Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Opowiem Wam coś o starości. To taki moment w życiu gdy już mało co w małym ciałku zaczyna dobrze działać. Codziennie budzę się z bólem czegoś, a to łapki, a to stawy, a to trochę skóra od brudu swędzi. Czasem tylko głowa boli, to się położę i prześpię ból...
Z takimi bólami można żyć. Ale to, co mam w sercu to nie znika, z tym zasypiam i budzę się każdego dnia. Wiele w życiu już widziałem, wiele przeszedłem. Nie byłem jakimś tam mieszczuchem, księciuniem, wychowanym na poduszeczkach. Tego mi życie pożałowało. Moje życie było srogie, twarde. Dało mi w kość nie raz. Wiele razy nauczyło pokory. Ale ja nie stałem się zgrzybiały, złośliwy i marszczący nos na każdego, kto podchodzi. Wtedy nie dożyłbym tylu lat co mam.
Życie mnie nauczyło, że nie warto, że cokolwiek nie zrobię i tak ludzie będą górą, zawsze wygrają, jestem za mały, bezradny. Życie mnie nauczyłoby być cicho, nie wymagać i nie żądać, brać to co skapnie z „pańskiego stołu” i być wdzięcznym za najmniejszy okruch czy to chleba, czy skrawka czułości od przypadkowego człowieka. Tylko dzięki temu przetrwałem.
Mam już wiele latek w mojej sytuacji mało kto przeżyłby tak wiele. Udało mi się nie zostać kopniętym, przejechanym przez samochód lub zagryzionym przez większe psy czy dzikie zwierzęta. To niemal cud!
Wiecie kiedyś byłem ładniejszy, i zwinniejszy, ludzie bardziej się do mnie uśmiechali, chętniej wyciągali rękę. Ale to się skończyło, ja całkiem nie rozumiem czemu. Przecież ja tak samo jak zawsze kochałem ludzi i ofiarowywałem im całą gamę swojego wesołego humorku. Ale ludzie coraz mniej się mną interesowali, coraz mniej zachwycali i głaskali.
Moje dnie stawały się coraz smutniejsze i samotne. Nie rozumiałem, czemu to ciut lepsze życie znikało każdego dnia po troszku. W końcu ktoś mi wytłumaczył, pokazał moje odbicie w kałuży… szary brudny pyszczek, zmarszczone czoło i małe zapadnięte oczka. Zniknął mój młodzieńczy złoty włos, stał się szorstki, zniknęły wielkie lśniące oczka, a ludzie się ode mnie odwrócili. Pozostawiony sam sobie żyłem jednak dalej.
Błąkałem się samotnie po wiejskich drogach, któregoś dnia tak się zamyśliłem nad mijającym czasem, że zaszedłem bardzo daleko do ruchliwej drogi. Tam spotkałem miłą panią, która zabrała mnie do samochodu. Potem już wszystko nabrało tempa. Kojec gdzie byłem sam i nie mogłem nawet wyjść na spacer. Kilka dni całkowitego zagubienia. Potem samochód, głośny i ciasny, ale przynajmniej ciepły.
Gdy wysiedliśmy po paru godzinach, mym oczom ukazał się psi raj! Ale jeszcze nie umarłem, to nie było niebo! To tylko azyl – przystań dla takich zbłąkanych piesków jak ja. Które czekają, przechodzą różne zabiegi, badania i znajdują nowe domki. Gdzie takie pieski jak ja śpią na poduszkach. Zmieniają się z kopciuszków i brzydkich kaczątek w prawdziwe książęta!
Inne pieski i ciocie mówią, że taka przemiana jest bardzo kosztowna i możliwa tylko dzięki Wam. Błagam, pomóżcie mi zebrać te tajemnicze pieniądze, bym mógł zacząć szukać domku i stać się księciem, a może starym królem? Przecież książęta są młodzi. Pomożecie?
Ładuję...