Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy wszystkim wspaniałym osobom , które przyłączyły sieę do zbiórki Barta. Dzięki Mogliśmy zakupić specjalistyczną karmę jakiej Bart potrzebował by móc normalnie żyć.
Łańcuch dobrych serc po raz kolejny pomógł potrzebującemu zwierzeciu - dziękujemy my i Bart.
Postanowiliśmy pomóc temu cudownemu psu. Psu, który przeszedł zbyt wiele... Prosimy przeczytajcie i dołączcie do pomocy Bartowi!
Nigdy nie chciałam mieć owczarka. A teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. Mój pies - Bart. Trafił do nas równo rok temu. Stowarzyszenie DR uratowało mu życie. W wyniku wypadku komunikacyjnego ma usunięto śledzionę, zespoloną miednicę, miał połamane łapy, był uderzony w głowę. Nigdy nie zapomnę naszego pierwszego spotkania. Ledwo wybudzone z narkozy psie dziecko leżało na podłodze w gabinecie weterynarza. W oczach przerażenie i ból.
Przez pierwsze dni w domu nie pozwalał nam się dotknąć. Ból i miesiąc spędzony w lecznicy dał znać o sobie. Człowiek kojarzył się tylko z bólem. Rana nie goiła się. Obniżona odporność nie pomagała. Ból po operacji, brak zaufania do ludzi, nowe miejsce, dyskomfort spowodowany kołnierzem powodowały, że każda próba kontaktu z naszej strony kończyła się warczeniem i kłapaniem zębami. Trzeciego dnia odpiął się kołnierz. Próbowałam go zapiąć, ale za każdym razem Bart warczał. Usiadłam koło klatki i zaczęłam płakać. Trochę ze strachu, trochę z bezsilności. Powiedziałam mu: „Jak mnie ugryziesz, zrozumiem i wybaczę. Przepraszam, ale muszę zapiąć Ci kołnierz”.
Bartek zrobił wtedy coś co nie zapomnę do końca życia... Zaczął płakać głosem skrzywdzonego psiego dziecka, opowiedział mi o całym bólu i przerażeniu. I położył mi głowę na kolanach. Płakaliśmy razem. Od tego czasu on jest mój, a ja jego. Rana się zagoiła, powoli zaczęło wracać zaufanie do ludzi. Myślałam, że najgorsze mamy za sobą. Niestety tak nie było. Początkowo przypierał na wadze, uspokoił się. Przeprowadziliśmy jeszcze zabieg pectinectomi (zabieg ortopedyczny), zaszczepiliśmy na choroby wirusowe i nagle zaczęły się problemy. Zaczęły się nawracające biegunki, wzdęcia, dziwne mlaskania, częste przełykania, apetyt wzrósł tak, że potrafił ukraść bochenek chleba i prawie połknąć go w całości.
Nie pilnowany potrafi zjeść skarpetki, szmatę. Któregoś dnia nie dopilnowaliśmy zamknięcia karmy dla papug. Zjadł parę kilogramów karmy opartej głównie na prosie. Walczyliśmy o jego życie parę dni. Jego schorowane jelita odmówiły pracy. Jednocześnie zwiększenie ilości karmy zaostrza objawy. Najbardziej przerażał spadek masy ciała i prawie zerowa skuteczność leczenia. Bart znikał. Chodziliśmy od lekarza do lekarza. Wykonaliśmy wszystkie dostępne badania, aż w końcu usłyszeliśmy diagnozę: nieswoiste zapalenie jelit (IBD). Przypadłość charakterystyczna dla owczarków niemieckich, o nieustalonym pochodzeniu. W pewnym momencie poczuliśmy bezradność. Kolejna karma okazywała się nieporozumieniem. Ponieważ chudł w przerażającym tempie musi mieć ograniczony ruch. Cierpi, jak patrzy, kiedy inne psy bawią się w ogrodzie. Kolejne antybiotyki i sterydy pomagały tylko na chwilę. Po wielu próbach udało nam się ustabilizować stan Barta. Waga stoi w miejscu - 25 kg. A powinno być około 40...
Karma, która okazała się najbardziej trafiona, to Intenstinal firmy Pro-Vet, jest tak skonstruowana, że łączy w sobie właściwości klasycznego intenstinalu z karmą hipoalergiczną. (180 zł -10 kg, potrzebne nam jest ok. 20 kg miesięcznie) Może być podawana przez wiele miesięcy. Do tego codziennie steryd. Probiotyki, które w tej chorobie są bardzo ważne, a jednocześnie muszą byś z określonych szczepów bakterii enterococcus (Forti Flora, 200 zł miesięcznie), dołożyliśmy także olejek konopny cbd (150 zł miesięcznie) Do tego jeszcze Debutir, który pomaga regulować wchłanianie w jelitach.
Dlaczego prosimy o pomoc? Same podstawowe koszty bez kosztów weterynaryjnych to około 700 zł. Do tego dochodzą właśnie koszty weterynaryjne, które czasami stanowią drugą taką sumę. Czyli łącznie 1400 zł. Bartek nie jest naszym jedynym psem. Nasze stado to 12 psów, z czego 6 to psy adopcyjne... Chcę skonsultować go jeszcze z innymi weterynarzami.
Nie poddam się, chcę, żeby ten młody pies żył normalnie i normalnie wyglądał. Za każdym razem jak dotykam jego wystających żeber, mam łzy w oczach. To niesprawiedliwe, że ten niesamowity pies cierpi, a my nie potrafimy mu pomóc.
Ładuję...