Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
14.04.2022
Józio już bezpieczny!
W imieniu swoim i Józia chcę Wam podziękować za ogromną pomoc w jego ratowaniu. Bez Waszego zaangażowania i wsparcia, nie dałabym rady ocalić jego życia. Józio jest już w naszej stajni. Mimo wieku bardzo ładnie poradził sobie z wejściem i zejściem z przewożącego go samochodu. Teraz odpoczywa. Mam nadzieję, że dobrze się czuł w stadzie moich podopiecznych.
Zapraszam do oglądania zdjęć z Józiem. Pogoda dopisała, więc zwierzaki korzystają ze słońca.
Nazywam się Józio. Nie wiem ile mam lat, nie pamiętam też gdzie się urodziłem, ale tam, gdzie był mój dom, od dawna już mówili, że jestem stary. Choć bolały mięśnie, a nóżki puchły to starałem się pracować jak zawsze.
Ale i tak nadszedł ten czas, że już każdy, kto na mnie spojrzał wiedział, że mam swoje lata. Sierść mam już matową, wyliniałą, niemal też całkiem siwą. Ciężko mi się biega, chodzę już pomalutku, potykam się, a czasem mam nawet problem, by wstać. Musieli mnie wtedy podnosić. Coraz rzadziej brali mnie też do pracy. Kiedyś całe dnie dreptałem w koło wożąc dzieci, a ostatnio nawet małe siodełko, które mi zakładali sprawiało, że bolały mnie plecy.
Gdy któregoś dnia o wschodzie słońca na nasze podwórko wtoczył się samochód, nie myślałem, że to właśnie mnie zabiorą. Nie raz zabierali inne zwierzęta, ale przecież ja zawsze tu mieszkałem, dzieci mnie lubiły. Byłem przerażony, gdy odskoczył skobel od boksu, a handlarz wprawnym ruchem ściągnął mój stary, wygodny kantarek i zamienił go na taki wypleciony z rzeźnickiego sznura. Nie chciałem opuszczać swojego domu.
Nie chciałem za nim iść, ale pan, dla którego pracowałem, sam wziął bat w rękę i okładał mnie bym szybciej wszedł do samochodu. Myślałem, że pęknie mi z żalu serce. Wołałem za końmi, za moim domem, ale okazało się, że nikomu na mnie już nie zależy. Że Józia, który zawsze był, zawsze pracował, już nikt nie chce. Byłem zbyt stary i niedołężny, by móc zarabiać więc sprzedano mnie do handlarza.
Nazywam się Józio. Jestem stary. Jestem spracowany. Jestem niepotrzebny nikomu. Pracowałem, ale nie mam pieniędzy. Ludzie, którzy nazywali mnie swoim przyjacielem, nie chcą mieć ze mną nic wspólnego. Mogę tylko Ciebie prosić o pomoc byś dał mi życie. Wyrwał mnie z rąk handlarza.
Udało się wpłacić zaliczkę w wysokości 1000 zł i mamy czas na dopłacenie reszty do 13 kwietnia.
Nazywam się Józio. Jestem stary. Jestem spracowany. Jestem niepotrzebny nikomu.
Chcę żyć.
-----
Szacowany koszt diagnostyki, leczenia, utrzymania przez 3 miesiące: 1800 zł.
Ładuję...