Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy w imieniu Jeżynki.
Kotka nadal jest podopieczną fundacji. Czeka na nowy dom
Jeżynka wciąż pod opieką fundacji. W styczniu trafiła do nowego domu - na dwa dni... Po dwóch dniach wróciła do fundacji i już nigdy nie była tym samym kotem. Była tak smutna, że żal ściskał serce.
Odbiło się to niestety na jej zdrowiu. I choć znalazła się kolejna rodzina chcąca ją adoptować to Jeżynka nie jest w na tyle dobrym stanie żeby mogła trafić do nowej rodziny.
Bardzo prosimy o wpsarcie dla niej.
Drodzy Pomagacze! Dziś opowiemy Wam historię pewnej kotki, która, choć nie jest ani podgrzybkiem czy borowikiem, ani maliną, ani jeżyną, to mieszkała w lesie... I choć w efekcie została nazwana Jeżynką, to zapewniamy Was, że nie ma nic wspólnego z lasem... No może oprócz tego, że została w nim znaleziona.
Ale po kolei...
Niedzielne popołudnie, dla wielu z nas jeden z niewielu dni, kiedy pragniemy odpocząć, odetchnąć świeżym powietrzem, po prostu się zrelaksować. Niestety ten dzień nie okazał się spokojnym, beztroskim dniem ani dla osób, które wybrały się do lasu zaczerpnąć świeżego powietrza, ani dla wolontariuszki fundacji, która otrzymała informację o cudnym leśnym znalezisku.
A oto i Ona - Jeżynka. Cudnej urody koteczka, która w tym dniu miała wiele szczęścia. Bo spotkała na swojej drodze ludzi, którzy nie przeszli obok niej obojętnie. Choć z ich relacji wynika, że ciężko byłoby przejść obojętnie, bo kicia jak zobaczyła ludzi, to biegła ile sił w nóżkach, żeby zostać zauważoną, a później już nie opuściła ich na krok. Niestety to był dopiero początek problemów. Niedziela, więc wiadomo - Gminy/Urzędy zamknięte. Pobliskie schronisko kotka nie przyjmie, bo nie jest z ich terenu. Obdzwonieni wszyscy znajomi - nie pomogą, bo nie mogą...
Tak więc leśna znajdka trafia pod opiekę Fundacji Felineus, która choć ma prawie 200 kotów, jak zwykle nie pozostaje obojętna na los niewinnej kociej istoty.
I tu zaczyna się kolejny rozdział pod tytułem "obsługa weterynaryjna i opieka wolontariacka". Kicia jak tylko dojechała do domu tymczasowego fundacji rzuciła się na jedzenie. Musieliśmy zabrać miski, żeby przejedzenia nie przypłaciła skrętem żołądka. Najedzona zasypiała na siedząco - tak bardzo była zmęczona.
Kolejny dzień nie przyniósł nic dobrego. Kotka już od samego rana zaczęła bardzo wymiotować. Pojawiła się gorączka i biegunka. Wykluczono panleukopenię, ale kicia słabła, musiała zostać nawodniona. W wymiotach znaleźliśmy mnóstwo zgniłych liści i igliwia - to niestety tylko potwierdza fakt, że kotka musiała w lesie spędzić kilka dni, żywiąc się tym, co znalazła.
Kochani, prosimy Was o wsparcie dla tej małej istoty, która nikomu i niczemu nie zawiniła, a ktoś potraktował ją w tak okrutny sposób. Prosimy przede wszystkim o wsparcie na leczenie i całą obsługę weterynaryjną, bo opiekę w domu tymczasowym, jak wszystkie nasze kotki ma zupełnie za darmo.
Pokażmy jej chociaż teraz, że nie każdy człowiek jest zły...
Ładuję...