Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Cześć wszystkim!
Jestem Jeżyk (tak mnie nazwał nowy właściciel) i miałem okropny wypadek samochodowy.
Zostałem znaleziony przy drodze, niestety uderzyło mnie auto, uciekłem i schowałem się w krzakach. Spędziłem tam całą zimną noc. Gdy następnego dnia mnie znalazł Jakub, byłem skrajnie wyziębiony i przestraszony, nie mogłem się ruszać. Kuba zabrał mnie do weterynarza w Lubinie, gdzie zostałem przebadany, stwierdzono u mnie połamaną miednicę w wielu miejscach, podano mi leki i włożono do inkubatora, aby ogrzać moje ciało, którego temperatura wynosiła niecałe 32 stopnie Celsjusza.
W międzyczasie została zorganizowana akcja poszukiwawcza mojego właściciela. Plakaty w okolicy, w Internecie, chodzenie po domach z moim wizerunkiem i szukanie czy ktoś mnie zna, widział lub wie do kogo należę ☹
Właściciel się odnalazł, przyjechał do mnie - tak bardzo się cieszyłem! Niestety nie zapytał ani co mi jest, ani ile będzie kosztowało leczenie – dając jasno do zrozumienia, że jedyne co mnie czeka, to uśpienie. Mój człowiek nawet nie próbował o mnie zawalczyć :(
Straciłem już nadzieję na dalsze życie, ale wtedy Kuba, na piśmie w obecności weterynarzy z kliniki postawił się, że nie dopuści do takiego obrotu sprawy i przyjął opiekę nade mną, tym samym stając się moim nowym opiekunem i właścicielem. Będzie mnie ratował - uwierzył we mnie!
Kuba przetransportował mnie do szpitala weterynaryjnego SKVet we Wrocławiu gdzie obecnie przebywam i jestem hospitalizowany. Podano mi silniejsze leki, abym nie czuł tego okropnego bólu i zrobiono dodatkowe badania, postawiono diagnozę. Mój stan jest stabilny, nie mogę się ruszać, ale ci wspaniali ludzie o mnie walczą!
Moje nerki, wątroba i inne narządy są całe. Pomimo mocnej opuchlizny i pogruchotanego ciała jestem już w stanie sam się wypróżniać, a wcześniej było to niemożliwe. Lekarze zakwalifikowali mnie do dwóch lub trzech operacji, abym mógł wrócić do pełnej sprawności - mam zwichnięcie stawu krzyżowo-biodrowego lewego z przemieszczeniem trzonu z panewką stawu biodrowego do jamy, złamanie trzonu kości biodrowej prawej z przemieszczeniem panewki stawu biodrowego do jamy miednicy, złamanie trzonu kości kulszowej prawej i złamanie trzonu kości kulszowej lewej. Nieźle mnie pogruchotało, ale wciąż mam szansę na życie!
Lekarze (a jest ich wielu, bo musi mnie operować cały ich zespół) zgodnie twierdzą, że pełna sprawność to kwestia czasu! Bardzo bym chciał móc znowu hasać!
Ludzie ogromnego serca trzymają za mnie kciuki i mam nadzieję, że Wy też - stąd ta zbiórka. Koszt operacji to koszt 5.000 zł. Później czeka mnie kosztowna i długa rehabilitacja, której koszty nie są jeszcze znane, ale będzie to co najmniej 3.500 zł. Prawdopodobnie będę potrzebował też specjalistycznej protezy.
Proszę, pomóżcie mi, abym był już zdrowy, mógł zamieszkać w nowym domu, w którym już zawsze będę bezpieczny i pod okiem Jakuba.
PS: Dlaczego Jeżyk? Mój nowy właściciel tego samego dnia rano uratował na drodze Jeża. Ten Jeżyk to symbol, dzięki któremu wiedziałem, że trafiłem we właściwe ręce i pod właściwą opiekę.
PS2: Cześć. Tu Kuba. Od siebie powiem, że Jeżyka pokochałem od momentu zawijania go w kocyk w krzakach. Bardzo was proszę, pomóżcie mi go uratować.
Ładuję...