Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo,
wielu z Was czeka na informacje o Julku, więc bez wstępów i zbędnej zwłoki.
Jest uratowany. Jest odebrany. Jest już po wizycie lekarza. Jest wdrożone leczenie. Nasza wdzięczność jest ogromna, bo nam już brakowało wiary, że uda się go uratować. Sprawiacie cuda dla tych biednych zwierząt. Dziękujemy!
Julek prosto od handlarza został przewieziony do zaprzyjaźnionej stajni, gdzie otoczony jest troskliwą opieką. Odwiedziła go pani weterynarz, Julek został zbadany, dostał leki, oczyszczenie ropnia zmniejszyło znacznie bolesność szyi i koń poczuł się lepiej. Leczenie nadal jest w toku i nim wszystko się wygoi minie jeszcze pewnie kilkanaście dni, ale najważniejsze, że już otrzymał pomoc. Badanie wykazało również, że Julek cierpi na RAO. To choroba podobna do ludzkiej astmy. Będzie wymagał do końca życia wyjątkowej troski.
Ale to nie koniec dobrych informacji. Julkowi poszczęściło się niewiarygodnie, znalazła się wspaniała rodzina, która chce mu dać dom i najlepszą opiekę, aż po kres. Tym samym Julek niebawem wyruszy w kolejną podróż. Do swojego domu docelowego, gdzie już na niego czekają. Nie mogliśmy wymarzyć lepszej historii dla Julka.
Dziękujemy po stokroć każdemu, kto przyczynił się do jego ocalenia.
Dziękujemy Wam za każdą wpłatę dla niego. Dziękujemy właścicielom Klubu Jeździeckiego Pasja, którzy zechcieli przyjąć go na leczenie, dziękujemy Pani Agacie, która zadeklarowała wsparcie dla Julka po wykupie, dziękujemy nowej rodzinie która już na niego czeka. Kolejny raz przekonaliśmy się, że razem możemy wszystko. Albo i jeszcze więcej!
I zapraszamy na film. Polecamy ostrożnie otwierać, bo jest rana, jest ropa.
Opowiem Ci historię. O umieraniu. Byłem u handlarza ponad miesiąc temu. Przy samym wejściu, na łańcuchu stał Julek.
Piękny, wysoki koń. Był zadbany, czysty. Podkutymi kopytami walił o betonową posadzkę, domagając się uwagi. Dumny, z błyszczącą sierścią i lśniącymi oczami, patrzył w koło jakby zdziwiony, że się tu znalazł. Nie pasował do tego miejsca. Nie pytałem o cenę. Nie było potrzeby. On czekał na dobrego klienta, nie na rzeźnicki hak.
Kilka dni temu ponownie odwiedziłem to straszne miejsce. Przy drzwiach zwisał łańcuch, a wysokiego, zadbanego konia już tam nie było. Patrząc na puste miejsce, pomyślałem, że chociaż on miał szczęście. Że wśród setek koni, które przeszły przez tę oborę, on zdołał się wymknąć śmierci. Myliłem się…
Z ciekawości spytałem, kto go kupił. Ale handlarz nic nie powiedział, tylko zaprowadził mnie do komórki, w której trzyma te, które wstyd pokazać. Chowa je przed wścibskim wzorkiem ludzi, bo umieranie to nie jest przedstawienie dla publiczności.
Gdy weszliśmy, zobaczyłem biedne, zaniedbane zwierzę. Mężczyzna mimo moich protestów złapał za sznur i mocno szarpnął. Raz, drugi, trzeci. W końcu kasztanowaty koń z wysiłkiem podniósł głowę i przestraszony spojrzał w naszą stronę. Wystające żebra i kręgosłup. Posklejana, matowa sierść, popuchnięte nogi. Z niedowierzaniem patrzyłem na Julka, którego jeszcze kilka tygodni temu handlarz wiązał przy samych drzwiach, by się nim chwalić. Tamtego konia już nie ma. I nigdy nie będzie. Został wrak, z którym nikt nie chce mieć nic wspólnego.
Kilka dni po przyjeździe Julek zachorował na zołzy. Bardzo ciężko je przechodził. Miał wysoką gorączkę, przestał jeść. Z nozdrzy i popękanych węzłów chłonnych lała się ropa. Przez wiele dni dostawał leki, ale gdy zaczął czuć się już lepiej, od zastrzyków zrobił mu się na szyi najpierw bolesny obrzęk, a później ropień. Znowu nie jadł, stał się apatyczny i z dnia na dzień robił się coraz słabszy. Dziś jest już lepiej, ale szyja nadal boli, jest słaby i markotny. Handlarz mówi, że się już nie będzie męczył i w środę wiezie go do rzeźni, bo mija karencja na mięso po podaniu leków.
Szanowni Państwo, proszę z całego serca o pomoc dla Julka.
Nie mamy miejsca u siebie, ale mamy przyjaciół, których poprosiliśmy o pomoc. Jest stajnia, która zaoferowała przyjęcie Julka do siebie na okres leczenia. Jest osoba, która pomoże pokryć koszty pensjonatu i wizyt lekarza, ale nie ma pieniędzy, by go wyrwać z rąk rzeźnika.
Bardzo proszę, nie pozwólmy zabić Julka! By żył potrzeba 8500 zł. Została wpłacona zaliczka za Julka ale sytuacja jest fatalna, bo Julek nie czuje się najlepiej więc handlarz nie chce go trzymać. Do piątku chce by koń został spłacony. Błagam o pomoc Julek wycierpiał już tak wiele, nie rezygnujmy z niego. Nie patrzmy biernie na jego koniec. Proszę, nie szukajmy wymówek. Pomóżmy mu. Nikt inny nie uratuje tego biednego konia.
Zbiórka obejmuje wykup, transport i prowizje portalu. Trzeba uzbierać całą kwotę by go uratować.
O NAS
Działamy od 12 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku w Szewcach również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Nie zatrudniamy żadnego pracownika, wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy.
Kontakt: 506 349 596 Michał Bednarek
www.fundacjabenek.pl
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!
Ładuję...