Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziewczynka ma się świetnie. Jest zrebna nic o tym nie wiedzieliśmy. Na dniach będzie się zrebic 🥰❤
Kochane dziecko dziękuję wam za podarowane życie 🥰❤🥰❤🥰❤
Więcej o jej życiu na stronie Monia kowalska ❤🥰
Dziękujemy że jesteście ❤🥰
Powiem wam że jestem w szoku gdyż karina to koń po przejściach była już w dwóch domach, ale niestety ona nie może pracować pod siodlem ma poważna kontuzje nogi. Kilka miesięcy temu wbiło się jej coś w kopyto, podobnie jak u naszego Kuby.. Karina była już w 2 domach mieliśmy o tym nie pisać bo nie czuliśmy potrzeby, ale niestety jakiś idiota zgłosił karinki zbiórkę że był jej właścicielem i że sprzedał ją do osoby prywatnej czyżby? Kolejny kłamca karina pochodzi od pewnej pani i jej męża, którzy chodują koniki tej rasy, wiadomo po co ! Niestety to też handlarze... wiec bardzo prosze tego pana o oddanie paszportu kariny skoro twierdzi że ja sprzedał!!! Bo ta kobieta z mężem mówią że nie mają więc jaka jest jej prawdziwa przeszłość, kto kłamie? Kto chce coś zataic, modlę się aby miała chipa, i wtedy wyjdzie czyj był koń. Ja karine widziałam już raz u handlarza bo znam tych ludzi niestety, i odnich kupiłam kilka koni jestem pewna na tyle że dała bym sobie uciąć rękę że Karina jest koniem który się tula tam i tu . Ale dojdę do tego. I nie będzie miło!!!! Ja, wiem że handlarze czytają moje zbiórki że śledzą! A, więc koniec kupowania koni bez paszportu!!! Takie konie będą odbierane to mój nowy cel teraz, koniec oszustw!!!!
Była sobie hodowla konika polskiego. Był właściciel, co mówił, że to piękne konie, że mądre, że dają piękne źrebaki. I co? Zapytałam, po co pan hoduje te piękne konie? Odpowiedź szybka - "bo je kocham". Więc odpowiadam, że nie, Pan ich nie kocha. Pan kocha je tylko za to, że może pan na nich zarobić, czyż nie? Więc pan odpowiada, że... tak, to też, ale kocham patrzeć, jak się rodzą, jak rosną, a później lubię, jak coś za to dostaję! A co dostaje? Kasę nic innego.
A to, że ten piękny koń go pokochał od pierwszego spojrzenia źrebięcego, to mało ważne, nie liczy się to, że te źrebaki dorastając, mają uczucia, zaufanie do człowieka.
Każdy dotyk tego właściciela był dla Kariny czymś pięknym, czymś miłym! Ale kogo to obchodzi? Ważne, że osiągnęła swój wiek, że dała po drodze swego życia kilka źrebaków! Że teraz ten jej pan zafundował jej śmierć, śmierć bolesną, pełną ran i znęcania się nad nią w rzeźni. Zanim tam trafi, handlarz doprowadzi ją do tragicznego stanu. Ona będzie się jego bać, co za tym idzie, będzie się bronić. W zamian dostanie porządny łomot od handlarza i pojawią się kolejne rany, ból zacznie jej rozrywać serce. A ona zacznie marzyć o wolności, o zielonej łące, o tym jak to było miło i dobrze, jak była małym źrebaczkiem, jak jej mama ja broniła, opiekowała się nią.
To jest szczęśliwa Karinka, nieświadoma tego, co się stało...
A teraz stoi uwiązana u handlarza. Jak myślisz, co ona czuje?
Każdy z nas w trudnych momentach wspomina mamę, jak dbała o nas i jak opiekowała się nami. Tak zwane beztroskie życie u boku mamy! One też czują to samo, co my. One też chcą być wolne i szczęśliwe u naszego boku, to człowiek jest ich drugą mamą, oparciem, zrozumieniem. Dlaczego Ty, człowieku, chcesz żyć w spokoju bez problemów? A koń ma być tylko traktowany jako rzecz, jako coś, co daje ci dochód na kolejną flaszkę? Ich ciała codziennie przeliczane są na kilogramy. Brak kowala, weterynarza, bo po co leczyć, jak za chwilę pojedzie na rzeź? Karina jest u handlarza, którego nie znam w ogóle, wiem po pierwszej wizycie u niego, że to cham, jakich mało. Jej życie to koszt 6000 zł. Ma 7 lat, jest kochanym konikiem, który ufa każdemu, mi zaufała, bo obiecałam jej lepsze życie, spokojne życie...
Wiem, że czasem za dużo obiecujemy, ale wieżę w to, że tę obietnicę spełnimy razem. Bo Wy kochacie nasze konie i tak samo, jak Monia, chcecie dla nich cudownego życia! Kochani, razem damy radę jak zawsze. Dziękuję w imieniu naszym Moni i Karinki, że jesteście z nami!
Ładuję...